Polska stała się ofiarą polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej

Mateusz Zarembowicz
Mateusz Zarembowicz
Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości
Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości Mat. Ministerstwa Sprawiedliwości
- Nasz kraj, a głównie Górny Śląsk, stał się ofiarą polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej. To polityka, która opiera się na bardzo wzniosłych proekologicznych ideach. Każdy może się z nimi zgodzić, jednak diabeł tkwi w szczegółach - mówił Zbigniew Ziobro, prezes Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości, w wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego".

Panie ministrze, ostatnio dostrzegamy dużą nerwowość w opozycji, która informuje, że za chwilę Solidarna Polska zostanie wyrzucona z koalicji i czeka nas budowa rządu mniejszościowego. Czy mógłby pan te kwestie skomentować, czy taki scenariusz jest prawdopodobny, a może raczej jest to klasyczny przykład siania przez opozycję zamętu?

Nie da się zaprzeczyć, że - obok dobrej współpracy - wewnątrz koalicji są też różnice dotyczące spraw dość zasadniczych. Pierwsza dotyczy zgody premiera Mateusza Morawieckiego na rozszerzenie uprawnień władczych Komisji Europejskiej w stosunku do państw członkowskich, w tym do Polski. Stało się to na szczycie w 2020 r. w Brukseli przy zdecydowanym sprzeciwie Solidarnej Polski. Angela Merkel zaproponowała wtedy nowe uprawnienia władcze - możliwość blokowania przez Komisję Europejską wypłaty pieniędzy państwom członkowskim. Premier Morawiecki przekonywał nas wówczas, że jest to niegroźny mechanizm i gwarantował, że Polska jest całkowicie bezpieczna, jeśli chodzi o należne nam środki. Dziś wszyscy wiemy, że stało się inaczej. Komisja Europejska w brutalny i nieuczciwy sposób wykorzystuje te nowe uprawnienia. Szantażuje Polskę i od miesięcy blokuje należne nam pieniądze. Dzisiejsze różnice między koalicjantami są konsekwencją tamtej decyzji premiera Morawieckiego. Dotyczą tego, jak postępować wobec szantażu. Czy wykazywać tzw. elastyczność i ulegać, przyjmując kolejne żądania KE. Czy przeciwnie, jak proponuje Solidarna Polska stawić opór i podjąć działania, które uderzą w interesy Komisji tak, by zniechęcić ją do wrogiej, wymierzonej w Polskę polityki. Drugą rozbieżnością jest stosunek do unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego. Nakłada on gigantyczne podatki i obciążenia rozwojowe na polską gospodarkę i wszystkich obywateli. Dla Solidarnej Polski to kwestia obrony naszej suwerenności, ale też wynik przekonania, że tylko twarda postawa wobec KE przyniesie Polsce sukces i wymierne korzyści.

Solidarna Polska prowadzi ofensywę dotyczącą konieczności zawieszenia ETS i zwiększenia wydobycia węgla. Przyjechał pan na Śląsk, by poruszyć te kwestie. Niedawno Dziennik Zachodni rozmawiał z prezesem Polskiej Grupy Górniczej - Tomaszem Rogalą, który mówił m. in., że największą bolączką przemysłu węglowego w Polsce jest w tej chwili brak uregulowań prawnych, które umożliwiłyby szybkie inwestycje w nowe złoża. Co można zrobić, by przyśpieszyć ten proces? Czy w polskim rządzie jest porozumienie w tych kwestiach?

