Anna Lewandowska stara się za wszelką cenę utrzymać rodzinne więzy

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Bartek Syta
Domowe problemy rozładowywała ćwicząc od dziecka karate. Dzięki temu poznała przystojnego piłkarza, w którym zakochała się z wzajemnością po uszy. Dziś są najpopularniejszą parą w polskich mediach. Odnoszą sukcesy zawodowe – ale i tak rodzina jest u nich na pierwszym miejscu.

Mama nauczyła ją, że miejsce kobiety jest przy mężu. Dlatego dzisiaj podporządkowuje się tej zasadzie. Oczywiście stara się przy tym realizować siebie – przede wszystkim jako trenerka osobista i specjalistka od zdrowego żywienia. Mimo to wie, że to nie ona jest w tym związku najważniejsza.

- Priorytetem jest dla mnie małżeństwo, a Robert jest najważniejszą osobą w moim życiu. Kocham to, co teraz robię, moją pracę i tysiące nowych pomysłów. Ale jeśli dla dobra naszego związku i dzieci będę musiała zostać w domu – zostanę – zapewnia w rozmowie z „Rossmanem”.

Ania przyszła na świat w rodzinie filmowców: jej tata był operatorem, a mama – scenografką. Wraz z bratem początkowo wychowywała się właściwie na planie filmowym. Nic dziwnego, że dziewczynka najpierw przejawiała artystyczne zdolności: początkowo interesowała się malowaniem, a potem stwierdziła, że chce być operatorem filmowym, tak jaj tata.

- To było moje wielkie marzenie, przygotowywałam się do tego, ale w pewnym momencie mój ojciec chrzestny, Jacek Bławut, zadał mi pytanie, czy naprawdę tego chcę, bo to trudna i ciężka praca. I rzeczywiście, sytuacja życiowa zmusiła mnie do rezygnacji z tych studiów i wybrałam sport – wspomina w „Grazii”.

Rodzinna sielanka nie trwała długo: kiedy Ania miała osiem lat, rodzice się rozwiedli. Dziewczynka bardzo przeżyła odejście taty i nie rozmawiała z nim przez wiele następnych lat. Tym bardziej, że mocno odczuła zmianę sytuacji życiowej. Mama sama musiała utrzymać siebie i dwójkę dzieci, co sprawiło, że w domu zagościła bieda.

- Z dnia na dzień nie mieliśmy pieniędzy. To była największa szkoła życia. Byłam małym dzieckiem, to miałam normalne życie. Tata, mama, dzieci, pieniądze. Było na podstawowe rzeczy, wydatki, rzeczy do szkoły. A potem nie miałam nawet na podręczniki do szkoły. Tak historia rodziny się potoczyła, że zostaliśmy z mamą i zostaliśmy bez środków do życia – wyznała w programie „W roli głównej”.

Ucieczką przed domowymi problemami okazał się sport. Ania zainteresowała się karate, bo jej siostra cioteczna uprawiała ten sport z wielkimi sukcesami, zostając nawet mistrzynią świata. Dziewczynka trafiła na treningi do Pruszkowa, gdzie zajął się nią trener Jerzy Szcząchor, z którym tak się zaprzyjaźniła, że do dziś nazywa go „drugim tatą”.

- Kiedy byłam w gimnazjum, najgorszą karą za złe zachowanie było dla mnie to, że nie mogłam trenować. Pamiętam, jak mój wujek dowiedział się, że dostałam dwie jedynki z matematyki. Za karę miałam zakaz zdawania na kolejny pas. To była dla mnie taka nauczka, że już później zawsze dobrze się uczyłam, żeby móc spokojnie trenować karate – podkreśla w „Gali”.

Po tym, jak tata opuścił Anię, dziewczyna nabrała nieufności w stosunku do chłopaków. Dlatego kiedy na obozie sportowym na Mazurach poznała sympatycznego Roberta Lewandowskiego, początkowo trzymała go na dystans. Tymczasem jemu piękna blondynka od razu wpadła w oko. Dopiero z czasem Ania stwierdziła, że może z tego być coś więcej.

