Okrutna kara spotkała porywaczy w Gwatemali, którzy uprowadzili i zabili 11-letniego chłopca.
Na wieść o tym bliscy ofiary oraz ich sąsiedzi wyciągnęli z posterunku policji najpierw jednego, potem dwóch kolejnych porywaczy. W pobliskim lesie oblano ich benzyną i podpalono. Cała trójka poniosła śmierć w męczarniach.
Ovidio Mendez, Selvin Perez i Samuel Godínez zginęli w mieście Colotenango na zachodzie kraju. To oni uprowadzili 11-letniego Mendeza i zażądali od rodziny chłopca okupu w wysokości 19 500 dolarów.
Porywacze wybrali tego chłopca, bo jego ojciec mieszka i pracuje w Stanach Zjednoczonych i wysyłał pieniądze do domu.
Jako dowód na to, że Méndez żyje, porywacze wysłali jego rodzinie zdjęcie, na którym jeden z porywaczy trzyma strzelbę, a chłopiec jest obok. Rodzina zapłaciła okup, ale 11-latek nie odzyskał wolności.
Na wieść o zabiciu chłopca przez porywaczy, których pojmała policja i trzymała na posterunku, mieszkańcy postanowili sami wymierzyć im karę.
Rozwścieczona grupa wdarła się na komisariat i zabrała jednego z mężczyzn do lasu. Pobili go, oblali benzyną, w końcu podpalili po tym, jak potwierdził on, że Mendez zginął od strzału w głowę i został zakopany.
Jakiś czas potem wieśniacy wrócili na komisariat i tak samo zrobili z pozostałą dwójka porywaczy. Podpalili też dom jednego z podejrzanych.
mm
