Policja zarzuciła opolance, że ta naruszyła przepisy porządkowe, dotyczące zakazu organizowania zgromadzeń. Grozi za to kara grzywny do 500 złotych lub nagana. Chodzi o wydarzenia, jakie rozegrały się 3 maja 2020 roku w Opolu, czyli w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Sprawa znalazła finał przed Sądem Rejonowym w Opolu.
- To był dla mnie i mojego środowiska ważny dzień. Zawsze spotykaliśmy się na placu Wolności, szczególnie w ostatnich latach, gdy Konstytucja w Polsce jest łamana. Chcieliśmy pokazać, jak ona jest ważna - mówiła na listopadowej rozprawie Małgorzata Besz-Janicka, działaczka opolskiego Komitetu Obrony Demokracji.
W tym roku obowiązywał zakaz zgromadzeń, dlatego KOD zrezygnował z hucznego świętowania. Sytuacja polityczna w kraju była jednak napięta, m.in. za sprawą zapowiadanych i budzących ogromne kontrowersje wyborów korespondencyjnych. Besz-Janicka postanowiła pójść na spacer z kartką, wyrażającą jej protest. Napisała o tym na Facebooku, więc inne osoby zrobiły podobnie. - Policji nie widziałam, nikt mnie nie spisał. Po kilku dniach dostałam wezwanie na przesłuchanie - relacjonowała.
Mec. Jacek Różycki, który reprezentował obwinioną, podkreślał w mowie końcowej, że nie wolno było ograniczyć wolności, aktem rangi rozporządzenia.
- Żyjemy w demokratycznym kraju, w którym obowiązuje Konstytucja, zapewniająca wolność wyrażania poglądów i wolność zgromadzeń - mówił.
Chodzi o rozporządzenie Rady Ministrów z wiosny tego roku, wprowadzające szereg ograniczeń, które miały pomóc w walce z pandemią. Wśród nich był m.in. zakaz zgromadzeń.
- Sąd stanął na stanowisku, iż z uwagi na wydźwięk społeczny, a także aspekt medyczny, idea tak ustanowionych nakazów i ograniczeń jest słuszna - mówił sędzia Zdzisław Niklasiński z Sądu Rejonowego w Opolu. - Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być jednak ustanowione tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku prawnego. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw, o czym mówi Konstytucja. Jasnym jest, że rozporządzenie nie jest ustawą.
Sędzia zwrócił też uwagę na to, że nie ma dowodów, by Małgorzata Besz-Janicka była organizatorką zgromadzenia.
- Ten wyrok jest ważny nie tylko dla mnie, ale również dla innych osób, które protestują, m.in. w mniejszych miejscowościach. Ich także spotykają represje i szykany. Mam nadzieję, że ta sprawa doda im pewności, iż sądy ciągle jeszcze pilnują naszych konstytucyjnych praw - komentowała tuż po ogłoszeniu wyroku obwiniona. - Nie dam się zastraszyć i jestem przekonana, że większość moich koleżanek i kolegów myśli podobnie, dlatego będziemy nadal wychodzić, oczywiście pamiętając o zasadach bezpieczeństwa. Sytuacja w kraju jest tak dramatyczna, że musimy pokazywać swój sprzeciw.
Małgorzatę Besz-Janicką przed sądem wspierali działacze opolskiego KOD-u. Wyrok nie jest prawomocny.
