Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze skarżą się na mobbing

Robert Bagiński
Do redakcji Gazety Lubuskiej zgłosiły się panie, które opowiedziały o panujących w UMWL relacjach.
Do redakcji Gazety Lubuskiej zgłosiły się panie, które opowiedziały o panujących w UMWL relacjach. archiwum GL
Niepokojące wieści z Urzędu Marszałkowskiego. Wiele wskazuje, że mogło tam dochodzić do przypadków nękania pracowników przez przełożonych. Rzecznik zarządu województwa nie widzi problemu, ale całkiem inaczej wygląda to z perspektywy pracowników oraz NSZZ „Solidarność”

Ta ostatnia przeprowadziła wśród urzędników specjalną ankietę, której wyniki zostaną w czwartek zaprezentowane marszałek Elżbiecie Polak.

Problem z mobbingien w urzędzie marszałkowskim

Do redakcji Gazety Lubuskiej zgłosiły się panie, które opowiedziały o panujących w UMWL relacjach. – Problem z mobbingiem jest i tego faktu nikt i nic nie przykryje – mówi GL urzędniczka (dane wyłącznie do wiadomości redakcji) z ponad 15-letnim stażem. Jej zdaniem, upublicznienie afery „praca za seks” i przypadków mobbingu w gorzowskim WORD, wiele zmieniło. – Ludzie poczuli, że można na ten temat rozmawiać, zaczęli się otwierać, a wcześniej bardzo się tego bali – dodaje kobieta. Po wybuchu afery w WORD, z urzędnikami spotkała się marszałek Polak. – Miały być wszczęte postępowania sprawdzające, ale nic z tymi sprawami o których mówiliśmy, nie zostało zrobione do dzisiaj – opowiada.

Inna z urzędniczek zwraca uwagę na to, że narracja oficjalna, nijak się ma do faktów. – W lipcu widziałyśmy informację i zdjęcie ze spotkania wicemarszałka Poryckiego z dyrektorami na temat mobbingu. Wynikało z niego, że wszystko jest dobrze i nie ma problemów. My wiemy, że akurat w jego departamentach problem jest – mówi. Kobieta podaje przykład urzędniczki, która wróciła z urlopu macierzyńskiego i doznała silnego mobbingu, a następnie zaczęła się z tego powodu leczyć.

Pani Sekretarz wiedziała o sprawie, a koleżanka nie złożyła oficjalnego zawiadomienia, bo dostała obietnicę przeniesienia. Mobbingującemu włos z głowy nie spadł – dodaje.

Nikt nie poniósł konsekwencji?

Zdaniem urzędniczek rozmawiających z GL, jeszcze się nie zdarzyło w Urzędzie Marszałkowskim, aby „osoby prześladujące poniosły jakiekolwiek konsekwencje”. Ich zdaniem, rozmowy z osobami zgłaszającymi nieprawidłowości są prowadzone w taki sposób, aby nie były wszczynane żadne oficjalne procedury. – Pada deklaracja o przeniesieniu, aby tylko nie robić żadnych problemów. Robi się wszystko, aby nie było śladów – mówi jedna z kobiet.

Kobiety zwracają również uwagę na tzw. kwestie równościowe, które ich zdaniem w Urzędzie Marszałkowskim odbiegają od ideału. – Mówi się o równym traktowaniu, ale u nas tego nie ma. Jak ktoś ma grupę inwalidzką i przysługujące mu dodatkowe 10 dni urlopu oraz 7-godzinny dzień pracy, to nie jest mile widziany – mówi urzędniczka i podaje przykład Departamentu Finansów. – Koleżanka musiała się przenieść, ponieważ tam nie toleruje się takich orzeczeń. Zresztą w innych również „przywilej” bycia z grupą jest wypominany – dodaje.

Marszałek Elżbieta Polak często powołuje się na oficjalne procedury antymobbingowe. Przykład gorzowskiego WORD-u pokazał, że zawiodły na całej linii. Jak to wygląda w Urzędzie Marszałkowskim? - W urzędzie istnieje wewnętrzna procedura antydyskryminacyjna i antymobbingowa. Jest dostępna dla każdego pracownika i określa jak należy dokonać zgłoszenia oraz jaka jest ścieżka postępowania ze skargą – mówi GL rzecznik zarządu Paweł Kozłowski.

Chodzi o zarządzeniem Nr 60/2020 Marszałka Województwa Lubuskiego z dnia 20 maja 2020 r. w którym określona jest wewnętrzna procedura antydyskryminacyjna i antymobbingowa. Przypomnijmy, w lipcu prośbę o jej udostępnienie wystosował do rzecznika UMWL radny sejmiku i polityk PiS Marek Surmacz. Odmówiono mu tego, argumentując, że „ procedury antymobbingowe w urzędzie marszałkowskim to sprawa wewnętrzna, a dokument nie ma charakteru otwartego”.

