Opisaliśmy tę sprawę na portalu Gazetawroclawska.pl. w grudniu 2017 roku. Obok zdjęcia płodu jest zdjęcie szpitala przy Borowskiej. I napis „Powstrzymajcie aborcję w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym”. Przedstawiciel fundacji mówił nam wówczas, że zarzuty wobec billboardów stawiane są przez osoby, które są zwolennikami aborcji, a fundacja wygrywała w sądach sprawy dotyczące drastycznych wystaw.
Wrocławska Straż Miejska wysłała do sądu wniosek o ukaranie działacza, który wiesza billboard na Armii Krajowej na dawnym hotelu pielęgniarskim. Najpierw sąd uznał, że sprawa jest oczywista i skazał go na 100 zł grzywny. Ale obwiniony odwołał się od tego wyroku i kolejny był korzystny dla niego – umorzenie. Sąd Rejonowy Krzyki powołał się przy tym na wolność słowa. Uznając, że do żądnego wykroczenia nie doszło.
Ale Straż Miejska odwołała się i wrocławski Sąd Okręgowy kilka dni temu wyrok uchylił i nakazał wznowić proces. „Wolność słowa nie ma charakteru absolutnego” - czytamy w uzasadnieniu wyroku. Sąd podkreślił, że nie zajmuje się w tym wyroku sporem o aborcję i jej dopuszczalność w polskim prawie. A jedynie tym co widać było na tablicy reklamowej wiszącej u zbiegu Armii Krajowej i Ślężnej.
A zdjęcie szczątków ludzkiego płodu było tak umiejscowione, że każdy narażony był na jego widok, w tym dzieci, młodzież czy kobiety w ciąży. Były to treści – pisze sąd - „wyjątkowo drastyczne, brutalne budzące (…) odrazę, obrzydzenie, zgorszenie, oburzenie, niesmak, obawę, strach a nawet traumę”.
Sąd nie przeczy, że Fundacja ma prawo do wyrażania poglądów na temat aborcji. Podkreśla, że nie zajmuje się światopoglądem. Jednak „nawet szlachetne w założeniu cele nie mogą stanowić automatycznie przyzwolenia na prezentowanie ich wszystkimi możliwymi metodami”.
Sąd Rejonowy będzie musiał raz jeszcze sprawę przeanalizować i ocenić odpowiedzialność obwinionego działacza Fundacji.
ZOBACZ TEŻ:
Przeprowadzka, podwyżki i nowe etaty. Wrocławską straż miejs...