Dariusz Kordek,
aktor teatralny, musicalowy, filmowy. Ostatnio zagrał rolę Pawła Raszyńskiego
w serialu na "Na dobre i na złe". Wystąpił w trzeciej edycji programu "Jak oni śpiewają". Pasjonat gry w polo i wedlowskiej czekolady na gorąco. Szczęśliwie zakochany.
Nie chciałbym robić z siebie ofiary, ale kiedy poznałem Elizę, w czasie tegorocznej sylwestrowej nocy, byłem poraniony po poprzednim związku. Nie byłem jeszcze gotowy na nowe uczucie, ale ona mnie ujęła ciepłem, kobiecością. Ma do mnie podejście! W tym, co robi, jest prawdziwa, naturalna. Mówi to, co myśli, i często wcale mnie nie oszczędza. Podoba mi się to. Pilnuje mnie w różnych życiowych sprawach,
o których na co dzień nie pamiętam lub udaję, że nie pamiętam. Przypomina mi o telefonach, mówi, że musimy kupić żarówki i plaster z opatrunkiem. Lubię to. Wolałbym jednak, żeby się tak nie spalała w sprawach, które nie są warte aż takiego zaangażowania. Choćby ta nalewka z czosnku. Eliza ma bzika na punkcie wzmacniania odporności i naturalnych produktów. To chyba skaza zawodowa, bo z wykształcenia jest technologiem żywności. Zrobiła mi własnoręcznie czosnkowy preparat, który muszę pić codziennie rano na czczo. Dwadzieścia pięć kropli na łyżkę stołową kefiru. Kiedyś nalałem sobie więcej kefiru do szklaneczki. I kropli też nie odmierzałem, tylko wlewałem na oko. A ona niespodziewanie weszła do kuchni. Jak się wściekła! Że to musi być dokładnie tyle i tyle, że mi to już tłumaczyła! I że tylko tak to "lekarstwo" zadziała. Była na mnie bardzo zła. Ale jakoś ją udobruchałem.
Narzeka na mnie, że jem za dużo słodyczy. A ona? Pudełko rożków z wiśniami znika między cukiernią a domem. Choć codziennie suszy mi głowę, że posiłki trzeba celebrować, sama je śniadanie w pośpiechu, sie- dząc na brzegu krzesła, przytupując nogami, bo już wychodzi. Obiad podobnie. No i jaki daje przykład? Nie jest typową kobietą. Nie lubi robić zakupów. To raczej ja na nie nalegam. I nie stoi przed lustrem godzinami, zanim wyjdzie z domu. Wystarczy jej rzut oka. I to mnie właśnie kiedyś zmyliło. W noc, podczas której się poznaliśmy, po długiej rozmowie, obydwoje poszliśmy do toalety. Ale ona wyszła z niej wcześniej niż ja. Nie poprawiała makijażu, nie pudrowała nosa. Po prostu poszła na górę, do stolika. A ja wyszedłem i spędziłem przy barze trzy kwadranse, wypijając dwie herbaty i cały czas patrząc na drzwi oznaczone kółeczkiem. Do głowy mi nie przyszło, że ona już dawno wyszła!
Dziś już mogę powiedzieć, że świetnie się rozumiemy. Gadamy ze sobą godzinami. O filmach, sztuce, życiu. Radzę się jej w sprawach zawodowych, a wszystkie ważne decyzje podejmujemy wspólnie. Nasz związek jest naturalny i bardzo szczery. Chociaż z tym ostatnim mam kłopot: ciągle się uczę. Eliza uwielbia ludzi prawdomównych i prostolinijnych, a ja czasem zamykam się w sobie. Tylko dlatego, by jej nie dotknąć, nie zranić. Bo jak powiem, że coś mi się nie podoba, to może będzie jej przykro? Nasze rozmowy na ten temat rozjaśniają mi w głowie. Powoli zaczynam rozumieć, że szczerość to podstawa związku. Otwieram się. Ja, introwertyk, zaczynam się zwierzać. I to zasługa Elizy, która jest nie tylko moją narzeczoną. Jest także moim przyjacielem.
Eliza Jędrzejewska,
wykształcenia technolog żywności. Zajmuje się handlem nieruchomościami. W czasie studiów była modelką, grała i statystowała w kilku filmach. Uwielbia uczyć się języków. Kiedy poznała Darka, zrezygnowała z wyjazdu do Rzymu, gdzie miała opanować włoski.
Noc, kiedy poznałam Darka, zmieniła całe moje życie. Dosłownie. Bo kilka dni po Nowym Roku zamierzałam wyjechać do Rzymu i uczyć się włoskiego. Długo załatwiałam formalności i zbierałam na ten cel pieniądze. I nic z tego nie wyszło, bo… się zakochałam! I chociaż mam tzw. trzecie oko, czyli przeczuwam, jakim kto jest człowiekiem, to nie od razu wiedziałam na pewno, że Darek jest mi przeznaczony. Ale kiedy już byliśmy ze sobą, zrozumiałam, że to ten.
A ponieważ zawsze bronię tych, których kocham, jestem gotowa wydrapać oczy każdemu, kto zrobi im krzywdę. Byłam więc naprawdę zła, gdy do mamy dzwoniły różne ciocie i mówiły z troską: "W co ona się wpakowała, przecież ten Kordek to typ spod ciemnej gwiazdy!". A skąd to wiedziały? Z plotek, brukowców, które z powodu burzliwego rozwodu Darka nazwały go tyranem. Ten, kto wymyślił taką plotkę, musi być naprawdę obłąkany. Darek jest ciepłym, mądrym mężczyzną. Urzekły mnie jego oczy: nie ma w nich ani odrobiny chłodu. I podoba mi się jego zdrowe podejście do życia. Nie podejmuje decyzji pochopnie, jest rozsądny. Gdy się poznaliśmy, był w trudnym momencie swojego życia. Zawiedli go przyjaciele, wszystko się zapętliło. Widziałam, jak to przeżywa. I to jeszcze bardziej nas zbliżyło.
W naszym domu nie ma awantur, tylko intensywnie rozmawiamy. Choćby wtedy, gdy Darek, idąc do łazienki, rozbiera się i po drodze "znaczy teren", zostawiając ubrania gdzie popadnie. Ale bardziej denerwuje mnie czasem jego "zakręcenie". Niby rozważny, niby wyważony, a jednak wychodzi z niego artysta: miota się, czegoś zapomina. Ale co to za wady! Darek jest niczym dinozaur. Takich mężczyzn już nie ma, wyginęli. Tylko mnie się jeszcze udało jednego dla siebie zatrzymać...Niepotrzebnie się czasem "zapalam"? Muszę! Przecież nie po to robiłam nalewkę z czosnku, żeby wypił ją jednym chaustem! A tłumaczyłam jak pięciolatkowi: tylko dwadzieścia pięć kropli na łyżkę!