Do kanalizacji powszechnie trafiają patyczki higieniczne, ręczniki czy chusteczki z dodatkiem bawełny czy nylonu, które się nie rozpuszczają w wodzie, jak celulozowy papier toaletowy. Wrzucamy do ubikacji szkło, resztki jedzenia, kości po drobiu, plastikowe kubeczki. Czasem aż trudno uwierzyć, jak udało się to wepchnąć do klozetu.
- Chusteczki, podpaski, pampersy to standard. Do kanalizacji wyrzuca się popiół i gruzy – mówi Dariusz Wór-Grech, prezes spółki Wodociągi w Głuchołazach. - Zdarzają się szmaty, końcówki od mopa. Raz nawet przypłynął mop z kijem. Innym razem w kanalizacji znaleźliśmy opierzoną kaczkę. Pewnie ktoś zdjął na podwórku pokrywę w studzience rewizyjnej i wrzucił do kanału zdechłego ptaka.
- Zdarza się też bielizna, części strojów kąpielowych, a raz nawet wykręcaliśmy z wirnika pompy damskie stringi – dodaje Stanisław Sopiak z Akwy w Nysie. - Było też całe prześcieradło.
Powszechne jest też wyrzucanie resztek jedzenia.
- Przed świętami trafiają się ogórki konserwowe, widocznie się zepsuły. Kiedyś był cały kurczak, surowy, pewnie się zepsuł w zamrażarce – mówi Mariusz Kloc z nyskiej Akwy. - Ludzie nie chcą wyrzucać zepsutego jedzenia do kosza, bo będzie im śmierdziało. To idzie do kanału.
- Popularne stały się u nas rozdrabniacze przy zlewach. Tymczasem taki rozdrobniony pokarm w kanale wyłapuje szczur – mówi Stanisław Sopiak z nyskiej Akwy. - Te gryzonie, gdy mają dużo jedzenia, to się rozmnażają. W kanalizacji potrafią w poszukiwaniu pokarmu przegryźć betonową rurę.
Za straty zapłacimy wszyscy
Jak to wpływa na sieć rur kanalizacyjnych i coraz bardziej skomplikowane urządzenia do pompowania ścieków?
Śmieci stałe połączone z tłuszczem ze zlewu kuchennego zaczynają się sklejać, rosnąć i zatykają rurę kanalizacyjną. Powstaje zator, po okolicy roznosi się uciążliwy smród, czasem nieczystości wybijają w piwnicy najbliższego budynku.
A kiedy taki czop czy kołtun ze skręconych chustek i innych elementów dotrze do przepompowni, zatyka, uszkadza i niszczy pompy. Cierpią na tym szczególnie systemy kanalizacyjne w miejscowościach górzystych, gdzie trzeba budować dużo przepompowni.
- Koszt wymiany pompy, to średnio 10 tys. zł – mówi Edyta Peikert, prezes Akwy w Nysie. - Na terenie gminy Nysa znajduje się 70 przepompowni, ich awarie z tego powodu są bardzo częste. Gdyby każda z nich została uszkodzona tylko raz w roku i wymagała wymiany, to dla nas oznacza 700 tysięcy złotych dodatkowych kosztów. A to tylko jeden z wielu problemów, z którymi musimy się zmagać każdego dnia.
Tak duży koszt awarii może podnieść cenę ścieków nawet o 20 groszy na metrze.
- Kultura korzystania urządzeń kanalizacyjnych w mieście jest wyższa niż w terenach wiejskich, przyłączonych do sieci w naszej gminie w 2015 roku – zauważa Dariusz Wór-Grech, prezes Wodociągów w Głuchołazach. - Może dlatego, że w bloku łatwiej zatkać w ten sposób przyłącz kanalizacyjny, czego skutki odczują wszyscy.
FLESZ - Jak działają oszuści na rynku wynajmu mieszkań?
