Aleksander Gołębiowski był przez wiele lat związany z poznańskim kabaretem Tey, a wcześniej z działającym na ówczesnej Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego kabaretem Klops. Dlatego wśród tych, którzy go żegnali, był Zenon Laskowik. Podziękował zmarłemu za długoletnią współpracę i wspólnie spędzone lata. Podkreślił, że jeszcze we wrześniu ubiegłego roku udało się zorganizować spektakl wspomnieniowy "Tey, a było to w roku 1971". Odbył się on w Scenie na Piętrze, która na początku lat 70. jako Teatr Wielki w Podwórzu była pierwszą siedzibą Kabaretu Tey.
Zenon Laskowik przypomniał też, że podczas tego wspomnieniowego spektaklu Aleksander Gołębiowski przypomniał swój wielki przebój z czasów Teya "Jak my chatę budowali". Żegnając Aleksandra Gołębiowskiego, burmistrz Swarzędza Marian Szkudlarek wyraził dumę, że taki wspaniały artysta mieszkał w Swarzędzu. Przypomniał też, że w 2018 w mieszczącym się w Zalasewie na terenie gminy Swarzędz Ośrodku Kultury odbył się benefis Gołębiowskiego.
Wśród tych, którzy przyszli pożegnać zmarłego, byli także Andrzej Czerski i Krzysztof Gruszka z kabaretu Pod Spodem, w którym także występował Aleksander Gołębiowski oraz lubiani polscy wokaliści Felicjan Andrzejczak i Jan Zieliński.
Zobacz zdjęcia z pogrzebu:
Pogrzeb Aleksandra Gołębiowskiego - jeden z założycieli kaba...
Wszystko zaczęło się na WSWF-ie
Aleksander Gołebiowski urodził się w Rybniku. Studia rozpoczynał w Krakowie. Do Poznania przyjechał, gdy jego ojciec otrzymał pracę w Winnej Górze. Trafił na drugi rok WSWF-u i wtedy poznał Zenona Laskowika. Dwa lata później studia na tej samej uczelni rozpoczął Krzysztof Jaślar. Wkrótce powstał kabaret Klops, który na początku lat 70. przekształcił się w legendarny kabaret Tey. W pierwszym spektaklu Teya "Czymu ni ma dżymu?" Gołębiowskiego jednak nie było. Pracował wtedy jako rehabilitant.
- To szczęście, że spotkaliśmy się z Zenkiem i Krzysiem Jaślarem na ówczesnym WSWF-ie i założyliśmy kabaret Klops. To była nasza odskocznia od wszystkich niedobrych rzeczy, które wtedy się działy - mówił mi Aleksander Gołębiowski w wywiadzie udzielonym we wrześniu ubiegłego roku właśnie przed wspomnieniowym spektaklem kabaretu Tey.
Niestety, już nie zobaczymy Olka na scenie ani w jego niezapomnianych rolach, gdy bawił publiczność raz jako robol w gumiakach, to znów jako naczelnik celników. Już nie zaśpiewa ani "Jak my chatę budowali", ani innej popularnej w jego wykonaniu piosenki "Ja piernicze takie życie". Ale to co zrobił, jego sztuka, pozostanie w pamięci tych, którzy go znali i cenili.
Sprawdź też:
- To miejsce w Poznaniu przez lata było kultowe. Wszyscy robili tu zakupy!
- To miejsce pod Poznaniem ma tragiczną historię. Nadal przyciąga osoby żądne wrażeń
- Tak wyglądał Poznań w 2001 roku. Zobacz niezwykłe archiwalne zdjęcia!
- 30 zdjęć przedwojennego Poznania. Tak pięknie wyglądał!
- Mija 10 lat od powodzi w Poznaniu i Wielkopolsce
- Poznań kiedyś i dziś. Zobacz, jak zmieniło się miasto
