- Rano pracownicy weszli do lokalu i wyczuli bardzo nieprzyjemną, duszącą woń - mówi Bożena Walczak, właścicielka Baru Mlecznego Junior w Starogardzie Gdańskim. - Najwyraźniej ktoś zrobił to złośliwie. Nie mam pojęcia kto mógł to zrobić. Nie miałam dotąd z nikim żadnych zatargów. Prowadzę lokal już prawie 20 lat i nigdy do podobnego incydentu nie doszło. Były u nas wszystkie służby. Mam nadzieję, że policji uda się ustalić, kto jest sprawcą tego czynu. Nie chcę nikogo podejrzewać. Poczekam na ustalenia policji.
Nie miałam dotąd z nikim żadnych zatargów. Prowadzę lokal już prawie 20 lat i nigdy do podobnego incydentu nie doszło. Nie chcę nikogo podejrzewać.
Internauci podejrzewają, że może to być sprawka konkurencji. Na razie wiadomo jedynie, że ktoś wlał nieprzyjemną substancję przez uchylony lufcik.
Na miejscu byli strażacy ze starogardzkiej komendy. - Na miejsce wysłaliśmy grupę ratownictwa chemicznego - mówi bryg. Adam Szynalewski. - Niestety, nie dysponujemy samochodem rozpoznawczym. Zadysponowany został z komendy w Gdyni. Ze wstępnych ustaleń wynika, że rozlaną substancją był środek stosowany do odstraszania dzików. Nie jest on żrący. Jednak substancja ta jest bardzo uciążliwa.
Zobacz też: Przegląd najważniejszych wydarzeń minionych tygodni
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL: