"krótka piłka": Futbol to sport zespołowy, co PSG Luisa Enrique udowodniło ponad wszelką wątpliwość. Nawet jeśli kosztuje niemoralną kasę

Adam Godlewski
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Piłka nożna to sport zespołowy. Jak bardzo zespołowy – przekonaliśmy się w tegorocznym finale Ligi Mistrzów, w którym trenowani przez Luisa Enrique piłkarze Paris Saint-Germain rozgromili Inter Mediolan. Zawodnicy nie tak sławni jak Neymar, Leo Messi czy Kylian Mbappe, ale tworzący drużynę z prawdziwego zdarzenia. Świetnie zbalansowaną we wszystkich formacjach, z taktyką idealnie dobraną pod klubową kadrę, i z team spirit, którego mogą pozazdrościć nawet najwięksi rywale z Premier League, Serie A i La Ligi.

Przez lata paryżanie byli postrzegani jak osobliwość; niemoralne pieniądze, które wpompowali w klub szejkowie, nie zjednywały im sympatii. Przeciwnie, potęgowały liczbę anty-sympatyków, którzy w decydujących starciach z PSG kibicowali wszystkim przeciwnikom francuskiego giganta. Kosmiczne kwoty wydane na Neymara, pensję Messiego i innych przepłaconych gwiazdorów nie przekładały się przez lata na sukcesy poza krajowym podwórkiem, wielu obserwatorom futbolowej sceny wydawało się więc, że klub z Parc des Princes jest w jakimś sensie… przeklęty.

Nieoczywisty bohater - Doue

Gromiąc Inter w Monachium, zespół świetnie skomponowany i prowadzony przez trenera Enrique zdjął tę niepisaną ekskomunikę. Bo wygrał tę edycję prestiżowej Ligi Mistrzów nie tylko w sposób bezdyskusyjny, ale też w pełni zasłużony. Przed pierwszym gwizdkiem na Alianz Arenie w Monachium wydawało się, że gwiazdą finału może być po francuskiej stronie ktoś z duetu Ousmane Dembele – Kwicha Kwaracchelia. Bo to oni najczęściej odgrywali główne (najbardziej spektakularne) role w talii asów PSG. Pierwszy odbił się co prawda dość boleśnie od Barcelony, ale Enrique odbudował go w Parku Książąt na tyle, że wartość rynkowa z pewnością przekracza 75 milionów euro podawane przez specjalistyczny serwis transfermakt.de. Natomiast Gruzin (wyceniany na 80 milionów euro) wiadomo – klasa sama w sobie, dziś śmiało może rywalizować z Raphinhą o miano najlepszego skrzydłowego świata.

Tymczasem bohaterem decydującej rozgrywki został ten trzeci – Desire Doue (wyceniany we wspomnianym źródle na „zaledwie” 60 milionów euro). W Monachium grał niewiele ponad godzinę, ale to on zaliczył asystę, potem dołożył dwa trafienia – po podaniach Dembele i Vitinhy – i w branżowej „L’equipe” został oceniony na 10. Czyli na maksa, na notę marzeń! W pełni zresztą zasłużenie, bo o ile PSG dało w Monachium niezapomniany koncert, to głównym solistą w orkiestrze dyrygowanej przez maestro Enrique był właśnie DD. Naprawdę wątpliwe, aby po tak spektakularnym występie tego młokosa – który jutro skończy dopiero 20 lat – w finale Ligi Mistrzów ktoś na Parc des Princes zatęsknił jeszcze za Mbappe…

Czy możemy marzyć o amerykańskim mundialu?

Kibice znad Wisły mieli oczywiście nadzieję na jakiś polski akcent w wielkim finale w Monachium, ale na nadziejach się skończyło. A po końcowym gwizdku Piotr Zieliński i Nicola Zalewski po raz kolejny pokazali brak cojones i nie odważyli się skomentować porażki swego klubu polskim dziennikarzom. Mając takich „bohaterów”, możemy oczywiście marzyć o starcie za rok w amerykańskim mundialu. Pytanie tylko, czy na marzeniach nie poprzestaniemy...

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Kiedyś zimne jak lód, a teraz psiapsiółki. Co ociepliło stosunki Świątek z Sabalenką

Kiedyś zimne jak lód, a teraz psiapsiółki. Co ociepliło stosunki Świątek z Sabalenką

Światowe media po ćwierćfinale z udziałem Igi Świątek: - W Paryżu odnalazła formę

Światowe media po ćwierćfinale z udziałem Igi Świątek: - W Paryżu odnalazła formę

Wróć na i.pl Portal i.pl