Przestępcza siatka miała działać na Collegium Humanum? Wspomina o tym dwóch dziennikarzy

Damian Świderski
Wideo
od 7 lat
Od kilku tygodni nie milknie echo afery na uczelni Collegium Humanum. Z doniesień medialnych wynika, że wiele znanych osób legitymuje się dyplomami ukończenia uczelni, a także dyplomami MBA, które upoważniają do zasiadania w radach nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Teraz pojawiają się informacje, jakoby na Collegium Humanum działała przestępcza siatka. Wspomina o tym dwóch dziennikarzy "Do Rzeczy", Cezary Gmyz oraz Piotr Gociek.

Spis treści

Afera homoseksualna na Collegium Humanum przyćmi aferę z kupowaniem dyplomów przez polityków i urzędników?
Afera homoseksualna na Collegium Humanum przyćmi aferę z kupowaniem dyplomów przez polityków i urzędników? Fot. Adam Jastrzębowski/Polska Press

Afera na Collegium Humanum. Już nie tylko afera z fałszywymi dyplomami?

Okazuje się, że afera z kupowaniem dyplomów Collegium Humanum, to nie wszystko. CBA zatrzymało w tej sprawie już blisko dziesięć osób, w tym Dyrektora Biura Polskiej Komisji Akredytacyjnej Artura G. Funkcjonariusze delegatury CBA w Rzeszowie „prowadzą obecnie wielowątkowe śledztwo w sprawie działania zorganizowanej grupy przestępczej”. Ludzie ci, w zamian za przyjmowanie korzyści majątkowych i osobistych wystawiali dyplomy ukończenia uczelni oraz dyplomy MBA osobom, które nie ukończyły studiów. Jak donoszą dziennikarze "Do Rzeczy" Cezary Gmyz oraz Piotr Gociek. W artykule, który został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika, napisali, że pod aferą z dyplomami kryje się też coś jeszcze. Podejrzewają, że na tej uczelni działała wpływowa siatka przestępcza.

Gmyz i Gociek pytaniami, sugerują, że w skład tej siatki wchodzili nie tylko przedstawiciele uczelni. Ochronę tym, który dokonywali aktów wykorzystywań, mieli zapewniać politycy, a także hierarchowie kościelni o homoseksualnych skłonnościach. Autorzy artykułu podali również, że powody, aby się niepokoić, przed ujawnieniem precedensu ma mieć jeden z polityków Platformy. Jego skłonności mają być tajemnicą poliszynela, a sam polityk jeszcze ich nie ujawnił.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuji.pl!

Afera Rywina też wzięła się z notki dziennikarzy. Na czym polegała?

Jeden z użytkowników X, dysponujący często trafnymi informacjami, napisał na swoim profilu, że od podobnej niewielkiej notki dziennikarskiej, rozpoczęła się afera Rywina, nazwana Rywingate.

W 2002 roku dziennikarze Robert Mazurek i Igor Zalewski napisali w rubryce „Z życia koalicji”, w tygodniku "Wprost", że producent filmowy Lew Rywin, powołując się na ówcześnie rządzących, spotkał się w lipcu 2002 roku z prezes Agory Wandą Rapaczyńską, a potem z redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej” Adamem Michnikiem.

Rywin chciał, aby w ustawie o radiofonii i telewizji wprowadzić zapis umożliwiający Agorze kupno Polsatu w zamian za 17,5 mln dolarów dla SLD. Sam chciał zostać prezesem „słonecznej stacji”. Michnik nagrał Rywina i po pół roku ujawnił nagrania publicznie. Rozpętała się afera. Wszczęto śledztwo, a także powołano sejmową komisję śledczą. Rywin został skazany na dwa lata więzienia i karę 100 tys. zł grzywny. Nie odsiedział całej kary. Został zwolniony z więzienia 1 czerwca 2005 roku po zaledwie 43 dniach.

Źródło: Do Rzeczy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Szok we Włoszech. Zaskakujący ruch selekcjonera „Squadra Azzurra”

Szok we Włoszech. Zaskakujący ruch selekcjonera „Squadra Azzurra”

Słynna polska aktorka nie żyje. Miała 78 lat

Słynna polska aktorka nie żyje. Miała 78 lat

Wróć na i.pl Portal i.pl