- Zauważyłem, że zza sztucznego krzaka fotograf robi zdjęcie kobiecie odpoczywającej na hamaku. Później zdjęcia robił ktoś przez szybę w saunie, w której była ceremonia zapachowa - opisuje nasz Czytelnik, pan Marek, który w sobotę odwiedził saunarium w aquaparku przy Borowskiej. - Zapytałem fotografa, kto mu pozwolił robić zdjęcia w miejscu, gdzie ludzie, nazwijmy to, nie są w pełni ubrani. Zaprowadził mnie do pracownika, który nie przedstawił z nazwiska, ale podał stanowisko: menedżer ds marketingu. – relacjonuje.
Pracownik aquaparku odpowiedział panu Markowi, że przez mikrofon informowano gości, że jest kręcony film promocyjny aquaparku i że są robione zdjęcia. - Nie odpowiedzieli mi jednak, kto pozwolił na fotografowanie klientów i dlaczego nie poinformowano mnie o tym przed wejściem do obiektu – mówi pan Marek.
Anna Hejno, rzeczniczka wrocławskiego aquaparku przyznaje, że podczas sobotniej nocy saunowej rzeczywiście robione były zdjęcia i nagrywane filmy do materiału promocyjnego. – Rejestracja dotyczyła, co z całą mocą pragnę podkreślić, wyłącznie pracowników Aquaparku Wrocław oraz sauanamistrzów prowadzących ceremonie na nasze zaproszenie – wyjaśnia Hejno.
Zarzeka się, że nie uwieczniano gości saunarium. – Jak zwykle w takich sytuacjach, goście zostali uprzedzeni o tym fakcie przed wejściem, na stanowisku kasowym oraz przez konferansjera prowadzącego wydarzenie – przekonuje.
Jak dodaje Hejno intencją aquaparku nie było robienie zdjęć klientom, a jedynie zarejestrowanie wydarzenia. Odbywało się to po prostu w ich obecności, dlatego zostali o tym poinformowani. – Na naszych zdjęciach nie ma klientów – przekonuje Hejno. – A nawet gdyby na zdjęciach się znaleźli, Aquapark by je natychmiast skasował i ich nie wykorzystał – mówi. I dodaje, że nie są one nawet przechowywane, bo nie ma takiej potrzeby.
Aquapark może mieć jednak problemy, nawet jeśli zdjęć nie wykorzysta. – Gdy osoby są fotografowane nieświadomie, nawet jeśli zdjęcia nie są upubliczniane, mogą się domagać odszkodowania - mówi Marek Chyliński, ekspert ds. praw autorskich i prawa do wizerunku.
Chyba, że aquapark udowodni, że o zdjęciach rzeczywiście uprzedzał klientów. - Jeżeli informacje takie byłyby podawane w kasach, a także przez megafon, a do tego operator i robiący zdjęcia byliby widoczni i robili zdjęcia jawnie, wszystko byłoby w porządku. Wtedy mamy wybór: zgadzamy się na wejście lub rezygnujemy z niego - tłumaczy Chyliński. Dodaje, że gdy dyrektor jakiegoś obiektu zgadza się na robienie zdjęć w środku, funkcjonuje on wtedy jak przestrzeń publiczna. To samo dotyczy np. robienia zdjęć w szkołach. Wtedy to my decydujemy, czy chcemy do takiego pomieszczenia wejść, czy nie.
Chyliński dodaje, że zapewnienie, że aquapark zdjęcia z osobami postronnymi skasuje i nie będzie ich wykorzystywał uważa za niewystarczające. – Najlepiej jest otrzymać zgodę na piśmie od osób fotografowanych – podpowiada. W wypadku informowania o zdjęchach w kasach czy przez megafon, ktoś może tłumaczyć, że nie zauważył informacji lub jej nie usłyszał i próbować domagać się zadośćuczynienia.