Ekstraliga Rugby. Ogniwo lepsze od Master Pharm w hicie kolejki

Robert Małolepszy, Polsat Sport
Na zdjęciu ukarany czerwoną kartką Michał Mirosz. Jego zejście z boiska było kluczowym momentem meczu
Na zdjęciu ukarany czerwoną kartką Michał Mirosz. Jego zejście z boiska było kluczowym momentem meczu Fot. Anna Ogar
W hicie drugiej kolejki Ekstraligi Rugby mistrz Polski – Ogniowo Sopot lepszy od… najlepszej drużyny ostatniego sezonu Master Pharm Rugby Łódź. Na stadionie Widzewa w Łodzi goście z Trójmiasta wygrali 20:10. W niedzielę kolejna transmisja w Polsacie Sport Fight. Tym razem z derbów Mazowsza.

Starcia Master Pharm Rugby Łódź z Ogniwem Sopot od lat decydują, która z tych ekip zostanie mistrzem Polski, czy też zdobywcą
Pucharu Polski. W ostatnim ich meczu – jesienią 2019, w Sopocie – górą 13:10 byli łodzianie. W czerwcu 2019 – w finale sezonu 2018/2019 - 27:34 wygrało Ogniwo, odbierając Master Pharm tytuł mistrzów kraju.

Sezon 2019/2020 nie został dokończony. W Ekstralidze, tak jak w całym polskim sporcie, rządził już koronawirus. Wiosną udało się rozegrać tylko jedną, rewanżową kolejkę, po czym Polski Związek Rugby ogłosił zakończenie sezonu. Podobnie jak w lidze siatkarzy, zdecydowano nie przyznawać medali. Master Pharm, choć był mistrzem jesieni, był też niepokonany, nie mógł cieszyć się ze złota. To dlatego w Łodzi zmierzyły się wciąż aktualny mistrz Polski – Ogniwo Sopot i najlepsza drużyna poprzedniego sezonu – Master Pharm Rugby Łódź.

Lepiej zaczęli gospodarze. Po akcji młyna na polu punktowym Ogniwa zameldował się nowy nabytek łódzkiej ekipy, Ukrainiec Oleksandr Shevchenko. Po celnym kopie z podwyższenia kolejnego nowego zawodnika Master Pharm – Michała Kępy – było 7:0 dla gospodarzy. Potem zrobiło się 10:3 (z karnych trafiali Kępa dla Łodzi, Piotrowicz dla Sopotu).

Mecz był bardzo wyrównany. Zgodnie z przewidywaniami Master Pharm miał przewagę w młynie dyktowanym oraz molu autowym. Goście częściej wykorzystywali formację ataku.
Gospodarze tuż przed rozpoczęciem meczu stracili bardzo ważną postać dla swojej drużyny. Kontuzji na rozgrzewce doznał ich obrońca, od dłuższego czasu stanowiący o sile formacji ataku, Krystian Pogorzelski. Zastępujący go młody Paweł Urbaniak nie był zagrożeniem dla rywali.

Prawdziwe kłopoty łódzkiej drużyny zaczęły się ok. 30 minuty, gdy jeden z jej najbardziej doświadczonych zawodników, wieloletni kapitan Michał Mirosz nie utrzymał nerwów na wodzy. Wdał się w szarpaninę z sopocianami, którą zakończył nadepnięciem na kapitana Ogniwa i reprezentacji Polski – Piotra Zeszutka. Sędzia Łukasz Jasiński (świetne zawody w jego wykonaniu) nie miał wyjścia, musiał ukarać czerwoną kartką Mirosza. Master Pharm od tego momentu grał w 14.

W tak wyrównanym meczu, tak dobrze znających się drużyn, na dodatek w 30-stopniowym upale, brak jednego zawodnika musiał w końcu odbić się czkawką. Zwłaszcza, że po kontuzji kolana z boiska zszedł kolejny z liderów Master Pharm, reprezentant Polski – Dawid Plichta.

Na dodatek Ogniwo miało na ławce lepszych zawodników, którzy w drugiej połowie dali napęd swojej drużynie. Młyn Łodzi długo się trzymał, ba nawet dominował w stałych fragmentach gry, ale do czasu.

W ostatnich minutach to formacja sopocka była lepsza. Do tego lepiej z kopów radził sobie Wojciech Piotrowicz, który z 20 punktów, jakie Ogniwo zdobyło w Łodzi, zdobył 10. Z sześciu kopów na bramkę, spudłował tylko dwa razy.

- Mecz ustawiła kartka dla Michała Mirosza. Pewnie słuszna, choć ja tej sytuacji nie widziałem. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy swoich wcześniejszych okazji. Gdybyśmy prowadzili wyżej, byłby szansa na zmianę taktyki, odsuwanie gry nogą od własnego pola i utrzymywanie wyniku. Kontuzja Dawida Plichty dodatkowo pokrzyżowała nam szyki. Zejście Mirosza wprowadziło jeszcze jeden dodatkowy problem. Musiałem zdjąć z boiska jednego z trzech naszych obcokrajowców, bo przepisy mówią, że na boisku musi przebywać 12 polskich graczy. Potem nie mogłem dokonać zmiany w pierwszej linii, bo został mi tylko Tongijczyk Soafa. To wszystko spowodowało, że nasze taktyczne klocki się posypały. Mimo to jestem dumny z drużyny, do końca byliśmy w grze o zwycięstwo – powiedział nam trener Master Pharm Przemysław Szyburski.

- Mecz może nie był piękny, pogoda była mordercza, ale walki nie zabrakło. Kilka akcji mogło się naprawdę podobać. Tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa, bo jeszcze nigdy nie wygraliśmy na Widzewie. Kluczem było to, że ustaliśmy w młynie. Ciekawa też była taktyka Łodzi – gdy uciekali od tego swojego mega silnego młyna, ale to ich problem. Trzeba też pamiętać, że to dopiero początek sezonu. Wiele się może wydarzyć, widać, że liga będzie ciężka i bardzo wyrównana – dodaje trener zwycięskiej drużyny Karol Czyż.

W niedzielę kolejny, telewizyjny hit Ekstraligi Rugby. W Sochaczewie, na nowiutkim, dopiero co oddanym do użytku stadionie, Orkan podejmie warszawską Skrę. Wielkie Derby Mazowsza, bo tak gospodarze nazywają to spotkanie – zawsze są niezwykle zacięte i pełne emocji.

Transmisja z meczu Orkan Sochaczew – Skra Warszawa od godz. 12.50 w Polsacie Sport Fight.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl