Męski punkt widzenia

Piotr Maślak, szef "Męskiej Rzeczy"
Co wy takiego w tym widzicie? Nie rozumiem, jak można się zachwycać jeżdżącą w kółko bandą świrów! - dziwiła się zapewne zupełnie szczerze jedna z moich redakcyjnych koleżanek, gdy męska część redakcji zareagowała chóralną radością na propozycję napisania reportażu przez Adama Kornackiego (patrz str. 3).

Wiedzieliśmy, że to będzie emocjonująca opowieść. Bo nie może być inna, skoro tekst ma być napisany "od środka". Adam zaproponował, że opisze jeden z najtrudniejszych i najbardziej wyczerpujących wyścigów świata z perspektywy jego uczestnika.

Brał w nim udział w najlepszej roli, jaką mężczyzna może sobie wymarzyć - kierowcy jednego z dwóch polskich zespołów. - Jejku! Tato, super! Myślisz, że ja też będę mógł kiedyś pojechać w takim wyścigu?- zapytał mnie podekscytowany syn, gdy opowiedziałem mu o przygodzie Adama i o tym, że opisze ją w "Męskiej Rzeczy".

- A może byś w końcu rzucił kostką! - wtrąciła na to kompletnie znudzona moją opowieścią Kasia (lat osiem i pół), która właśnie pokonywała mojego syna w grze planszowej "Życie". Podobnie jak w przypadku mojej redakcyjnej koleżanki była to zapewne zupełnie naturalnai szczera reakcja.

Gdyby chłopca od wieku niemowlęcego oswajać z lalkami i wiązać mu warkoczyki, a dziewczynkę oswajać z samochodami i żołnierzykami, w dorosłym życiu oboje identycznie postrzegaliby rzeczywistość, a wszelkie funkcje społeczne pełniliby wymiennie, niezależnie od płci, a zależnie od umiejętności - głosili swego czasu niektórzy teoretycy psychologii i socjologii.

Ale jak to zrobić, Drodzy Państwo, gdy Ona - ani w wieku dorosłym, ani jako dziecko - nijak nie potrafi się zachwycić wyścigami, które dla nas - to fakt, nie wiadomo dlaczego - są czymś fascynującym? Co my takiego w tym widzimy? Co nas zachwyca? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania. Rywalizacja? Walka? Ze sprzętem, z czasem i z innymi uczestnikami wyścigu...

Walka o pozycję samca Alfa w stadzie pędzącym - akurat w tym przypadku - po torze wyścigowym w Dubaju? A może jeszcze coś innego? To po prostu jest w nas, gdzieś bardzo głęboko.
Mało tego, to jedna z tych cech, za które One nas kochają. Bo nie rozumieją. Bo to, co nieznane, jest z natury rzeczy pociągające, atrakcyjne.

Podobnie jak my nigdy do końca nie zrozumiemy, dlaczego można zachwycić się do łez najnowszą torebką Louisa Vuittona albo butami od Jimmy’ego Choo czy Manolo Blahnika. Ale przecież kochamy kobiety także za to.

Obyśmy nigdy nie dożyli czasów, w których chłopcy w warkoczykach na głowie będą bawić się lalkami. Obyśmy nigdy nie przestali się różnić! Opowieść Adama Kornackiego to relacja pełna emocji i bardzo osobistych spostrzeżeń - taka, jaką można napisać tylko i wyłącznie, zasiadając za kółkiem sportowego porsche i startując w wyścigu. Adamie, gratulujemy startu, trochę zazdrościmy i życzliwie trzymamy kciuki za sukces w przyszłym roku!

Wróć na i.pl Portal i.pl