O sprawie Grażyny Bojęć zrobiło się głośno po liście otwartym jaki skierowała do powiatowych radnych. W piśmie oskarżyła starostę o mobbing i podała przykłady nadużyć i nierównego traktowania. Kobieta przekonuje, że problemy zaczęły się z wraz z ogłoszeniem wyników kontroli jakie NIK i RIO przeprowadziły w powiecie. W raportach pojawiły się informacje o nieprawidłowościach w zakresie gospodarowania budżetem i nieruchomościami. Sprawa trafiła do rzecznika dyscypliny finansów publicznych, a starosta broniąc się próbował winą obciążyć skarbniczkę.
Starosta udzielił również jej nagany. Kobieta poszła do sądu, a ten w pierwszej instancji uznał, że działanie Wiśniewskiego było nieprawne. Sprawę aktualnie bada również sąd pracy.
Pod wpływem problemów kobieta podupadła na zdrowiu. Przez wiele miesięcy przebywała na zwolnieniu lekarskim, które tłumaczyła w liście.
Moja nieobecność w pracy spowodowana jest rozstrojem zdrowia na skutek działań, noszących znamiona mobbingu, podejmowanych w stosunku do mojej osoby przez starostę, przy jednoczesnym podważaniu i obniżaniu wartością moich dotychczasowych osiągnięć zawodowych i pozycji, na którą ciężko i z ogromnym zaangażowaniem pracuję od prawie 40 lat. - napisała do radnych.
Starosta karkonoski zaprzecza oskarżeniom o mobbing i przekonuje, że winna jest skarbniczka. W uzasadnieniu do uchwały napisał, że powiat zasługuje na to, by funkcję sprawowała osoba, która będzie sumiennie podchodzić do swoich obowiązków.
Sytuacja doprowadziła do przesilenia w radzie powiatu. Nie mogąc liczyć na głosy PiS w gardłowej dla niego sprawie, Wiśniewski zwrócił się do PO. Doszło do zawiązania nowej koalicji. Elementem paktu stało się wspólne głosowanie za odwołaniem urzędniczki oraz wymiana na stanowiskach przewodniczącego rady i wicestarosty na członków klubu Koalicji Obywatelskiej.
W rozmowie z nami były przewodniczący Eugeniusz Kleśta (PiS) potwierdza, że rozpad koalicji to konsekwencja działań starosty.
- Jeżeli ktoś przestrzega zasad etycznych i moralnych, gdy w tle jest oskarżenie o mobbing, to trudno tkwić w zgniłym kompromisie. Wartości ludzkie są ważniejsze niż interes polityczny - wyjaśnia decyzję i dodaje, że była to kropla, która przelała czarę goryczy, bo współpraca w ramach koalicji od dawna nie układała się najlepiej.
W wypowiedziach tuż po sesji sejmiku Wiśniewski do sprawy usuniętej ze stanowiska skarbniczki nie odnosił się w ogóle, a zmianę koalicji tłumaczył w enigmatyczny sposób:
Dlaczego tak się stało? Dla mnie największą wartością i najwyższym priorytetem są mieszkańcy powiatu. Nie interesy partii politycznych, nie interesy liderów tychże partii, prezesów i prezesów prezesów, tylko właśnie mieszkańcy powiatu. Tak się właśnie stało. Nasze drogi z obecnym koalicjantem z tego powodu się rozeszły.
Nowy koalicjant nie kryje zadowolenia z przejęcia władzy w powiecie, a uzasadnienia dla całej sytuacji szuka w konkurencie politycznym i braku działań prorozwojowych.
Cieszę się, że udało się porozumieć i zawiązać koalicję. Zaczniemy te tematy prostować. Realizacja budżetu za zeszły rok, budżet inwestycyjny 30,18%. W tym roku głosami PiS zmniejszono inwestycje o ponad 80%. Te pieniądze są do wykorzystania tylko nikt nie chce pracować - powiedział przed kamerami nowy wicestarosta Mirosław Górecki z KO, który na stanowisku zastąpił Jarosława Kotlińskiego z PiS.
– Uzasadnienie starosty to kpina i żart. Chcieli mojej głowy, to mają moją głowę, ale nie mów, że cię zawiodłem – komentował sytuację Kotliński zwracając się wprost do Krzysztofa Wiśniewskiego.
Odwołana ze stanowiska skarbniczka zamierza dochodzić swoich praw przed sądem. - Jestem osobą bezpartyjną, mam blisko 40 letnie doświadczenie, starosta wyrządził mi wielką krzywdę. Nie mogę tego tak zostawić - komentowała. Do tematu będziemy wracać.
