Funkcjonariusze przyznają, że użyli służbowych pałek, ale zrobili to, bo... Marcin Z. napadł na nich pierwszy.
Do pobicia miało dojść w nocy z 11 na 12 maja przy ulicy kpt. Żabickiego w Łęcznej. Marcin Z. razem z kolegami stał pod swoim blokiem i pił piwo. W pewnym momencie do młodych ludzi podjechał radiowóz. I tu wersje zdarzeń zaczynają się różnić.
- Policjanci krzyczeli i kazali nam się wynosić - mówi pan Marcin. - Potem podeszli domnie, rzucili na ziemię i brutalnie skuli kajdankami.
Inaczej twierdzi policja.
- W trakcie legitymowania mężczyzna zaczął głośno przeklinać - mówi sierż. Magdalena Myśliwiec, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji wŁęcznej. - Policjanci poinformowali go, że takie zachowanie jest wykroczeniem. Mężczyzna nie reagował na uwagi. Dlatego funkcjonariusze za wykroczenie chcieli nałożyć na niego mandat karny. Marcin Z. odmówił jego przyjęcia. W takich przypadkach sporządzany jest wniosek o ukaranie do sądu. Mężczyzna nie chciał wsiąść do radiowozu, zlekceważył mundurowych i odszedł. W trakcie zatrzymania zaczął ich bić, kopać i wyzywać. Wobec takiego zachowania konieczne było zastosowanie środków przymusu bezpośredniego. Marcin Z. został zatrzymany i przewieziony do komendy.
Pobity mężczyzna twierdzi, że było inaczej. Według niego policjanci zaczęli go bić dopiero, gdy siedział skuty kajdankami w radiowozie.
- Najpierw uderzyli mnie ręką w genitalia, a gdy pochyliłem się z bólu, zaczęli okładać mnie pięściami w tył głowy - mówi mężczyzna. - Prosiłem, żeby nie bili mnie po twarzy, bo niedługo mam wesele. Powiedzieli, że już oni mi wyprawią wesele.
28-latek twierdzi, że policjanci wyciągnęli go z radiowozu za włosy, ciągnęli za skute ręce i okładali pałkami.
- Na komendzie w Łęcznej zacząłem się skarżyć na silny ból głowy. Zabrali mnie do szpitala. Prześwietlenie wykazało, że nie mam pękniętej czaszki, dlatego zostałem w komendzie do tzw. wytrzeźwienia. Miałem około 1,4 promila alkoholu - przyznaje Marcin.
Jak było naprawdę, wyjaśni prokuratura. Marcin Z. złożył w czwartek zawiadomieniu o popełnieniu przez policjantów przestępstwa. Z kolei mężczyzna usłyszał trzy zarzuty, dotyczące naruszenie nietykalności cielesnej, uszkodzenia ciała oraz znieważenia funkcjonariuszy. Grozi za to do 3 lat więzienia.