5/10
6. „W ogień!” według tekstu Mateusza Pakuły w reżyserii...
fot. Fot. Anna Kaczmarz

6. „W ogień!” według tekstu Mateusza Pakuły w reżyserii Wojciecha Klemma, Teatr w Krakowie im. Juliusza Słowackiego

Pogmatwana historia człowieka, którego biografia dzieli Polaków. Dla jednych bohater, dla innych - morderca. Mowa o Józefie Kurasiu. W ujęciu duetu Pakuła-Klemm to CV rozpisano na kilka dokumentów - od fikcyjnego wywiadu, biografii opowiedzianej na pokaz, po intymne zwierzenia z pamiętnika. Wszystko po to, by maksymalnie rozmontować jednowymiarowe ujęcie tej postaci, stworzyć rodzaj kubistycznego portretu rozbitego na poszczególne figury. Dostajemy opowieść o jednostce (w kilku osobach!) porwanej przez wir historii, próbującej na różne sposoby się odnaleźć. „Ci, którzy nienawidzą ludzi ze skazą, z wewnętrznym cieniem, itp., itd., czyli ci, którzy po prostu nienawidzą ludzi, tutaj się nie odnajdą” - mówi narrator. I trafia w punkt.

6/10
5. „Akademia Pana Kleksa” według  tekstu Jana Brzechwy w...
fot. Fot. Teatr Nowy Proxima

5. „Akademia Pana Kleksa” według tekstu Jana Brzechwy w reżyserii Piotra Siekluckiego

To akademia dla małych i dużych. Pierwszych uczy wiary w siebie i marzenia, drugich - że nic nie jest tym, czym się wydaje. Tak jak u Brzechwy, u którego literaturoznawcy dopatrywali się przecież odreagowywania na kartkach książki traumy wojennej (dzieci wychodzące przez okno lub armia wilków zalewająca kraj). To próba zmierzenia się z najważniejszymi i bardzo współczesnymi tematami - jak inność i niedopasowanie. Spektakl momentami zmienia się wręcz w fajerwerk teatralny, a momentami - w nostalgiczne odwołanie do znanych z dzieciństwa kadrów. Wystarczy wspomnieć, że na przedstawienie składają się piosenki, którymi pokolenie roczników osiemdziesiątych zostało uwiedzione przez filmy z tej serii - „Witajcie w naszej bajce”, „Meluzyna”, „Kaczka dziwaczka”, „Ratujmy kosmos”. Wszystko w nieco bardziej współczesnym brzmieniu, które - choć nie porzuca syntezatorowych dźwięków - wzbogacone jest np. o klubowe techno. Ale jest też coś dla fanów samego Piotra Fronczewskiego - piosenka „Ja jestem King Bruce Lee karate mistrz”. Więc nie ma wątpliwości, że twórcy doskonale wiedzą, jak wykorzystać sentyment czterdziestolatków do czasów swojego dzieciństwa i - szerzej - modę na lata 80. A dla nieco młodszych jest cała gama trików ze znanego im świata animacji i gier komputerowych. Dodatkowe punkty za zatrudnienie młodych aktorów-tancerzy.

7/10
4. „Pluton p-brane”, tekst i reżyseria Mateusza Pakuły,...
fot. Fot. Łaźnia Nowa

4. „Pluton p-brane”, tekst i reżyseria Mateusza Pakuły, Teatr Łaźnia Nowa

Opowieść o fikcyjnym, choć właściwie możliwym spotkaniu dwóch badaczy nieba zafascynowanych poszukiwaniami pewnej planety. Pierwszy z nich, Percival Lowell, tylko przeczuwał jej istnienie i odszedł w niesławie. Drugi, Clyde Tombaugh, odnalazł ją gdzieś w kosmosie. To opowieść o tym, jak wiele zależy od miejsca i czasu, punktu w dziejach, w którym się znajdujemy. Ale i o wielkich marzeniach dorosłych, których źródła tkwią gdzieś w dzieciństwie. Tak jest też z tym spektaklem. Jego punktu wyjścia szukać należy gdzieś w fascynacjach Pakuły i jego pokolenia z dzieciństwa: komiksowych opowieściach o superbohaterach, fantastycznych filmach klasy B, estetyce lat 80. Reżyser bardzo umiejętnie wykorzystał modę na vintage, która opanowała dziś kulturę i trendy.

8/10
3. „Czarne papugi” według tekstu Alejandro Moreno Jashésa w...
fot. Fot. Anna Kaczmarz

3. „Czarne papugi” według tekstu Alejandro Moreno Jashésa w reżyserii Michała Borczucha w Małopolskim Ogrodzie Sztuki (Teatr w Krakowie im. Juliusza Słowackiego)

To jest nieudany spektakl, ale bardzo udany eksperyment teatralny. Co za paradoks? Jako przedstawienie to dzieło nieudane, momentami niespójne, nużące. Ale dla tych, którzy chcą doświadczyć sposobu pracy jednego z najciekawszych w jego pokoleniu reżyserów - będzie to ciekawe doświadczenie, pozwalające podglądać reżysera i aktorów przy pracy. Zwłaszcza gdy pozwolimy sobie na chodzenie po sali, oglądanie dzieła z różnych punktów widzenia. Właściwie to rozpisana na aktorów wielogłosowa instalacja, bardziej pasująca do galerii sztuki współczesnej niż na scenę teatralną. Ale ponieważ żyjemy w czasach przekraczania granic gatunków to chyba taki eksperyment nikogo nie powinien dziwić.

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Ci celebryci dokonali publicznego coming outu. Oni nie wstydzą się swojej orientacji

Ci celebryci dokonali publicznego coming outu. Oni nie wstydzą się swojej orientacji

Karetka na sygnale zderzyła się z autem. Są ranni

Karetka na sygnale zderzyła się z autem. Są ranni

Ford na EKG w Katowicach. Elektromobilność wymaga od nas zmiany podejścia

Ford na EKG w Katowicach. Elektromobilność wymaga od nas zmiany podejścia

Zobacz również

Karetka na sygnale zderzyła się z autem. Są ranni

Karetka na sygnale zderzyła się z autem. Są ranni

Ford na EKG w Katowicach. Elektromobilność wymaga od nas zmiany podejścia

Ford na EKG w Katowicach. Elektromobilność wymaga od nas zmiany podejścia