Ratownicy przez całą dobę szukali w zawalonych budynkach tych, którzy mogli przeżyć trzęsienie ziemi w Turcji. Liczba ofiar śmiertelnych kataklizmu to już prawie pięć tysięcy ludzi.
Wołanie o pomoc spod gruzów
Spod gruzów zawalonych budynków dochodzi płacz i błaganie uwiezionych. Zabójcza dla nich może być pogoda. Nocami robi się bardzo zimno.
Pełne lokatorów, wielopiętrowe budynki mieszkalne znalazły się wśród 5606 budowli obróconych w gruzy.
Pierwszy raz doświadczyliśmy czegoś takiego – opowiadała Melisa Salman, 23-letnia reporterka z Kahramanmaras w południowo-wschodniej Turcji.
Myśleliśmy, że to apokalipsa - dodała.
Po pierwszym wstrząsie doszło do ponad setki wstrząsów wtórnych. Utrudnia to akcje ratownicze.
Udało nam się wyciągnąć spod gruzów trzy osoby, ale dwie już nie żyły – mówił 35-letni Halis Aktemur w Diyarbakir po trzęsieniu, które było odczuwalne nawet na Grenlandii.
Setki ludzi wciąż pod gruzami
W Sanliurfa w południowo-wschodniej Turcji ratownicy pracowali do nocy, próbując wyciągnąć ocalałych z siedmiopiętrowego budynku, który runął. - Pod gruzami jest rodzina, którą znam – mówił 20-letni student z Syrii, Omer El Cuneyd. - Mój przyjaciel odbierał niedawno telefon od znajomej. Ale ona już nie odpowiada. Wciąż jest pod gruzami - dodawał.
Mimo spadających temperatur, przestraszeni mieszkańcy miasta szykowali się do spędzenia nocy na ulicach, skuleni przy ogniskach.
W tureckim Diyarbakir jedna z kobiet, która stała obok zniszczonego bloku, mówiła: "Trzęśliśmy się jak kołyska. Było nas dziewięcioro. Ale dwóch moich synów wciąż leży pod gruzami".
United States Geological Survey, które zarejestrowało ponad sto wstrząsów wtórnych, ostrzegło, że liczba ofiar śmiertelnych może sięgnąć nawet 10 000.
Kraje z całego świata spieszą z pomocą, a ratownicy z Europy, Azji i obu Ameryk przylatują, aby wesprzeć wysiłki miejscowych ratowników.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ogłosił siedmiodniową żałobę narodową, podczas gdy budynki w Izraelu i Bośni zostały oświetlone ku pamięci tych, którzy zginęli.
mm
