FLESZ - Polacy żyją krócej. Co nas zabija?
Pani Lidia w miniony wtorek (21 stycznia) koło godz. 15 wybrała się na spacer z siostrzenicą oraz dwoma psami. Gdy szli polami w Bobrownikach Wielkich coś przykuło uwagę jednego z psów. - Stał w jednym miejscu i strasznie tam wąchał - mówi pani Lidia. Kobieta poszła zobaczyć, co tak zainteresowało jej pupila. Zobaczyła plamę krwi. - Były też chyba kawałki mózgu jakiegoś zwierzęcia -opowiada z przerażeniem kobieta.
Rozglądając się w około zobaczyła, że ślady krwi prowadzą do znajdującego się obok rowu. Zobaczyła w nim zwierzę, które zostało przykryte gałęziami. Początkowo myślała, że może to być zając lub sarna. Gdy podeszła bliżej okazało się, znajduje się tam martwy pies w typie owczarka niemieckiego z widocznymi ranami na ciele. Na miejsce wezwała policję.
Funkcjonariusze wykonali oględziny miejsca zdarzenia. Policjanci jeszcze tego samego dnia ustalili do kogo należy pies. - Okazało się, że właściciel nie wychodzi na zewnątrz, bo jest chory. Przyznał, że w minionym tygodniu pies mu uciekł - mówi asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy KMP Tarnów.
Policjanci wyjaśniają teraz jak doszło do ucieczki psa z posesji i kto mógł go zabić. - Bo wszystko wskazuje na to, że został skatowany jakimś ciężkim przedmiotem - przyznaje rzecznik policji.
Mundurowi ustalają także, kto w czwartek 23 stycznia pozostawił cztery szczeniaki na przystanku w Bogoniowicach (Ciężkowice). Zwierzęta w środku nocy znaleźli mundurowi z lokalnego posterunku. Psy były mocno wychłodzone. - - Takie zachowanie to skazanie zwierząt na pewną śmierć. Po zmroku na przystanku nie ma ruchu - mówi asp. sztab. Olga Żabińska z KMP w Tarnowie. Szczeniaki zostały przekazane pracownikom gminy Ciężkowice, którzy się nimi zaopiekowali i szukają dla nich domu.
