Krwawiącego chłopca z ręką przebitą na wylot, do przyjazdu straży pożarnej, podtrzymywała matka wraz z kilkoma innymi ludźmi. Koszmar dziecka trwał około godziny. Tyle czasu potrzebowali strażacy, aby odciąć kawałek ogrodzenia.
- Chłopczyk lekko krwawił, był przytomny - opisuje stan 6-latka rzecznik prasowy KP PSP w Sanoku, mł. kpt. Anna Kozłowska. - Stalowy, wystający element ogrodzenia przebił na wylot rękę w okolicy stawu łokciowego. Strażacy obcięli fragment ogrodzenia i uwolnili poszkodowanego. Został on przetransportowany do szpitala przez śmigłowiec - dodaje.
ZOBACZ TEŻ: Potęga tornada. Belka wbiła się w samochód i przebiła na wylot fotel pasażera
