- Jestem zaskoczony, nie spodziewałem się, że tak wiele osób będzie chciało kupić książkę - mówi Zenon Fabiś. 81-letni poznaniak od dwóch lat walczący z nowotworem na rynku Jeżyckim pojawił się przed godziną 10. Już wtedy czekało na niego kilkanaście osób, które chciały kupić publikację lub przekazać mu książkę z własnej biblioteczki.
Czytaj także: Poznań: Sprzedaje książki na rynku Jeżyckim, by wygrać walkę z rakiem
Jedną z pierwszych osób, które ustawiły się w kolejce po książkę była Kinga Kasprzyk, która poprosiła pana Zenona o dedykację. - Chciałam mięć dowód, że udało się pomóc panu Zenonowi. Najpierw spontanicznie przesłałam artykuł kilku znajomym i udostępniłam go na stronie wydziału nauk politycznych i dziennikarstwa UAM, gdzie studiuję - tłumaczy studentka.
- Odezwała się do mnie nawet dziewczyna ze Szczecina, która studiowała z nami, ale już wróciła do swojego rodzinnego miasta. Przelała mi pieniądze i poprosiła żebym przyszła na targowisko w jej imieniu. W tych czasach mamy mało bohaterów, a pan Zenon jest najlepszym przykładem, że można heroicznie walczyć nie stosując bagnetów i broni - dodaje Kinga.
Zobacz także: Poznań: Pan Zenon nie chce zbiórek. Kupcie od niego książki!
Wszystkie osoby, które zdecydowały się wesprzeć chorego poznaniaka podkreślają, że jest niezwykle otwarty i radosny. - Po prostu mnie urzekł - przyznaje jedna z kobiet.
Całą siatkę książek 81-latkowi przyniosła z kolei Gosia Góral-Ptak wraz ze znajomymi z pracy. - Pracujemy w wydawnictwie, więc wszyscy sporo czytamy. W czwartek postanowiliśmy, że dziś rano każdy coś przyniesie i przekażemy wszystkie książki. Mam nadzieję, że dzięki tej akcji uda się zwrócić uwagę na los osób starszych, które często są pomijane i zapomniane - mówi.
W trakcie dwóch godzin, podczas których mężczyzna na swoim skromnym stoisku sprzedawał książki, przewinęło się przez nie dziesiątki mieszkańców.
– To był ciężki dzień, wróciłem zziajany do domu, ale jednocześnie bardzo szczęśliwy – mówi Zenon Fabiś. Części publikacji, które podarowano mu w piątek jeszcze nie udało się sprzedać. – Poprosiłem znajomą z rynku Jeżyckiego, by mi je przechowała. Wrócę po wszystko w sobotę – zapowiada. Osoby, którym nie udało się jeszcze wspomóc starszego mężczyzny będą to mogły zrobić jutro. Później pan Zenon chce sobie zrobić co najmniej kilkudniową przerwę.
– Choć jestem w dobrej kondycji, bo codziennie gimnastykuję się 15 minut, muszę trochę odpocząć i ochłonąć, tym bardziej, że zapowiadana jest kolejna fala upałów – wyjaśnia. Wiadomo już, że w najbliższych tygodniach wystarczy mu środków na zakup leków.
– Ale dzięki temu, że zrobiło się o mnie głośno udało mi się odświeżyć dawne znajomości. Koledzy z całej Polski dzwonili do mnie i gratulowali odwagi. Niektórzy dziwili się, że jeszcze żyję – śmieje się nietypowy kupiec.
Zobacz także:
Lech Poznań - Szachtior Soligorsk 3:1. Zdjęcia kibiców. Byłe...