W uroczystości wzięli udział przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, służby mundurowe, delegacje organizacji społecznych, instytucji kultury, kombatanci, harcerze. Licznie zebrali się mieszkańcy Gdańska. Oddział IPN w Gdańsku reprezentowała delegacja na czele z dyrektorem ppłk. rezerwy Karolem Piskorskim.
- Mieli zginąć dwa razy – najpierw śmiercią fizyczną, a następnie przez zapomnienie. Dzięki staraniom IPN nie udało się zdrajcom ojczyzny na zawsze ukryć w nieznanych mogiłach szczątków tych dwóch żołnierzy podziemia niepodległościowego. Nie udało się także nie dopuścić do godnego, państwowego i katolickiego pochówku. Nie udało się również zatrzeć pamięci narodu oraz odebrać "Ince" i "Zagończykowi" właściwego miejsca w historii Polski, bo Rzeczpospolita upomniała się o swoich niezłomnych bohaterów - dodał ppłk. rezerwy Karol Piskorski.
Wśród obecnych można było zauważyć również m.in. Andrzeja Gwiazdę wraz z małżonką Joanną, wicewojewodę pomorskiego Aleksandra Jankowskiego oraz posła Kacpra Płażyńskiego, którzy również wybrali się na Cmentarz Garnizonowy, aby oddać cześć polskim bohaterom.
Gości w imieniu głównego organizatora przywitał naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej Krzysztof Drażba. Po odśpiewaniu hymnu państwowego miały miejsce okolicznościowe wystąpienia, w tym dyrektora gdańskiego IPN.
- 28 sierpnia 2016 roku, w 70. rocznicę ich śmierci, odbył się państwowy pogrzeb, który był wielkim patriotycznym wydarzeniem, niewidzianym w Gdańsku od czasu sprowadzenia prochów majora Henryka Sucharskiego w 1971 roku. Od siedmiu lat te groby są grobami faktycznymi, a nie tylko symbolicznymi. Gromadząc się przy nich, chcemy oddać należną cześć polskim bohaterom - mówił Krzysztof Drażba z IPN.
Słowo modlitwy wygłosił ks. Krzysztof Ławrukajtis, proboszcz w parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Na grobach „Inki” i „Zagończyka” zostały złożone kwiaty.
Prezes Związku Kombatantów i Osób Represjonowanych RP im. Danuty Siedzikówny „Inki” Jerzy Kowalczyk przypomniał tragiczne losy młodej dziewczyny.
- Nie przez przypadek kombatanci i represjonowani działacze ruchów antykomunistycznych na patronkę naszego związku wybrali właśnie "Inkę". Ta młodziutka dziewczyna, stojąc naprzeciwko plutonu egzekucyjnego, miała odwagę wykrzyczeć +niech żyje Polska+. Miała wtedy niespełna 18 lat” – przypomniał Jerzy Kowalczyk.
Podkreślił jej wielki hart ducha, odwagę i miłość do ojczyzny.
- Kiedy tylko było to możliwe, włączyła się w walkę z okupantami zajmującymi polskie ziemie i próbującymi zniewolić Polaków. Była sanitariuszką, która niosła pomoc rannym nie tylko ze swoich oddziałów, ale także wroga. Była niezwykle koleżeńska, zawsze pomocna i pomimo młodego wieku, szalenie odważna, ale także odpowiedzialna i niezwykle silna. Swoją niezłomność udowodniła w śledztwie. Mimo bicia i gróźb, nikogo nie zdradziła. Pozostała wierna Bogu i ojczyźnie – ocenił Jerzy Kowalczyk.
Jak informuje Instytut Pamięci Narodowej, kolejna część uroczystości odbyła się pod pamiątkową tablicą, umieszczoną na murze Aresztu Śledczego w Gdańsku. Tutaj bohaterowie spędzili swoje ostatnie dni. Przy tablicy delegacja IPN złożyła kwiaty.
Na zakończenie odprawiono mszę świętą w kościele księży Salezjanów pw. św. Jana Bosko w dzielnicy Orunia. Obchody zakończono pod sąsiadującym ze świątynią pomnikiem „Inki”, gdzie również złożono kwiaty i oddano hołd polskiej bohaterce.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!