Pandemia koronawirusa spowodowała, że wiele wydarzeń nie mogło się odbywać. Zakaz zgromadzeń oraz narzucony odgórnie dystans społeczny wykluczyły wiele form aktywności. Zamknięci w domach ludzie narzekali na brak ruchu i rozrywki oraz możliwości realizacji swoich pasji. W tej grupie byli także amatorzy win (zawodowcy także), którzy nie mogli uczestniczyć w tradycyjnych degustacjach. Bo jak mówić o winie, nie czując jego zapachu? Nie da się.
Maszyna węchowa, co to takiego?
Dzięki szwedzkiemu wynalazkowi taka sytuacja się więcej nie powtórzy. Maszyna węchowa, którą opracowali naukowcy ze Sztokholmu i Malmoe, pozwala poczuć zapach w... świecie wirtualnym. Nie bez powodu do przestestowania dostali go właśnie producenci i wielbiciele win - bo dla nich węch jest narzędziem codziennej pracy i mogli dobrze zweryfikować działanie urządzenia.
A jak ono działa?
Maszyna węchowa składa się z maski oraz specjalnego pojemnika na płyn. Do niego wlewamy wino. Obie części są połączone z kontrolerem systemu VR. Uczestnik wirtualnej degustacji napełnia pojemnik winem, a potem - na komendę, którą słyszy podczas oglądanej w okularach prezentacji - zbliża pojemnik w okolice nosa. Prowadzący degustację gospodarz otwiera w odpowiednim momencie klapkę i aromat wina się uwalnia. W wirtualnej rzeczywistości oglądamy jak wino nalewa nam właściciel winnicy i czujemy się istotnie jak w Dolinie Napa, na zboczu wulkanu w Somlo czy na lewym brzegu Bordeaux.
Ratunek dla osób, które straciły węch
- To dobra zabawa, ale też praktyczne zastosowanie - mówi William Fredborg, który był zaangażowany w rozwój maszyny węchowej.
Potencjalnym przeznaczeniem dla nowych technologii jest między innymi szkolenie zmysłu węchu u osób, które ucierpiały z powodu jego utraty po przejściu COVID-19.
Winiarze się ucieszą
Producenci win widzą w tym wynalazku też sposób na rozwinięcie swoich biznesów. Dzięki maszynie węchowej, zamiast zapraszać degustatorów do wynajętych lokali albo wysyłać przedstawiciela winnicy z ciężkimi butelkami (to wszystko kosztuje), mogliby wysyłać im bezpośrednio do domów próbki swoich win i prowadzić wirtualne degustacje. Tym bardziej, że jeden operator kamery może wejść w takie miejsca, do których nikt ze zwykłych amatorów win dostępu nie ma - np. laboratorium Dom Perignon, Chateau Petrus czy Domaine Romanée-Conti! A przy okazji obejrzeć np. trójwymiarowy film z czterech pór roku w winnicy. Proste, prawda?
źródło: svt.se
rs