- Marszałek przy każdej okazji szczyci się jawnością praktyki zarządzania administracją i wrażliwością na sprawy nierówności, cokolwiek to znaczy, ale tutaj mamy poważną wpadkę z zakresu jawności działania administracji – mówił wtedy GL Marek Surmacz.

Nie ma anonimowości

Problemem jest to, że oczekuje się od urzędników, aby zgłoszenie i rozpoczęcie procedury antymobbingowej odbywało się bez zachowania anonimowości. Biorąc pod uwagę relacje urzędniczek, to nie sprzyja otwartości pracowników, którzy boją się retorsji. Okazją do szczerego feedbacku mogłaby być tzw. „Ankieta zarządcza”, którą raz do roku przeprowadza się w Urzędzie Marszałkowskim. Rzecz w tym, że i to nie działa dobrze. – W niektórych departamentach jest wymóg, aby teoretycznie anonimową ankietę składać w sekretariatach, co czyni ją już mniej anonimową – opowiadają panie.

"Ludowcy panoszą się szczególnie"

Mimo iż mobbing nie ma barw politycznych, to zdaniem naszych rozmówczyń, szczególnie „wyeksponowani” pod tym względem są wicemarszałkowie i dyrektorzy z Polskiego Stronnictwa Lubuskiego. – Państwo ludowcy panoszą się szczególnie – mówi jedna z nich. Wszystkie panie dostrzegają dysonans pomiędzy prokobiecą narracją kierownictwa urzędu na kongresach kobiet, a rzeczywistą sytuacją urzędników. - Wkurzamy się na te kongresy. Nie chodzi tylko o to co się tam lukruje, ale fakt, że pracownicy muszą tam w sobotę iść do pracy – usłyszeliśmy.

Publikacje GL dużo zmieniły

Urzędniczki twierdzą, że publikacje GL na temat WORD wiele zmieniły. Między innymi to, że działająca w urzędzie „Solidarność” przeprowadziła anonimową ankietę. Odpowiadano na pytania dotyczące mobbingu w Urzędzie Marszałkowskim, a obraz jaki wyłania się z jej wyników, powinien dać marszałek Elżbiecie Polak wiele do myślenia. – To ponury obraz z udziałem najważniejszych nazwisk – mówi urzędniczka, która widziała wyniki ankiety. W czwartek „S” zapozna z nimi marszałek Polak. – Nie chcę na ten temat rozmawiać do czasu, aż jako pierwsza o wynikach dowie się pani marszałek – powiedział nam szef związku Rafał Jaworski.

Nie wpłynęło żadne zgłoszenie

Rzecznik zarządu województwa Paweł Kozłowski uważa, że na chwilę obecną żadnego problemu nie ma. - Na podstawie obowiązującej procedury, w okresie ostatnich dwóch lat, nie wpłynęło żadne zgłoszenie pracownika i nie toczyło się postępowanie w sprawie skargi w związku z prawdopodobieństwem doświadczenia na własnej osobie dyskryminacji lub mobbingu – powiedział GL.

We wszystkich zakładach pracy dochodzi do napięć. Kluczowe jest to, czy przekraczane są dopuszczalne granice prawa i w jaki sposób reaguje na to kierownictwo. Ostentacyjne lekceważenie tego typu problemów, albo składanie deklaracji rozmijających się z rzeczywistością, nie służą budowaniu atmosfery w której urzędnicy czują się bezpieczni. Afera WORD pokazała, że gdyby zareagowano dwa lata temu, do wielu nieszczęść by nie doszło, a instytucja nie musiałaby wypłacać ponad 112 tysięcy odszkodowania. Interes społeczny mają tu wszyscy, nikt nie ma interesu, aby mobbing tolerować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze skarżą się na mobbing - Gazeta Lubuska

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jan
A czego się spodziewać po urzędzie, przed którym jest wielka tęcza... Tyle pożytku, że jest ona jak znak ostrzegawczy - już przed wejściem widać, z jakim poziomem mamy do czynienia
T
Taktylko
Żeby tylko jaśnie panujący JK w mieście nie pisałam o tym. Bo w UM też jest (nie) ciekawie. Plus załatwinie od ręki tego, na co zwykly Kowalski czeka np 4-5 dni, a w efekcie np. 7 bo realizuje się wniosek kolegi z klanu z 1 piętra.
z
zasmucony
No to widzicie teraz jaki skutek POlackie "po[wulgaryzm]owstwo" przyniosło bo musiało!
R
R.
Może trzeba by było pomyśleć o odpolitycznieniu samorządów. Może to sami urzędnicy powinni wybierać swoich przedstawicieli i reprezentantów takiego wydziału czy departamentu , a nie tak jak teraz mają narzucanego z góry jakiegoś działacza politycznego, który buduje sobie zaplecze partyjne ze swoich ludzi, lepiej wynagradzając i pozwalając im na więcej. Zwykły urzędnik może się czuć wtedy dyskryminowany .
Wróć na i.pl Portal i.pl