- Najpierw spotkaliśmy się na obozie przed rozpoczęciem studiów na AWF, we wrześniu. Tam jeszcze nie wydarzyło się nic specjalnego. W październiku, kiedy zaczął się rok akademicki, oboje – jako profesjonaliści – mogliśmy wybrać sobie dowolną grupę, żeby zgrać zajęcia z treningami. Tak się złożyło, że wybraliśmy z Robertem tę samą. No i zaiskrzyło. A potem już wpadliśmy w to uczucie po uszy – mówi w „Rossmanie”.

Mimo, że była zakochana na zabój, nie zaniedbała studiów. Dlatego teraz może się pochwalić dwoma tytułami: specjalistki ds. żywienia i menedżerki sportu. Świetnie szło jej także w karate. Zdobyła prawie trzydzieści medali na Mistrzostwach Polski, sześć – na Mistrzostwach Europy (w tym dwukrotnie, w 2009 i 2013 roku, złote) oraz trzy na Mistrzostwach Świata.

- Był taki czas, gdy trenowałam wiele więcej od Roberta. On miał jeden trening, a ja - gdy przygotowywałam się do Mistrzostw Świata czy Europy - nawet trzy. No i gdy nie mieliśmy jeszcze pieniędzy - z tego mojego poświęcenia kasy też nie było. Były tylko jakieś stypendia, przyznawane zresztą nie po równo, przez co pojawiały się nerwy – opowiada w „Sportowych Faktach”.

Miłość pokonała jednak wszystkie przeszkody: para pobrała się 22 czerwca 2013 roku w kościele Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny parafii św. Anny w Serocku. Wesele odbyło się w ośrodku Złotopolska Dolina w Trębkach Nowych. Nowożeńcy podróż poślubną rozpoczęli od wizyty w Rzymie i uczestnictwa w audiencji generalnej, po której papież Franciszek udzielił im osobistego błogosławieństwa.

- Dla mnie i dla Roberta najważniejsze są prywatność i rodzina - mąż, żona, mama, rodzeństwo, święta, które spędzamy zawsze razem. Obydwoje pochodzimy z rodzin katolickich, u nas czyta się Biblię w święta, chodzimy do kościoła, gotujemy tradycyjne potrawy, może bezglutenowe (śmiech), ale w tym codziennym pędzie staramy się utrzymać rodzinne więzy - deklaruje Ania w „Grazii”.

Gdy Robert zaczął odnosić wielkie sukcesy na boisku, jego żona odpuściła karierę. Zaczęła jednak rozwijać inne swoje talenty: najpierw otworzyła w internecie blog poświęcony zdrowemu trybowi życia, a potem zebrała swe doświadczenia z żywieniem i aktywnością fizyczną w książce. Kiedy okazało się, że na jej porady jest wielkie zapotrzebowanie, zaczęła organizować regularne obozy treningowe.

- Wiem, że ludzie lubią moje ćwiczenia, a to daje mi wielką radochę. Mam siedemset tysięcy ściągnięć mojej aplikacji. Tysiące użytkowników korzysta z mojej diety, zestawów treningowych. Do tego prowadzę obozy treningowe. Sto miejsc na najbliższy rozeszło się w cztery minuty. Gdybym tylko miała więcej czasu, prowadziłabym ich więcej – mówi w „Sportowych Faktach”.

Kiedy za sprawą angażu Roberta w drużynie Bayern Monachium para przeniosła się do Niemiec, Ania poważnie zachorowała. To sprawiło, że małżonkowie musieli odłożyć plany o założeniu rodziny na później. Robert bardzo to przeżył – przez dziesięć kolejnych meczy nie strzelił żadnego gola. W końcu jednak los się odwrócił. Trzy lata temu na świat przyszła ich córka Klara, a miesiąc temu – Laura.

- Wiele osób mogę zdziwić, ale po zakończeniu kariery planujemy wrócić do Polski. Bo tu mamy rodzinę. Na pewno w pierwszym roku po końcu kariery Roberta, wyruszymy w podróż. Zrobimy to, na co nie mamy teraz czasu – zapowiada Ania.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Anna Lewandowska stara się za wszelką cenę utrzymać rodzinne więzy - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl