W poniedziałki i wtorki VIIB ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Łodzi to najbardziej „wieczorowa” klasa w województwie. Zaczyna lekcje przed godz. 13, aby zakończyć je o godz. 18.15. Ostatnie lekcje to geografia (w poniedziałek) oraz plastyka (we wtorek). Za to w pozostałe dni uczniów VIIB obowiązuje pierwsza zmiana, np. w czwartek zaczynają naukę jęz. angielskiego o godz. 8. Inne wyższe klasy w SP nr 7 mają lekcje do godz. 18.15 tylko w jeden dzień tygodnia. Taki plan zajęć zaniepokoił urzędników w łódzkim magistracie. Dlatego w tym tygodniu wybierają się do szkoły z inspekcją.
Monika Pawlak z łódzkiego magistratu poinformowała, że inspekcja „jest efektem stwierdzonej nieprawidłowości, tj. zbyt późnego kończenia lekcji”.
Dzień wcześniej, podczas obrad radnych z Komisji Edukacji, Berenika Bardzka, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Łodzi, sugerowała, że dyrektor szkoły mógłby ograniczyć dwuzmianowość przez lepsze wykorzystanie sal przed południem.
Plan SP nr 7 może być problemem wizerunkowym dla władz Łodzi. Przed wakacjami podlegli im urzędnicy przekonywali, że tak wprowadzą w życie reformę oświaty, iż dwuzmianowości, rozumianej jako lekcje wieczorne, nie będzie (według UMŁ, w innych podstawówkach lekcje kończą się maksymalnie o godz. 16.25).
Okazuje się tymczasem, że późne lekcje nie dla wszystkich są problemem.
- Córka chodzi do VIIB. Tak ułożyliśmy rozkład zajęć w tygodniu, że jesteśmy zadowoleni, ale są też w klasie jednostki niezadowolone - mówi Sylwia Bienias-Jasińska, przewodnicząca rady rodziców SP nr 7.
Dyrektor szkoły Jarosław Krajewski, pytany o inspekcję, nie kryje zdziwienia. - Plan to wynik uzyskanej przed wakacjami zgody rodziców uczniów na dwuzmianowość - mówi. Ale zaraz zaznacza, że przy 27 klasach (na 20 sal) mogą być niezadowoleni.
Z wyjaśnień dyrektora wynika, że z powodu rządowej reformy (i wydłużenia podstawówek o siódme klasy) szkolna społeczność stanęła przed wyborem: albo skorzysta z oferty UMŁ i starsze klasy będą się uczyły w gmachu, w którym działa wygaszane gimnazjum (ponad kilometr od SP nr 7), albo będzie dwuzmianowość.
Nawet w obliczu wydłużenia podstawówki o klasy ósme, co nastąpi po wakacjach, rodzice nie chcą, by ich dzieci uczyły się w innym budynku.
Ale dwuzmianowość jest także w innych miastach. W Tomaszowie uczniowie SP nr 12 mają lekcje do godz. 17.15 (a jeśli mają basen, kończą zajęcia jeszcze później). Problem powtarza się kolejny rok, a jednak rodzice i tak chcą tam zapisywać dzieci. Sytuacja może się poprawić, bo w sąsiedztwie powstały dwie inne podstawówki (po likwidowanych gimnazjach), które w tym roku będą prowadzić nabór. Niewykluczone też, że część klas czwartych i szóstych może zostać przeniesiona z SP nr 12 do budynków po gimnazjach.
Nie ma jednoznacznych przepisów wskazujących, o której godzinie powinny kończyć się lekcje. Rozporządzenie resortu edukacji mówi tylko, by układany plan uwzględniał „potrzebę równomiernego obciążenia zajęciami w poszczególnych dniach tygodnia”.
W 2016 r. Najwyższa Izby Kontroli zalecała w swoim raporcie o higienie nauczania w szkołach, by zajęcia zawsze zaczynały się o tej samej porze.
Współpraca: B. Dobrzyńska