Najbardziej poszkodowane wskutek niedawnego wybuchu dzielnice Bejrutu były zaraz po katastrofie w porcie przeszukiwane przez specjalistyczne zespoły ratownicze, certyfikowane przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Poszukiwania trwały z użyciem nowoczesnej aparatury, między innymi kamer termowizyjnych.
Na ślady żywych ludzi natrafił... pies
Na początku września do stolicy Libanu przybyła ekipa ratowników z Chile, wyposażonych w specjalistyczny sprzęt, zdolny do wykrycia oznak ludzkiego życia. Najbardziej wartościowy okazał się jednak jeden z ratowników – 5-letni, specjalnie wyszkolony do tego typu zadań pies o imieniu Flash. To on podczas rutynowego sprawdzenia gruzowisk wykrył, że pod spodem mogą być jeszcze żywi ludzie. Przypomnijmy, że od wielkiego wybuchu w porcie w Bejrucie minął niemal miesiąc! 3 września ratownicy przystąpili do akcji, a cały Bejrut oraz Liban obiegła ta niesamowita wiadomość.
Miesiąc po wybuchu w Bejrucie ratownicy natrafili na ślady ż...
Akcja ratownicza ma miejsce w dzielnicy Gemmayze. To bardzo reprezentatywna część miasta, a ulica, przy której trwa akcja poszukiwawczo-ratownicza, niegdyś tętniła życiem za sprawa bardzo licznych kawiarni i restauracji.
Kiedy chilijscy ratownicy ze specjalistycznym sprzętem przystąpili do działania, odkryli na kamerach termowizyjnych dwa ciała. Aparatura u jednego z nich wyczuła prawdopodobnie bicie serca. Po niemal 30 dniach! Na miejsce od razu przybyli licznie mieszkańcy. W ludzi wstąpiła nadzieja. Jest to bardzo ważne w Bejrucie, ponieważ mieszkańcy są w bardzo złych nastrojach. Przypomnimy, że od wielu miesięcy trwa tu kryzys finansowy i polityczny, a wybuch w porcie tylko pogłębił dramat setek tysięcy ludzi. Wielu z nich cierpi na zespół stresu pourazowego i potrzebuje również pomocy psychologicznej.
Cały czas kopią
Ratownicy, pomimo groźby zawalenia, rozebrali jak dotąd dwa piętra. Osoba dająca oznaki życia znajduje się na parterze. Ratownicy aktualnie są na głębokości pierwszego piętra. Groźba zawalenia i inne lokalne uwarunkowania spowodowały kłótnie ratowników z policjantami, z tego powodu nastąpiła przerwa w pracy w nocy z 3 na 4 września.
Najbardziej poruszające są momenty, gdy ratownicy proszą zgromadzonych o absolutną ciszę. Można to zobaczyć na filmie z akcji. Robią to po to, by specjalistyczna aparatura mogła dokonać pomiarów. Każdy wstrzymuje wtedy oddech. Ratownicy teraz walczą o to, by dostać się maksymalnie blisko i sprawdzić, czy w środku gruzowiska można usłyszeć żywych ludzi. Ekipie ratowniczej brakuje do przebicia jakieś dwa i pół metra.
Zadziwiające jest przy tym to, że pomimo sporej obecności wojska i policji nie zablokowano bardzo ruchliwej, a przy tym i głośnej ulicy, która biegnie dosłownie kilkadziesiąt metrów obok. Ambulans jest przygotowany ze specjalną drogą ewakuacji, żeby ominąć korki.
Informacja o tym, że ktoś pod gruzami 3-piętrowego budynku wciąż walczy o życie, stała się obecnie symbolem dla wielu ludzi. Napawa siłą i optymizmem. Tak bardzo teraz wszystkim Libańczykom potrzebnym.
Maksym Sijer
Maksym Sijer jest absolwentem III Liceum Ogólnokształcącego w Kielcach i Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie. Obecnie doktorant Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w wojnie informacyjnej i zagrożeniach hybrydowych. Do Libanu, a wcześniej na Cypr, pojechał w ramach praktyki dziennikarskiej.
