Rolnicy kontra policja. Blokada pod Nowym Dworem Gdańskim w 1999 r. Wspomnienia i wywiad z Danutą Hojarską. ZDJĘCIA

Jadwiga Bilicka
Jadwiga Bilicka
Rolnicy kontra policja. Blokada pod Nowym Dworem Gdańskim w 1999 r. Wspomnienia i wywiad z Danutą Hojarską. ZDJĘCIA
Rolnicy kontra policja. Blokada pod Nowym Dworem Gdańskim w 1999 r. Wspomnienia i wywiad z Danutą Hojarską. ZDJĘCIA Archiwum Dziennika Bałtyckiego
W czwartek 27 maja 1999 roku doszło do rolniczej blokady i rozruchów na drodze nr 7 koło Nowego Dworu Gdańskiego. Kilka minut przed godziną 20.00 starcie protestujących z siłami prewencji policji przeniosło się na osiedle im. Kardynała Wyszyńskiego. 23 lata po tych wydarzeniach rozmawiamy z Danutą Hojarską, która w Nowym Dworze pełniła wówczas rolę szefowej pomorskiej Samoobrony.

Blokada rolników w Nowym Dworze Gdańskim w 1999 r. Tak opisywano to w prasie

Początkowo policja rozpoczęła interwencję od zajęcia skrzyżowania, na którym rolnicy ustawili blokadę. Podejście w stronę protestujących pierwszego plutonu prewencji zakończyło się zdecydowanym oporem protestujących i zepchnięciem policjantów koło 50 metrów od blokady ustawionej od strony Nowego Dworu Gdańskiego.

Jednak policjanci nie zamierzali dać za wygraną rolnikom. Zaatakowali zdecydowanie z trzech stron i rozgonili protestujących.
Po dwudziestu minutach walki skrzyżowanie zajęli policjanci, lecz pojedyncze potyczki zaczęły się w pobliżu stacji CPN. Tam zostały przewrócone dwa radiowozy.

Po zepchnięciu rolników ze skrzyżowania po stronie protestujących stanęli mieszkańcy Nowego Dworu Gdańskiego. Wtedy starcia przeniosły się na osiedle im. Kardynała Wyszyńskiego. Z ust mieszkańców osiedla nie padło ani jedno słowo, które wyrażałoby zrozumienie dla wydarzeń, mających miejsce poza skrzyżowaniem.

Podczas starć na osiedlu zostało uszkodzonych kilkanaście samochodów. Petardy z gazem łzawiącym wpadły na balkony okolicznych bloków. Z innych, które zostały wystrzeliwane w stronę klatek schodowych, gaz przedostawał się do klatek, a następnie do mieszkań.

Policjanci pytani dlaczego wkroczyli na teren osiedla, tłumaczyli, że byli atakowani właśnie z tamtej strony. Mówili, że ze strony osiedla były rzucane w nich kamienie, słoiki, koktajle Mołotowa. Mieszkańcy osiedla pytają kto zapłaci za poniesione przez nich szkody. Straty na osiedlu są duże. Sekretarz powiatu Barbara Czubaczyńska, koordynująca pracę sztabu kryzysowego w związku z czwartkowymi zajściami, ocenia szkody poniesione przez mieszkańców osiedla na około 10 tysięcy złotych.

Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowym Dworze Gdańskim na poniedziałkowej sesji Rady Powiatu przedstawił oficjalne stanowisko dotyczące zajść na osiedlu. Podejrzewa on, że oddziały policji dokonały przestępstwa na terenie osiedla polegającego na pałowaniu, biciu kopaniu leżących ludzi. Policja spowodowała powszechne niebezpieczeństwo utraty życia mieszkańców osiedla oraz spowodowała zniszczenie mienia materialnego na terenie osiedla.

Jeden z rolników biorących udział w blokadzie skrzyżowania i w późniejszych starciach z policją w Nowym Dworze Gdańskim hospitalizowany był w szpitalu na gdańskiej Zaspie. Rolnik ten został postrzelony pociskiem gumowym. W wyniku tego postrzału stracił oko. Szefowa Pomorskiej Samoobrony Danuta Hojarska zapowiedziała, że związek zawodowy sfinansuje pomoc adwokata, gdyż poszkodowany rolnik będzie się domagać odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu.

Wywiad z Danutą Hojarską, która podczas wydarzeń z 1999 r. w Nowym Dworze pełniła rolę szefowej pomorskiej Samoobrony

Red. J. Bilicka: Minęły 23 lata od czasu majowych protestów rolniczych i starć z policją na skrzyżowaniu pod Nowym Dworem Gdańskim. Co było zalążkiem tych sytuacji? Od czego zaczęły się rolnicze protesty?

