Bo tekst będzie o tym, że mega mnie ubawiło, jak Karol Nawrocki tuż po końcu ciszy wyborczej walnął biblijnym cytatem, a lud jego nie zajarzył, że prezydent zaczął od tekstu spisanego wieki temu przez kilku urajanych Żydów. Albo inaczej: nasz nowy prezydent przemówił językiem króla Salomona, którego Jahwe pouczył, jak ma brać ludzi za mordę, żeby był porządek i spokój.
W egzegezie fascynująca jest ścieżka prowadząca przez kolejne kręgi wiedzy, często zatraconej. Najpierw ustalamy, co znaczyło słowo, które jest zapisane. I czy na pewno dobrze jest zapisane. Jakub Wujek przetłumaczył nam w XVI w. Biblię z łacińskiej, o 900 lat starszej Wulgaty, która była tłumaczeniem z greckiej, o kolejne 700 lat starszej Septuaginty, która… Już Wam odpuszczę: w końcu Salomon żył 3 tys. lat temu. Po prostu pamiętajcie o tym mozole, gdy wam bibliści tynieccy zaznaczają w pierwszym zdaniu: „W przekładzie z języków oryginalnych”, bo tam przecież nie tylko hebrajski był w grze.
Gdy ogarniemy kwestie lingwistyczne, możemy rozkręcić zabawę: co chciał nam autor powiedzieć, układając ze znanych nam już słów takie a nie inne opowieści. My mamy fajnie, bo „nasz” Bóg brał proroków na miękko: oni siadali do pisania natchnieni Jego duchem. Co otwierało pole do nieograniczonych interpretacji. W islamie mamy hardcore: Allah podyktował Mahometowi Koran, co pola do interpretacji nie daje do dzisiaj żadnego.
Ale czekaj, czekaj, mój drogi wyborco Zandberga czy Brauna, będziemy ci ryć beret po całości. Bo choć – co do zasady – zdanie powyższe jest prawdziwe, to świat robi od zawsze wszystko, by prawda prosta nie była. I dlatego np. w Biblii jest wiele nakazów kamieniowania za konkretne występki, a w Koranie wprost śladu tego nie ma. A tymczasem chrześcijański Zachód jakoś sobie z tym dał spokój, a w islamie wciąż robi się to regularnie. Dziwne, co nie?
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Więc trzeba by nam odpalić jeszcze wątek, że w egzegezie – oprócz źródła – liczą się komentarze do tekstu: im bliższe dacie jego powstania, tym lepsze. My mamy pisma Ojców Kościoła, Arabowie hadisy itd. Z tych komentarzy wykształci się ostatecznie doktryna, a z niej prawo.
Generalnie chodzi mi, mój drogi, o to, że im bardziej ktoś ci sprzedaje proste recepty na urządzenie świata, tym bardziej ci ściemnia. W dodatku wiedzie cię heretycką ścieżką ku potępieniu. Nie po to wyrżnęliśmy w XIII w. katarów, by nam się jakieś manichejskie podziały na dobro i zło pałętały. Już pomińmy, że tam chodziło generalnie o dualizm ducha i materii, bo tu by się trzeba cofnąć do gnozy, a coś czuję, że już ci, mój drogi wyborco Nawrockiego, oczy krwawią.
Więc zostawię cię już z tekstem wygłoszonym w noc jego triumfu. Może pobaw się w egzegezę: co chciał nam powiedzieć prezydent, wybierając taki a nie inny fragment Biblii z 2. Księgi Kronik:
„Jeśli upokorzy się mój lud, nad którym zostało wezwane moje imię, i będą błagać, i będą szukać mego imienia, i odwrócą się od swoich złych dróg, ja im wybaczę, a kraj ich ocalę”.
Pamiętaj: jak sam tekst sprawia trudność, sięgnij do komentarzy. W tym wypadku można za taki uznać to, co Karol, już swoimi słowami, mówił dalej. „Udało nam się zjednoczyć cały obóz patriotyczny” (»lud mój«). „Ale dziękujemy też tym, którzy stanęli za Polską już w drugiej turze wyborów” (»upokorzy się lud, nad którym wezwane imię moje«). „Zwyciężymy i ocalimy Polskę (»a kraj ich ocalę«)”.
OK, to tylko zabawa. Ale właściwie co z tymi, którzy „nie kochają Polski” albo – o zgrozo – opowiadali, że Nawrocki wyłudził mieszkanie? Te nieszczęsne 49 procent? Och, w Biblii jest cała mądrość: „Każ wyprowadzić bluźniercę poza obóz. Cała społeczność ukamieniuje go”.
No spoko, przecież możemy zrobić egzegezę i tego tekstu. Może dziś wystarczy „upokorzyć się i błagać”?
Bo SŁOWO, które według św. Jana „było na początku”, jest wciąż niewiarygodnie pełne różnych znaczeń, jakby go politycy nie próbowali sprostytuować. I wciąż wszyscy się w jego cieniu zmieścimy.