Historycy mogą się spierać, kto był autorem stoczonego w połowie sierpnia 1920 r. krwawego boju o Warszawę, ale w niczym nie zmieni to faktu, że dzięki temu zwycięstwu Polska zachowała niepodległość i powstrzymała pochód Armii Czerwonej na Zachód. Świadom tego był nawet Stanisław Stroński, gdy pisał o Cudzie nad Wisłą, co miało być propagandowym uderzeniem w Józefa Piłsudskiego, Naczelnego Wodza w wojnie z bolszewikami. Sierpniowe zwycięstwo nad Armią Czerwoną to data w historii Polski, której po prostu nie sposób pominąć.
Przypomnijmy tamte dramatyczne wydarzenia: 13 sierpnia nastąpiło gwałtowne natarcie dwóch sowieckich związków taktycznych, jednej dywizji z 3 Armii Łazarewicza i jednej z 16 Armii Sołłohuba. Nacierały one na Warszawę z kierunku północno-wschodniego. Dwie rosyjskie dywizje, które w ostatnim czasie pokonały forsownym marszem przeszło 600 km, uderzyły pod Radzyminem, przełamały obronę 11. Dywizji pułkownika Bolesława Jaźwińskiego i zdobyły Radzymin. Następnie jedna z nich ruszyła na Pragę, a druga skręciła w prawo - na Nieporęt i Jabłonnę.
Następnego dnia zacięte walki wywiązały się już wzdłuż wschodnich i południowo-wschodnich umocnień przedmościa warszawskiego - na odcinku od Wiązowny po rejon Radzymina. Siły polskie stawiały wszędzie twardy opór i nacierające wojska rosyjskie nie uzyskały poważniejszych sukcesów. Bardziej stabilna sytuacja w rejonie przedmościa warszawskiego, miała miejsce w rejonie położonym na południe od Radzymina na odcinku od Starej Miłosnej poprzez Wiązownę, Emów aż po Świerk. 15 sierpnia koncentryczne natarcie odwodowych dywizji polskich (10. Dywizji generała Żeligowskiego i 1. Dywizji Litewsko-Białoruskiej generała Jana Rządkowskiego), po całodziennych zażartych bojach przyniosło duży sukces. Odzyskany został Radzymin i polskie oddziały wróciły na pozycje utracone przed dwoma dniami. 16 sierpnia na liniach bojowych przedmościa warszawskiego toczyły się nadal intensywne walki.
Przełamanie sytuacji nastąpiło 16 sierpnia, gdy rozpoczęło się polskie kontrnatarcie. Nasze dywizje grupy uderzeniowej już w drugim dniu natarcia dotarły do szosy Warszawa-Brześć. Rokowało to wyjście na tyły wojsk sowieckich pod Warszawą. Prawe skrzydło natarcia osłaniała 3. Dywizja Piechoty Legionów maszerująca na Włodawę i Brześć. Pod Warszawą wojska sowieckie zostały związane energicznym zwrotem zaczepnym sił polskich przedmościa, wspartych czołgami atakującymi w kierunku na Mińsk Mazowiecki. Postępy uzyskane już w pierwszym dniu natarcia były znaczne. Można powiedzieć, że w tym momencie bitwa o Warszawę została wygrana. Zawieszenie broni podpisano dopiero 15 października w Rydze. Na traktat pokojowy czekaliśmy do marca 1921 r. Wtedy też uregulowano stosunki polsko-sowieckie i wytyczono granicę.
Polskim zwyczajem natychmiast rozgorzał spór o autorstwo planu Bitwy Warszawskiej i miano zwycięzcy. Z technicznego punktu widzenia autorem planu jest gen. Rozwadowski, jednak marszałek Piłsudski, jako Wódz Naczelny, uważał siebie za konstruktora warszawskiego zwycięstwa. Również wielu historyków przyznaje, że koncepcja bitwy należała do marszałka, którą później na papier przelał gen. Rozwadowski. Istnieje jednak szereg dowodów potwierdzających fatalną ówczesną kondycję psychiczną Piłsudskiego. Ale jakie to ma po latach znaczenie? W historii sztuki wojennej Bitwa Warszawska jest jednak przykładem rozstrzygającego manewru, którego efekt końcowy osiągnięty został myślą przewodnią dowódcy, rzetelną pracą sztabu oraz wysokimi umiejętnościami oficerów i żołnierzy na polu walki.
Wciąż pozostają też w mocy słowa lorda Edgara Vincenta D'Abernona, który w książce "Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata" napisał: "Gdyby bitwa pod Warszawą zakończyła się zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega bowiem wątpliwości, że z upadkiem Warszawy środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji". Pamiętajmy o tym, zastanawiając się w tych dniach nad tym niezwykłym wydarzeniem w historii naszego państwa.