- Przestańcie się kompromitować. Prawda zawsze wyjdzie na jaw - podkreślił Marek Sowa. Na poniedziałkowym briefingu poinformował, że po wypadku rządowej kolumny w Oświęcimiu skontaktowała się z nim matka 21-letniego Sebastiana K., kierowcy fiata seicento. Jest on do tej pory jedynym uczestnikiem kolizji, któremu śledczy chcą postawić zarzuty za kolizję z udziałem limuzyny premier Szydło. Poseł Nowoczesnej, podobnie jak politycy Platformy Obywatelskiej zaoferował pomoc prawną 21-letniemu kierowcy.
WIDEO: Marek Sowa, Nowoczesna
Autor: Piotr Drabik
- Nieprawdą jest, że kolumna jechała z prędkością 50 km/h. Byłem wielokrotnie na miejscu tego zdarzenia i widziałem porwany krawężnik, rozwalone drzewo i roztrzaskane audi - tłumaczył Marek Sowa. Wraz z Jerzym Meysztowiczem dodał, że z piątkowego wypadku musi być przedstawiony rzetelny raport m.in. o tym jaka była droga hamowania limuzyny Beaty Szydło i jej prędkość w momencie wyprzedzania fiata seicento.
- Zarzuty stawia się tylko w oparciu o zeznania funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, a powinni oni mieć taki sam status, jak kierowca fiata seicento - tłumaczył Jerzy Meysztowicz, poseł Nowoczesnej.
Politycy opozycji zapowiedzieli również wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o sprawdzenie procedur bezpieczeństwa w BOR oraz Żandarmerii Wojskowej. To pokłosie nie tylko ostatniego wypadku z udziałem premier Szydło, ale również m.in. karambolu z kolumną limuzyn ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza.
Przypomnijmy, że wieczorem w piątek 10 lutego na ul. Powstańców Śląskich w Oświęcimiu, rządowa limuzyna z premier Szydło, zderzyła się z fiatem seicento kierowanym przez 21-letniego Sebastiana K. Do zdarzenia doszło podczas wyprzedzania fiata przez kolumnę pojazdów BOR. 21-latek podczas manewru skrętu uderzył osobówką w rządowe audi a8, które następnie trafiło w przydrożne drzewo. W wyniku wypadku trzy osoby zostały ranne - dwóch funkcjonariuszy BOR i premier Szydło. Ta ostatnia przebywa obecnie w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.