Rząd kamiennych płyt ułożonych przy Zamku Wysokim w Malborku. Na jednych wyryte krzyże, inne bez zdobień. Stan zachowania różny. Zdaniem niektórych to pamiątka po Krzyżakach, tyle że pewności wcale mieć nie można.
- Płyty zostały znalezione podczas powojennych prac archeologicznych na terenie gdańskiego Zamczyska - przypomina dr Janusz Trupinda z Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. - Ze względu na miejsce, w którym je odkryto, są kojarzone z Krzyżakami. Dotychczas jednak nie udało się potwierdzić jednoznacznie, że to właściwy trop. Płyty być może były przeznaczone dla duchowieństwa, ale niekoniecznie dla Krzyżaków.
Publikujemy tylko 5 proc. treści. Resztę, 95 proc. przeczytasz po zalogowaniu się.
Przeszkodą w określeniu, kto spoczywał w grobach, jest m.in. brak materiału porównawczego.
- To prawda, że zachowało się trochę krzyżackich płyt nagrobnych, ale wiążą się one z wielkimi mistrzami lub innymi osobistościami ważnym dla zakonu - mówi Janusz Trupinda. - Zazwyczaj pochodzą też z późniejszego okresu niż te, które znaleziono w Gdańsku.
Przykładem mogą być nagrobki zmarłego w 1391 r. wielkiego komtura Kunona von Liebensteina w Nowym Mieście Lubawskim, wielkiego mistrza Zygfryda von Feuchtwagena w Chełmży, który na początku XIV w. przeniósł główną siedzibę Krzyżaków z Wenecji do Malborka, czy wielkiego mistrza Lutra von Braunschweiga; po śmierci w 1335 r. został on pochowany w katedrze w Królewcu. Zaznaczyć jednak należy, że płyta von Feuchtwagena zachowała się cząstkowo, zaś von Braunschweiga nie przetrwała wojny - znamy ją ze zdjęć i rysunków.
Zamek na grodzisku
Odkrywcą większości płyt eksponowanych przy malborskim zamku jest prof. Andrzej Zbierski. Jak wspomina, natrafił na nie w Gdańsku w pobliżu skrzyżowania ulic Grodzkiej i Sukienniczej.
- To miejsce, gdzie w trakcie wykopalisk odnaleziono elementy kamieniarki romańskiej, między innymi bazy kolumn, czyli ich podstawy - mówi uczony. - Zważywszy na historię tego miejsca, nie jest to zaskoczeniem. Wiadomo bowiem, że w czasach książąt pomorskich znajdował się w tych okolicach kościół grodowy.
Świątynia była jedną z najstarszych w mieście. Powstała mniej więcej w tym samym czasie co kościoły św. Mikołaja i św. Katarzyny. Los okazał się dla niej jednak mniej łaskawy. Po 1308 r., kiedy zakon podbił Gdańsk i Pomorze, kościół grodowy prawdopodobnie zaczął pełnić funkcję kaplicy cmentarnej. Gdańszczanie zburzyli go przy okazji rozbiórki zamku. Zachowały się za to przykościelne groby, które odnaleziono dopiero w połowie XX w.
- Jeżeli przyjrzymy się bliżej elementom kamieniarki znalezionym na Zamczysku i porównamy je z tym, co zostało odkryte podczas badań pod Halą Targową, która powstała na miejscu romańskiej świątyni, oraz ze znaleziskami z kościoła św. Katarzyny, to hipoteza, że płyty eksponowane w Malborku pochodzą z czasów książąt pomorskich wydaje się uprawniona - uważa prof. Zbierski. - Są to raczej wyroby XIII-wieczne niż powstałe za rządów krzyżackich.
W gościnie u cystersów i dominikanów
Nawet jeśli przyjmiemy, że płyty znalezione na terenie Zamczyska wiążą się z Krzyżakami, to i tak jest ich za mało, by oznakować groby wszystkich zmarłych w Gdańsku braci krzyżackich. Trzeba bowiem pamiętać, że Krzyżacy byli w mieście obecni na stałe od 1308 do 1454 r. Tu umierali, tu również ich chowano. Pytanie, w którym miejscu?
- Nie można wykluczyć, że Krzyżacy są pochowani w katedrze oliwskiej -mówi dr Trupinda. - W Kronice Oliwskiej mamy wzmiankę, że w 1321 roku spoczął w tym właśnie miejscu komtur gdański David von Cammerstein.
Drugim miejscem, gdzie można by się spodziewać szczątków Krzyżaków jest dominikański kościół św. Mikołaja. Miał w nim zostać pochowany Kasper von Wulfstein, rycerz pochodzący z Turyngii, którego płyta znajduje się w nawie północnej.
Zastanawiające, że w obu przypadkach mamy do czynienia ze świątyniami nienależącymi do Krzyżaków.
- Być może wynikało to z braku innego, odpowiedniego miejsca, w którym Krzyżacy mogliby pochować zmarłych współbraci? - zastanawia się Janusz Trupinda. - W takiej sytuacji wyjściem było skorzystanie z pomocy zaprzyjaźnionych zakonów.
Jak tłumaczy historyk, pochówek u cystersów mógł wynikać z osobistych preferencji komtura. Natomiast faktem jest, że za czasów wielkiego mistrza Konrada von Erlichshausena Krzyżacy posiadali u dominikanów własną kaplicę. Odprawiano w niej msze żałobne za zmarłych braci z Zakonu Najświętszej Marii Panny.
