Do wtorku 15 lipca aż 421 osób z województwa łódzkiego zdecydowało się obejrzeć swoją pracę maturalną na wglądach organizowanych przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną w Łodzi (na ok. 20 tys. zdających).
OKE, odpowiedzialna za państwowe sprawdziany w regionie, zgodnie z prawem musi organizować możliwość obejrzenia arkusza maturzystom, którzy podejrzewają, że oceniający pomylił się na ich niekorzyść. Komisja przyznaje, iż po wręczeniu świadectw dojrzałości 27 czerwca były już przypadki ich wymieniania - co skutkowało nawet zaliczeniem matury, uznanej wcześniej za niezdaną.
Od końca czerwca łódzka siedziba OKE jest celem wizyt młodzieży z całego województwa. - Do zaliczenia obowiązkowej matury z matematyki zabrakło mi tylko jednego punktu. Mam nadzieję, że znajdę go podczas wglądu - mówiła wczoraj Ola z Aleksandrowa.
Do OKE przychodzą także maturzyści, którzy otrzymali świadectwo dojrzałości, ale szukają punktów na arkuszach z przedmiotów nieobowiązkowych, ważnych przy ubieganiu się o miejsce na obleganych kierunkach studiów.
- Przyjechałam sprawdzić arkusze z biologii i chemii, bo w rekrutacji na studia lekarskie może być ważny każdy punkt - tłumaczyła Asia ze Strykowa.
Często maturzysta decyduje się sprawdzić więcej niż jeden przedmiot, dlatego niemal pół tysiąca podejrzliwych gości OKE obejrzało już ponad 700 arkuszy. Wgląd w 178 przypadkach dotyczył matematyki, 173 - chemii, w 167 - biologii.
Jak o skutkach wglądu informuje łódzka OKE? - "W kilku przypadkach weryfikacja oceny prac egzaminacyjnych, przeprowadzana przed wglądem, spowodowała zmianę wyniku, co skutkowało wymianą świadectwa, zdaniem egzaminu i wydaniem świadectwa lub uzyskaniem uprawnień do egzaminu poprawkowego w sierpniu. W przeważającej liczbie przypadków, zmiany wyniku były jednopunktowe, tj. o jeden punkt w górę)" - oznajmił w odpowiedzi na nasze pytania Andrzej Chruściany, kierownik wydziału sprawdzianów, egzaminów gimnazjalnych i matur w OKE.
Z informacji komisji wynika, że egzaminatorzy orientowali się w pomyłkach po tym, gdy maturzysta złożył wniosek o wgląd, ale zanim jeszcze przyszedł do komisji. Podczas wizyty w wyznaczonym terminie maturzyści zliczają punkty za poszczególne zadania, porównują też swoje nieuznane odpowiedzi z dostarczonym przez OKE kluczem. Jeśli absolwent twierdzi, że został po-krzywdzony, pisze kolejny wniosek do komisji - o powtórne sprawdzenie pracy.
Na tym możliwość dochodzenia swoich praw na drodze stworzonej przez ministerstwo edukacji się zamyka - po jej przebyciu śmiałkowie, którym OKE nie przyznała szukanych punktów, mogą skierować sprawę do sądu z powództwa cywilnego (o ochronę dóbr osobistych, których naruszeniem będzie nieprawda poświadczona na urzędowym dokumencie, jakim jest świadectwo maturalne).
Prawa do wglądu nie mają maturzyści, których prace OKE unieważniła z powodu uchybień proceduralnych, np. niesamodzielności. OKE informuje o 3 takich przypadkach po egzaminie z chemii oraz o 3 kolejnych z języka angielskiego.
W analogicznym okresie po egzaminie 2013 do wglądów zgłosiły się 134 osoby mniej niż obecnie. Wzrost to skutek najsłabszej zdawalności, odkąd matura zdawana jest w nowej formule (2005 r.).
W czerwcu okazało się, że świadectwa dojrzałości nie otrzymało 29 proc. absolwentów. 19 proc. tego rocznika ma prawo do poprawki w sierpniu, ponieważ oblało jeden obowiązkowy przedmiot, zaś 10 proc. poniosło co najmniej 2 porażki i może poprawiać się dopiero na wiosnę 2015.
Największa wpadka łódzkiej OKE, poprawiona w okresie wglądów, miała miejsce w 2009 roku. Po maturze komisja dostarczyła stu absolwentom błędnie wypełnione świadectwa dojrzałości. Pomyłki w wynikach z angielskiego sięgały kilkudziesięciu procent. Winna okazała się drukarnia, która dostarczyła wersję testu niepasującą do klucza odpowiedzi.