Rosyjskie wojsko jest coraz bardziej okrutne w wojnie na Ukrainie. Strzelają do cywilów, dokonują gwałtów, są też przypadki pobić wziętych do niewoli.
Wydaje się, że Putin dał walczącym wolną rękę, co może oznaczać powrót mrożących krew w żyłach technik tortur stosowanych w Czeczenii.
W artykule opublikowanym w 2000 roku dla Guardiana, reporter wojenny John Sweeney rozmawiał z członkami sił czeczeńskich schwytanych przez Rosjan, z których wielu torturowano. I raz za razem pojawiała się jedna konkretna metoda znana jako „trąba słonia”.
Jeden z ocalałych opisał ją tak: Zakładają ci maskę przeciwgazową na głowę. Ręce masz skute za plecami, więc nic nie możesz zrobić. Potem zamykają przewód i zaczynasz się dusić.
Inny ocalały mówił, że pod przymusem „trąby słonia” ludzie przyznawali się do wszystkiego. Gdy maska gazowa była założona, dusili cię, więc łapałeś oddech. Przestali, a ty robiłeś głęboki wdech. Potem wstrzykiwali gaz pieprzowy. Było tak źle, że sam widok maski gazowej sprawiał, że ludzie przyznaliby się do wszystkiego.
Najstraszliwszy obóz jeniecki, w którym Rosjanie trzymali wziętych do niewoli podczas tego konfliktu, znajdował się w Czarnokozowie. Powszechne praktyki obejmowały bicie, pozorowane egzekucje, gwałty, porażenia prądem.
Ten obóz to budynek w kształcie litery "U", długości 150 metrów. Więźniowie mogli po nim poruszać się tylko na czworakach, bez unoszenia głowy. Bicie odchodziło przez cały dzień, tylko w nocy przez kilka godzin była przerwa.
