O porwaniu kobiety z dzieckiem przez Rumunów mówiono w całej Polsce
O głośnej sprawie i wzorowej akcji służb polskich i czeskich mówiono w całej Polsce kilka dni temu. Do zdarzenia doszło 18 sierpnia w Rybniku. Wówczas dyżurny Śląskiego Oddziału Straży Granicznej otrzymał informację od dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Rybniku o poszukiwaniu osób podejrzanych o uprowadzenie kobiety i jej dziecka.
Według zgłaszającego kobieta z dzieckiem miała zostać uprowadzona w okolicach bazyliki świętego Antoniego w Rybniku.
Funkcjonariusze Placówki Straży Granicznej w Rudzie Śląskiej pełniący służbę na odcinku autostrady A1 w okolicy miejscowości Gorzyczki (pow. wodzisławski) na kierunku wyjazdowym z Polski zatrzymali do kontroli samochód osobowy odpowiadający opisowi. Pojazdem tym podróżowało trzech obywateli Rumunii – informowała Śląska Straż Graniczna.
Na miejsce zdarzenia przybyli policjanci z Wodzisławia, Rybnika i Katowic. Wszyscy mężczyźni zostali zatrzymani i przekazani Policji.
Dzięki szybkiemu działaniu i współpracy międzynarodowej, zatrzymano na terytorium Republiki Czeskiej kolejnych dwóch obywateli Rumunii, którzy mieli uprowadzić kobietę i jej 11-letnią córkę.
Co stało się pod bazyliką świętego Antoniego w Rybniku?
Sprawę zbadała prokuratura rejonowa w Rybniku. Malwina Pawela-Szendzielorz, zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku tłumaczy, że zawiadomienie o porwaniu kobiety złożył partner kobiety.
On z kolei o całym zajściu miał dowiedzieć się od dziewczynki, która przebywała wraz z kobietą i jej 11-letnią córką w okolicach bazyliki św. Antoniego w Rybniku.
Nie przeocz
Dziewczynka miała zobaczyć dwóch mężczyzn, którzy podbiegają do kobiety, przestraszyła się uciekła.
- Oglądaliśmy nagranie z monitoringu, dziewczynka zdążyła uciec – opisuje Malwina Pawela-Szendzielorz.
Partner kobiety zawiadomił policję o porwaniu. Natychmiast do akcji ruszyły służby i to po obu stronach granicy.
- Obywatele Rumuni jechali dwoma samochodami. Pierwszy z samochodów na niemieckich tablicach został zatrzymany jeszcze po polskiej stronie. Drugi z tablicami SRB po stronie czeskiej. Czesi zatrzymali mężczyzn I przesłuchali kobietę. Zeznała, że nie doszło do porwania – tłumaczy Malwina Pawela-Szendzielorz.
Kobieta zeznała, że umówiła się na to spotkanie z byłym partnerem i ojcem jej dziecka oraz wsiadła do auta dobrowolnie. Mężczyzna (były partner) wcale jej nie porwał.
Czescy policjanci zwolnili kobietę, która poczekała aż wypuszczeni zostaną też mężczyźni, rzekomi porywacze.
- Na monitoringu z okolic bazyliki w Rybniku nie widać, by kobieta była przymuszona do wejścia do auta, “biorą się za ręce”. Nie ma żadnych krzyków – mówi prokurator.
Osobnym wątkiem w całej sprawie, jest fakt, że w dniu rzekomego uprowadzenia kobieta kupiła ona w Stanowicach samochód na tablicach SRB, którym potem wspólnie z mężczyznami przejechała przez granicę polsko-czeską. Tutaj też śledczy nie stwierdzili żadnych znamion przestępstwa.
- Nie mamy podstaw do dalszych działań – dodaje prokurator.
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
