Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łodzi pochował na swój koszt 52-letniego zmarłego. Jednak zapomniał powiadomić o pochówku krewnych zmarłego. Rodzina straciła jedyną szansę na ostatnie pożegnanie.
52-latek był przed śmiercią przez kilka miesięcy bezrobotny. Nie był też zarejestrowany w urzędzie pracy, więc nie miał ubezpieczenia. Gdy zmarł nagle pod koniec maja, rodzina nie miała za co urządzić pochówku. Zgłosiła się po pomoc do łódzkiego MOPS-u.
Rodzina przekazała kontakty do najbliższych i czekała na informację o pogrzebie. Próbowała też dowiedzieć się, kiedy zaplanowano uroczystość. Nie udało się. Telefon z MOPS-u zadzwonił po sześciu tygodniach. Dzień po pogrzebie.
W ten sposób rodzinie nie udało się uczestniczyć w ostatnim pożegnaniu łodzianina.
- Tata był sam, kiedy go tu żegnano. Nie zasłużył sobie na coś tak przykrego - opowiadał jego syn w wywiadzie dla telewizji komercyjnej.
**Zobacz też:
Protest pracowników MOPS w Łodzi [ZDJĘCIA]**
Monika Pawlak, rzeczniczka MOPS-u, przyznaje, że taka sytuacja miała miejsce.
- Serdecznie przepraszamy rodzinę. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i nigdy wcześniej nie miała - mówi Monika Pawlak. - Zawiodła komunikacja między pracownikami MOPS-u - wyjaśnia rzeczniczka.
I dodaje, że pracownik, który zawinił, poniesie konsekwencje. - Zostanie ukarany zgodnie z przepisami Kodeksu pracy oraz wewnętrznymi regulaminami MOPS-u - zapowiada Monika Pawlak.
Organizowane przez MOPS i opłacane przez łódzki magistrat pogrzeby przysługują osobom niezidentyfikowanym, które zmarły na terenie Łodzi, a także biednym lub samotnym, którzy nie mają bliskich mogących się zająć pochówkiem.
Pogrzeb na zlecenie miasta wykonuje firma H. Skrzydlewska. Jeśli znane są poglądy religijne zmarłego, może on mieć zapewnioną obecność duchownego. Rocznie chowanych jest około 300 osób.