Niemiecki rząd federalny od dłuższego czasu krytykowany jest za powolność i odwlekanie dostaw ciężkiej broni dla walczącej Ukrainy.
W ramach procedury tzw. wymiany okrężnej kraje należące do NATO z regionu Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska i Czechy, przekazały na Ukrainę swoje czołgi produkcji radzieckiej. Berlin miał uzupełnić stan liczebny czołgów w państwach przekazujących swoje wozy na Ukrainę poprzez przekazanie swoich Leopardów.
Niemcy zawarły już porozumienie o przekazanie ich do Czech. Praga zgodziła się na otrzymanie egzemplarzy starszej wersji tego wozu.
Podobne porozumienie nie zostało jeszcze zawarte z Polską, która przekazała już na Ukrainę ponad 200 własnych czołgów. Według internetowego serwisu tygodnika "Der Spiegel" niemiecko-polskie rozmowy "beznadziejnie utknęły w martwym punkcie". "Lambrecht [minister obrony RFN - red.] musiała przyznać w miniony poniedziałek w poufnej rozmowie polityków koalicji, że ma niewielkie nadzieje na osiągnięcie porozumienia z Warszawą" - napisano w artykule opublikowanym w spiegel.de.
Niemiecki portal ocenia, że Polska od początku trwania wojny "zachowywała się wzorowo" przekazując na Ukrainę dużą liczbę swoich czołgów. W polskich kręgach rządowych liczono, że uszczuplenie stanu czołgów będzie uzupełnione niemieckimi Leopardami. Sprawa nie została jeszcze uzgodniona z Berlinem, ponieważ Polska nie chce starszych wersji niemieckich czołgów. Strona niemiecka argumentuje, że nie może teraz przekazać nowszej wersji Leopardów, bo nie ma ich jeszcze sama Bunderwehra.
Sprawa stała się kolejnym nieporozumieniem pomiędzy Berlinem a Warszawą. "Niemcy obiecały uzupełnić nasze zapasy, ale nic nie zrobiły" – mówił w wywiadzie dla "Der Spiegel" wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk.
W ramach kompromisu, strona niemiecka zaproponowała przekazanie najpierw starszych wersji Leopardów z obietnicą ich sukcesywnego modernizowania w przyszłości lub zastępowania systemami nowszymi.
Źródło: spiegel.de