Malborski panteon
Potwierdzonym miejscem pochówku dostojników krzyżackich jest Malbork, a mówiąc dokładniej: krypta w zamkowej kaplicy św. Anny. Jako pierwszy spoczął w niej zmarły w 1341 r. wielki mistrz Dietrich von Altenburg. W sumie pochowano tu jedenastu przywódców zakonu. Do dziś zachowały się trzy oryginalne, kamienne płyty nagrobne: Heinricha Dusemera, Heinricha von Plauena oraz Dietricha von Altenburga. Losy dwóch ostatnich w ciekawy sposób splotły się z Gdańskiem.
- Za czasów Dietricha von Altenburga rozpoczęto budowę gdańskiego zamku, który naprawdę był imponującym obiektem - mówi prof. Andrzej Zbierski. - Wprawdzie wielkością nie dorównywał on warowni w Malborku, ale zajmował około czterech hektarów terenu. Do tego miał dostęp do portu, podobnie zresztą jak wcześniejszy gród książęcy.
Z kolei Heinrich von Plauen zanim został wielkim mistrzem, był w latach 1398-1402 komturem domowym w Gdańsku.
- Służba w Gdańsku mogła być dla braci zakonnych trampoliną do dalszej kariery - zauważa Janusz Trupinda. - Miasto miało newralgiczne znaczenie dla państwa zakonnego, dlatego bracia, którzy tu trafiali, musieli posiadać specjalne kwalifikacje. Oczekiwano od nich, że wykażą się dyplomacją w kontaktach z mieszczanami, ale też stanowczością, gdy chodzi o obronę interesów zakonnych.
Spektakularnym przykładem polityki zakonu w stosunku do miasta było zamordowanie burmistrza Gdańska Konrada Leczkowa. Leczkow wraz z drugim burmistrzem Arnoldem Hechtem i rajcą Bartłomiejem Grossem zostali w kwietniu 1411 r. wezwani na gdański zamek. Powodem zaproszenia miało być rozwiązanie sporu dotyczącego płacenia zakonowi podatków przez stany pruskie. Wizyta zakończyła się ścięciem gdańszczan z rozkazu komtura.
Jak zauważa dr Trupinda, w stosunku do braci służących w Gdańsku zakon wypracował swoistą ścieżkę awansu. Potwierdzają to losy nie tylko von Plauena, ale też Winricha von Kniprode, który był komturem gdańskim w latach 1338-1341, czy Konrada Zoellner von Rotensteina, komtura od 1368 do 1370 r. Oni również doszli do godności wielkich mistrzów.
Ostatnie pożegnanie
Okazuje się, że niewiele możemy powiedzieć nie tylko o miejscach pochówku, ale też zwyczajach pogrzebowych Krzyżaków. Z kronikarskich zapisków można wyłowić jedynie strzępy informacji na ten temat.
- Na podstawie zachowanych zestawień wydatków wiadomo na przykład, że uroczystości pogrzebowe wielkich mistrzów wiązały się z zakupem dużej liczby świec i opłacaniem śpiewaków - mówi dr Trupinda. - Sama ceremonia miała wyraźnie religijny charakter. Akcentowano raczej, że jest to pożegnanie zwierzchnika wspólnoty zakonnej, niż władcy - głowy państwa. Zmarłego chowano zresztą bez insygniów władzy.
Do przyjętych w zakonie praktyk należało przechowywanie w malborskiej kaplicy św. Anny płaszcza wielkiego mistrza. W przypadku śmierci miał on być w nim pochowany. Do tego trzymano w rezerwie dwa płaszcze, gdyby przyszło grzebać braci.
Nakaz pochówku wielkiego mistrza w płaszczu przynależnym jego godności budzi wątpliwości co do informacji o odkryciu grobów wielkich mistrzów w katedrze w Kwidzynie. Wprawdzie przy szczątkach, które są identyfikowane jako Werner von Orseln (wielki mistrz w latach 1324-1330), Ludolf Koenig von Wattzau (1342-1345) i Heinrich von Plauen (1410-1413) natrafiono na charakterystyczne zapinki od płaszczy oraz fragmenty szat z drogocennego jedwabiu, a w dwóch przypadkach wiek drewna ze skrzyń, w których znaleziono szczątki, odpowiada czasom działalności zmarłych dostojników, to jest problem w bezspornym stwierdzeniu, że mamy do czynienia z wielkimi mistrzami: przy szczątkach nie natrafiono bowiem na ślady płaszczów, w których - przynajmniej teoretycznie - powinni być pochowani. Do tego istnieją niejasności związane z von Plauenem. Wiadomo, że zmarł on w Lochstedt (obecnie w obwodzie kaliningradzkim) i zapewne pochowany został w Malborku, gdzie jest jego płyta. Jednak tradycja kwidzyńska z pocz. XVI w. mówi o pochowaniu mistrza w miejscowej katedrze.
Niewielkim pocieszeniem dla poszukiwaczy grobów Krzyżaków może być to, że równie trudno jest zaleźć miejsca pochówku braci z innych zakonów rycerskich, chociażby joannitów czy kalatrawensów z Tymawy.