Ze strony Solidarnej Polski alarmujemy, że nasz kraj, a głównie Górny Śląsk, stał się ofiarą polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej. To polityka, która opiera się na bardzo wzniosłych proekologicznych ideach. Każdy może się z nimi zgodzić, jednak diabeł tkwi w szczegółach. Istotą tej polityki jest odejście od węgla na rzecz gazu. Nie jest przypadkiem, że najbardziej w ten projekt był zaangażowany Gazprom, wspierając go ogromnymi środkami finansowymi. Z drugiej strony był Berlin i niemieccy politycy, którzy uczynili z Republiki Federalnej główny hub gazowy sprzedający rosyjski gaz z zyskiem i pozyskujący tańszy gaz dla niemieckiej gospodarki. Donald Tusk zgodził się na zaostrzenie pakietu klimatyczno-energetycznego, czyli wprowadzenie podatku ETS (unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2- przyp. red.) od wydobycia i produkcji energii z węgla. To oznaczało, że przez sztuczne zabiegi unijne produkcja prądu i ciepła z węgla miała stać się mniej opłacalna niż tego z gazu. Właśnie o to Niemcom, wyrażającym się poprzez struktury unijne, chodziło. Dlatego w 2014 roku, kiedy obóz Zjednoczonej Prawicy spotkał się w Katowicach, padła propozycja odejścia od pakietu klimatycznego. Już wówczas miał on zauważalnie destruktywne konsekwencje dla naszej gospodarki. I wiele wskazywało, że negatywne trendy będą się pogłębiać. Proszę pamiętać - my nie mamy gazu. Musimy go kupować. W tej chwili nie posiadamy również energii jądrowej, to dopiero kwestia przyszłości. Mamy jednak najtańszy węgiel i moglibyśmy z niego skorzystać.

Tymczasem Niemcy teraz z węgla korzystają, otwierają nowe kopalnie, zwiększa się wydobycie nawet najbardziej szkodliwego węgla brunatnego. Część złóż jest odkrywana nawet kosztem do niedawna działających na ich terenach elektrowni wiatrowych, które są niszczone, by umożliwić wydobycie.

Rzeczywiście, to pewien paradoks. Niemcy sobie tak zorganizowały wyłączenia kopalń, że teraz mogą szybko przywracać w nich wydobycie. W Polsce, niestety, polityka rządów Jerzego Buzka i Donalda Tuska doprowadziła do rabunkowego zalewania kopalń. Wiele złóż w Polsce, które teoretycznie byłyby gotowe do eksploatacji, jest poza zasięgiem. Można jednak podjąć dalsze inwestycje. Mówiliśmy o tym niedawno w Katowicach.

Wróćmy jeszcze do sytuacji w rządzie…

Jeżeli pyta pan o występujące w rządzie napięcia, to wynikają one właśnie z polityki energetycznej, węglowej i w tym sensie - klimatycznej. Pan premier Mateusz Morawiecki forsuje pogląd, że trzeba się w tych kwestiach porozumieć z Unią Europejską i realizować narzucone przez nią rozwiązania. Jest to traktowane jako ciągłość porozumień zawieranych jeszcze przez rząd Donalda Tuska. My te kwestie postrzegamy inaczej. Staramy się wskazywać na liczby. Jeżeli roczny koszt podatku ETS dla Polaków wynosi 40 miliardów złotych, mnożąc tę kwotę razy siedem otrzymujemy blisko 300 miliardów. Dodajmy do tego roczną składkę unijną - 30 miliardów. Razem w perspektywie siedmioletniej wychodzi blisko 500 miliardów zł. Okazuje się, że wydajemy mniej więcej tyle samo, co otrzymujemy z Unii Europejskiej w formie wsparcia.

Prezes Kaczyński na spotkaniu z wyborcami w Bielsku-Białej, mówił, że wsparcie socjalne dla Polaków wynosi 80 miliardów zł rocznie. Czyli to, co oddajemy w formie podatku ETS, jest połową tej kwoty. To obrazuje, jak dużym obciążeniem jest ten system dla Polski.

Z całą pewnością. Powinniśmy się zastanowić, co trzeba uczynić, by polska gospodarka była bardziej konkurencyjna. Żeby polskie przedsiębiorstwa miały szanse rozwoju, by opłacało się im inwestować, tworzyć miejsca pracy, sprzedawać wyprodukowane dobra, eksportować. Wtedy będziemy mieli więcej pieniędzy w budżecie. Z pewnością znacznie więcej niż możemy oczekiwać od Unii Europejskiej. Jednak warunkiem rozwoju jest tania energia. Dlatego uważamy, że warto podjąć walkę o odejście od pakietu energetyczno-klimatycznego. Solidarna Polska złożyła propozycję zawieszenia tego pakietu. Proszę pamiętać, że znaleźliśmy się w sytuacji, w której mamy do czynienia z wojną. Za naszą wschodnią granicą giną masowo ludzie. Po tragicznym wydarzeniu w Przewodowie są też pierwsze ofiary po polskiej stronie. Poleciłem Prokuratorowi Krajowemu objęcie osobistym nadzorem śledztwa w sprawie eksplozji rakiety i śmierci dwóch polskich obywateli. Na miejscu pracuje zespół prokuratorów wraz z nadzorowanymi przez nich służbami i biegłymi.

