11 osób miało wymuszać haracze od opolskich prostytutek. Dlaczego nie mógł ruszyć proces?

Mirela Mazurkiewicz
Proces w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej miał ruszyć 8 grudnia przed Sądem Okręgowym w Opolu. Okazało się jednak, że w grupie działał jeszcze jeden mężczyzna, obywatel Bułgarii - Julian S., dlatego sąd uznał, że sprawa powinna być prowadzona w ramach jednego postępowania. Kolejny termin wyznaczono na luty 2021.
Proces w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej miał ruszyć 8 grudnia przed Sądem Okręgowym w Opolu. Okazało się jednak, że w grupie działał jeszcze jeden mężczyzna, obywatel Bułgarii - Julian S., dlatego sąd uznał, że sprawa powinna być prowadzona w ramach jednego postępowania. Kolejny termin wyznaczono na luty 2021. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Przywódcą zorganizowanej grupy przestępczej miał być 45-letni Rafał L. z Opola. Śledczy ustalili, że "opłata", której on i jego ludzie żądali od prostytutek, zależała m.in. od pory roku i tego, gdzie świadczyły one usługi. Jeśli któraś nie chciała płacić, sprawcy wybijali szyby w mieszkaniu, malowali wulgarne napisy na elewacji albo rozlewali cuchnącą substancję w klatkach schodowych.

Prostytutki, które musiały płacić przestępcom, oferowały swoje usługi w Opolu, Nysie i Kędzierzynie-Koźlu. Na trop tej sprawy wpadli funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

Z ustaleń śledczych wynika, że zorganizowana grupa działała na Opolszczyźnie od listopada 2012 r.oku. Kierował nią 45–letni dziś mieszkaniec Opola Rafał L.

- Stworzył on mechanizm wymuszania pieniędzy od kobiet, które parały się prostytucją przydrożną oraz w wynajmowanych mieszkaniach - mówi prokurator Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Kobiety zmuszone były płacić 200 złotych tygodniowo za możliwość uprawiania prostytucji domowej oraz od 200 do 350 zł w związku z usługami seksualnymi oferowanymi przy głównych drogach wylotowych z Opola.

Stawka w przypadku przydrożnych prostytutek zmieniała się w zależności od pory roku. Zimą, zapewne ze względu na mniejsze zarobki, była ona niższa.

Podejrzani, jak wynika z ustaleń śledztwa, lustrowali drogi wylotowe z Opola, dlatego byli doskonale zorientowani w sytuacji. Gdy przy drodze pojawiała się nowa dziewczyna, informowali ją, że będzie musiała podzielić się z nimi zyskiem.

Do pań świadczących usługi na tzw. domówkach w Opolu, Nysie i Kędzierzynie–Koźlu członkowie grupy mieli docierać poprzez ogłoszenia zamieszczane przez prostytutki na portalu internetowym. Później jeden z członków grupy, podając się za klienta, dzwonił pod numer wskazany w ogłoszeniu, umawiał się na spotkanie i szedł pod wskazany adres. Na miejscu prostytutki były informowane, że jeśli chcą działać, muszą płacić Rafałowi L.

Gdy kobiety odmawiały, były - zdaniem śledczych - szykanowane przez ludzi Rafała L., co miało przekonać je do "współpracy".

- Te szykany polegały na pisaniu na fasadach budynków tekstów pozwalających powiązać dany lokal mieszkalny z charakterem oferowanych tam usług, rozlewaniu na klatkach schodowych nieprzyjemnie pachnących substancji, a także wybijaniu szyb w oknach mieszkań. Działania te miały zniechęcić potencjalnych klientów, do korzystania z usług oferowanych w tych mieszkaniach - wyjaśnia prokurator Bar.

Obciążające Rafała L. i jego ludzi zeznania złożyło kilkanaście kobiet. Na tej podstawie śledczy wyliczyli, że przestępcy zarobili na swoim procederze ponad 450 tys. złotych.

W sumie zarzuty usłyszało 11 osób (w tym dwóch obywateli Bułgarii). Rafałowi L., za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, grozi do 10 lat więzienia. Członkowie jego szajki mogą maksymalnie dostać kary 7 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Proces miał ruszyć we wtorek (8 grudnia) przed Sądem Okręgowym w Opolu. Okazało się jednak, że w grupie działał jeszcze jeden mężczyzna, obywatel Bułgarii - Julian S.

- Na etapie śledztwa, z uwagi na wątpliwości dotyczące tożsamości i niemożność ustalenia miejsca pobytu mężczyzny, ten wątek wyłączono do oddzielnego postępowania - mówi prokurator Bar. - Te wątpliwości zostały jednak usunięte, dlatego sąd uznał, że sprawa powinna być prowadzona w ramach jednego postępowania, by nie dublować czynności procesowych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

"Wątpliwości usunięto", czyli procesu nie będzie, bo prokuratura nie posiada zdolności odnalezienia i zatrzymania jednego ze sprawców. Proszę nazywać rzeczy po imieniu, Panie Bar, bo to nie jest uzasadnienie prokuratorskiego umorzenia, a przekaz dla prostych ludzi. Nie wszyscy potrafią rozszyfrować stosowany powszechnie przez wasz organ język sieczki i lania wody.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl