PKO Ekstraklasa. Widzew Łódź - Piast Gliwice 2:3 (0:2)
Mimo że obie drużyny są ligowymi sąsiadami, to nastroje w Widzewie i w Piaście są zupełnie różne. Gliwiczanie podnieśli się z kolan i błyskawicznie wspinają się po kolejnych miejscach w tabeli zapominając już o tragicznej jesieni. Widzew z kolei, który zachwycił wszystkich w pierwszej rundzie, teraz radzi sobie bardzo słabo - na ligową wygraną podopieczni Janusza Niedźwiedzia czekają od ponad dwóch miesięcy, w tym czasie odnosząc aż trzy domowe porażki z rzędu.
Widzew nie zaskoczył. Od początku to Piast narzucił swoje warunki gry, a bramka dla gości wisiała w powietrzu. Najpierw trafił Grzegorz Tomasiewicz po strzale z dystansu.
Piłkarze Widzewa nie wyciągnęli z tej sytuacji wniosków, po po kwadransie było już 0:2 i znów gol padł po uderzeniu zza pola karnego. Strzelał Patryk Dziczek. Futbolówka odbiła się jeszcze od nogi Kamila Wilczka, który zmienił tor lotu piłki i zmylił interweniującego Jakuba Wrąbela.
- Gdzie byli tutaj środkowi pomocnicy Widzewa. Zabrakło tutaj doskoku, agresji - podsumował drugiego gola komentujący dla Canal+ Sport Adam Szała, choć ten opis pasowałby również do zachowania gospodarzy przy golu Tomasiewicza.
Blisko remontady Widzewa. Piast wytrzymał napór
W drugiej części meczu obraz wiele się nie zmienił. Piast nie zdejmował nogi z gazu, a Widzew szukał sposobu na przełamania bardzo dobrze zorganizowanej obrony Piasta. Na 0:3 trafił Arkadiusz Pyrka wykorzystując koszmarny błąd Dominika Kuna. Wahadłowy pod wpływem presji stracił piłkę i obrońca Piasta pobiegł na bramkę rywali, obiegł bramkarza i wpakował piłkę do siatki.
Gospodarze jednak zareagowali. Na bramkę gości ruszył zmiennik Juliusz Letniowski i strzałem z dystansu strzelił gola na 1:3. Na trybunach w Łodzi wróciła nadzieja.
Łodzianie ponownie zdołali ukąsić. W polu karnym Piasta przedarł się Bartłomiej Pawłowski, obrócił się z obrońcą na plecach i idealnie przymierzył pod poprzeczkę. W kilka minut piłkarze Widzewa zdobyli dwa gole i byli tylko o krok od remontady.
Sama końcówka to była seria ataków gospodarzy. Blisko trafienia na wagę punktu był chociażby Kristoffer Hansen, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Ostatecznie Widzew przegrał czwarty mecz z rzędu przed własnymi trybunami. Za walkę w drugiej połowie piłkarzom gospodarzy należą się jednak ogromne brawa. Ostatecznie jednak Piast wrócił do domu z kompletem.
Gliwiczanie awansowali na 6. lokatę, Widzew z kolei wciąż jest 8.
Piłkarz meczu: Arkadiusz Pyrka
Atrakcyjność meczu: 9/10
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
Widzew wydał ważny komunikat. Kibice muszą to wiedzieć!