Mamy też do czynienia z największym atakiem Rosji na ukraińską energetykę.

Putin wypowiedział całej Europie, a nawet całemu światu, wojnę energetyczną. W ramach tego stanu wyższej konieczności nie możemy realizować polityki, która powoduje drastyczny wzrost cen energii w Polsce. To przekłada się na drożyznę dla ludzi, inflację, wzrost cen kredytów bankowych. Wzrost cen energii jest początkiem całej destabilizacji, którą obecnie obserwujemy. Mamy ogromną nadzieję, że przekonamy do tego punktu widzenia kolegów z Prawa i Sprawiedliwości. Powinniśmy odejść od dotychczasowej polityki, bo nam się to najzwyczajniej nie opłaca.

Panie ministrze, zmieniając temat chciałbym zapytać o informację, która pojawiła się niedawno w przestrzeni publicznej. W 2010 roku po zamachu smoleńskim, Bronisław Komorowski - jako marszałek Sejmu pełniący obowiązki prezydenta Rzeczypospolitej, powołał 170 sędziów i bezprawnie przyjął od nich ślubowanie. Czy ta sytuacja grozi nam teraz masowym unieważnieniem wyroków, które ci sędziowie wydawali?

Można mieć zastrzeżenia co do sposobu powołania tych sędziów przez ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Natomiast należy jasno powiedzieć, że istotą samego sporu o sądownictwo w Polsce nie jest żadna praworządność, tylko gra o władzę. Jest w nią zaangażowana Komisja Europejska w osobie niemieckiej komisarz Ursuli von der Leyen. To sposób wsparcia Platformy Obywatelskiej i jej przewodniczącego Donalda Tuska. Chodzi o to, by poprzez blokowanie w sposób całkowicie bezpodstawny i bezprawny środków, które nam się należą, wpłynąć na wynik wyborów w Polsce. Głównym zarzutem, stawianym przez panią von der Leyen, Niemcy i Komisję Europejską, jest proces powoływania sędziów. Rzekomo w Polsce jest on upolityczniony. Otóż w Niemczech, największym kraju UE, sędziowie sądów federalnych czy Federalnego Trybunału Sprawiedliwości, odpowiedniku polskiego Sądu Najwyższego, są wybierani przez samych polityków. A w Polsce sędziów wybierają głównie sami sędziowie z Krajowej Rady Sądownictwa, których wcześniej wyłonił parlament.

Ale przecież z ust polityków europejskich słyszy się, że my jesteśmy "mniej dojrzałą demokracją"…

Prawo powinno być równe dla Polaka, Niemca, Bułgara, Czecha czy Francuza. Jeżeli ktoś przekracza wyznaczoną prędkość na drodze, to tak samo płaci mandat. Ale pod względem wyboru sędziów są w Unii równi i równiejsi. To tak, jakby komuś wolno było jechać sto kilometrów na godzinę przez centrum Katowic, ponieważ ma paszport odpowiedniego kraju, a innym obywatelom tego nie wolno. To już nie jest prawo, lecz jawne bezprawie. Kwestia wyłaniania sędziów jest tylko pretekstem, a naruszanie praworządności w Polsce to całkowicie zakłamany, faryzejski argument. Szczególnie patrząc przez pryzmat niemieckiego sposobu powoływania sędziów. Dlatego ustępstwa wobec szantażu Brukseli i Berlina w sprawie Krajowego Planu Odbudowy są drogą donikąd. Bo za chwilę pojawią się kolejne żądania. W tej grze chodzi o to, by nie dać należnych nam pieniędzy i wpłynąć na wynik wyborów. Rzekoma walka o sądownictwo i praworządność są jedynie celem do obsadzenia na stanowisku polskiego premiera polityka, który będzie niemieckim lokajem.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polska stała się ofiarą polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl