ZOBACZCIE ZDJĘCIA:
Tysiące uchodzców z Ukrainy przekraczają granicę w Medyce sz...
- Porozumieliśmy się ze stroną ukraińską, która zamknęła część pasów przeznaczonych dla ruchu samochodowego i puściła ruch pieszy. Po naszej stronie utworzyliśmy szybką ścieżkę dla kobiet i dzieci, dzięki czemu w ciągu dwóch godzin odprawiliśmy już 5 tys. pieszych - mówił Paweł Szefernaker, wiceminister MSWiA.
Ogółem od początku agresji rosyjskiej na Ukrainę Polska dała schronienie 100 tys. uchodźcom. Każda z tych osób, to oddzielny dramat życiowy spowodowany przez wojnę.
Spotykamy Vassilise. Wyglądająca na około 30 lat kobieta czeka z dwójką małych dzieci na swoją siostrę, która ma ją zabrać do Pragi. – Dotarliśmy tutaj z Iwano-Frankowska. Ostatni etap podróży pokonaliśmy pieszo. Najgorzej było maszerować w nocy, bo dzieci zmęczyły się i trzeba było je nieść na rękach na zmianę – opowiada.
Na Ukrainie kobieta pozostawiła mieszkanie i samochód, który kupiła niecały miesiąc temu. – Tyle mam co na sobie i jeden mały plecak z żywnością i rzeczami dla dzieci - opowiada ze łzami w oczach Vasilisa.
Przed nami matka, która uspokaja swojego upośledzonego syna. Chłopiec zdaje się nie rozumieć otaczającej go rzeczywistości.
Z Przemyśla do Medyki cały czas kursują autobusy m.in. straży pożarnej, policji i prywatnych firm, które dowożą uchodźców do punktów recepcyjnych. Wiele osób po stronie polskiej czeka na uchodźców z tekturowymi napisami, aby się odnaleźć. Sznur ludzi ciągnie się w naszą stronę. Niektórzy próbują dzwonić lub skorzystać z Internetu. Niestety w strefie przygranicznej jest z tym problem.
Spotykamy Nelly, która usiłuje skontaktować się ze znajomymi, czekającymi na nią po polskiej stronie. Kobieta podróżuje z 3-letnim Erykiem aż z Odessy. Z pochodzenia jest Albanką. W Odessie była choreografem tańca flamenco. Jej mąż został bronić ojczyzny, ponieważ służy w wojsku w stopniu majora.
- Martwię się o męża, bo zdaję sobie sprawę z ryzyka,. Syn jest bardzo smutny, bo od kilku dni nie widział ojca. Nie rozumie co się dzieje. Wyjeżdżamy do Frankfurtu. Mają tutaj czekać nasi znajomi, ale nie mogę się z nimi skontaktować – niepokoi się kobieta.
Wyjaśniamy jej, że jest kłopot z Internetem i kierujemy do punktu gdzie jest udzielana pomoc.
- Jako naród kolejny raz zdajemy wielki egzamin z solidarności - mówi wiceminister MSWiA.
Widać to właśnie na granicy. Dwaj młodzi ludzie rozdają uchodźcom karty do telefonu wielu polskich operatorów, pozwalające kontaktować się na terenie Polski jak i Ukrainy.
Spotykamy również grupę Specjalnego Ośrodka Szkolno Wychowawczego w Przemyślu, która od dwóch dni na granicy rozdaje ciepłe posiłki. Dzisiaj akurat był bigos.
- Wszyscy nasi pracownicy postanowili pomóc. Firmy dostarczyły nam produkty i gotujemy gorące posiłki a następnie rozdajemy potrzebującym – mówi Adama Behawska-Pająk, wicedyrektor SOSW nr 1 w Przemyślu. – Próbujemy działać tak, aby gorący posiłek jakoś przekazać ludziom po stronie ukraińskiej, bo słyszałam, że tam są kłopoty z żywnością i sytuacja jest o wiele gorsza. Poprosiliśmy o interwencje radnych, może się uda – dodaje.
To jeden z nielicznych problemów, które należałoby rozwiązać, ponieważ Polacy chcą przekazywać żywność i dary na ukraińską stronę granicy a jest to obecnie niemożliwe.
