Lech Poznań - Miedź Legnica 1:0
Miedź Legnica do meczu w Poznaniu przystępowała podbudowana środowym remisem z tym rywalem na Stadionie Orła Białego w Legnicy. Legniczanie prowadzili w tamtym spotkaniu 1:0, potem przegrywała 1:2, a finalnie zremisowała 2:2, po świetnej bramce Giánnisa Massoúrasa. Trener Grzegorz Mokry nie chciał więc kombinować ze składem i dokonał tylko jednej zmiany: Koldo Obietę zastąpił Olaf Kobacki.
Lech Poznań starciem w Legnicy był podrażniony i widać było to także po składzie. Holenderski szkoleniowiec John van den Brom wymienił aż pięciu piłkarzy. Szansę dostali Filip Dagerstål, Nika Kwekweskiri, Afonso Sousa, Kristoffer Velde i Filip Szymczak.
– To nie będzie zemsta, bo ja nie wierzę w takie rzeczy. Nie obchodzi mnie, co zrobią rywale, bo jesteśmy wystarczająco dobrzy, by wygrać z takim przeciwnikiem – bił pewnością siebie przed pierwszym gwizdkiem Van den Brom.
Gospodarze wyszli na prowadzenie w 17 min, po koronkowo rozegranym rzucie rożnym. Do siatki z najbliższej odległości trafił Mikael Ishak.
Minutę później legniczan uratowała poprzeczka, obita przez Szymczaka. W tej akcji goście mogli mówić o szczęściu, którego zabrakło im 10 min później. Po rzucie wolnym gola głową zdobył grający w Miedzi wychowanek Lecha Kamil Drygas, ale sędziowie słusznie odgwizdali pozycję spaloną i bramki nie uznali.
W drugiej połowie byliśmy świadkami ciekawego i na wskroś ofensywnego widowiska. Lech jeszcze dwa razy obił poprzeczkę, a Ishak i Szymczak pudłowali w sytuacjach, w których nie mieli prawa się pomylić. Miedź mogła tak nieskutecznemu "Kolejorzowi" urwać przynajmniej punkt, ale sytuację sam na sam zmarnował Ángelo Henríquez i 3 pkt zostały w stolicy Wielkopolski.