D.Hojarska - Była wtedy bardzo trudna, wręcz drastyczna sytuacja w rolnictwie. Praktycznie nie było skupu zboża, a jeśli skupowano to proponowano rolnikom bardzo niskie ceny. Przy takiej cenie rolnikom nie opłacała się sprzedaż, bo nakłady na nawozy się nie zwracały. W Nowym Dworze Gdańskim wyjechało na protest w maju 1999 roku bardzo wielu rolników.
Pamiętam ten czas kiedy do Nowego Dworu Gdańskiego przyjechał Andrzej Lepper na nasz protest. My wówczas, żuławscy rolnicy, prosiliśmy wszystkie związki. Była już wtedy Solidarność Rolnicza i Władek Serafin – nikt nie przyjechał. Dotarł do nas tylko Andrzej Lepper.

Stał na tej przyczepie i przemawiał do rolników. Pomyślałam wtedy „Boże, przecież on mówi dokładnie to co mnie i nas wszystkich boli, tylko ja się bałam wtedy tego mówić” . Po tym przemówieniu zrozumiałam, że trzeba stanąć przy nim i bronić naszych spraw i wstąpiłam do Samoobrony.

Czy w Waszym założeniu blokada miała być pokojowa czy zakładaliście siłową konfrontację policją?

- Blokada miała być pokojowa. Chodziło o to, żeby pokazać społeczeństwu, że gospodarzenie przy takich cenach skupu nie opłaca się nie tylko małym gospodarstwom, ale nie opłaca się i dużym, których przecież na naszym terenie nie brakuje. Prosiliśmy wówczas o rozmowę nasze władze, aby naświetlić dramatyczną sytuację.

Przyjechał do nas wojewoda Sowiński z takim różańcem na palcu. My zdążyliśmy zawiązać Komitet Strajkowy i w budynku starostwa zasiedliśmy do rozmów. Wojewoda powiedział podczas spotkania „nie użyjemy siły”, a w tym czasie odbył się pierwszy atak na rolników.

Policja użyła wówczas gazu łzawiącego, kulek gumowych. Najgorsze było to, że weszli na osiedle Wyszyńskiego i strzelali tam do ludzi. Karetki jeździły nieustannie. Później gdy byłam już posłanką dowiedziałam się, że w okolicach Starych Babek stała policja z ostrą amunicją, był przygotowany również szpital, jakby się spodziewali wielu rannych. Wojewoda pokazał ile warte było jego słowo i uzgodnienia przy stole. Wtedy wicewojewodą był Pusz, który nie mógł patrzeć na strajkujących rolników.

Pamiętam również, że w trakcie tych wydarzeń Komendant Policji w Nowym Dworze Gdańskim Józef Lewandowski nie zgodził się na użycie siły przeciwko rolnikom i stracił wtedy stanowisko. Wśród samych policjantów również byli tacy, którzy odmówili ataku na rolników.

Czytaj także: Listopad ’80 - jak narodziła się oświatowa „Solidarność” [ROZMOWA]

Co działo się później? Rolnicy wystąpili na drogę sądową o odszkodowania? Były takie zapowiedzi zaraz po blokadzie.

- W czasie starć z policją jeden z rolników stracił oko, ale nie dostał żadnego odszkodowania. Później skierowano przeciwko nam sprawy na drogę sądową. Rolników karano za naruszenie spokoju społecznego i bezpieczeństwa policjantów. Wszyscy, którym postawiono zarzuty zostali ukarani wyrokami w zawieszeniu. Jedna pani z Nowego Dworu Gdańskiego miała absurdalny zarzut, że butelką plastikową chciała zabić policjanta. Wszystkie te procesy to była pokazówka – chodziło o to, żeby ukarać rolników i żeby inni zaczęli się bać i nie protestowali więcej. [b]Po strajkach powstały Izby Rolnicze. W tym czasie odbył się I zjazd Pomorskiej Izby Rolniczej i wybrano mnie do Zarządu.

Jest rok 2001 Samoobrona weszła do Sejmu. Pani również była posłanką z ramienia tej partii i zasiadała pani w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Jak pani wspomina ten czas aktywności politycznej?

- Pamiętam swoją pracę w Komisji Sprawiedliwości i to jak wiele spraw mnie tam bulwersowało. Rozpatrywaliśmy m.in. taką sprawę gdzie pijany sędzia jechał samochodem i spowodował wypadek. Chociaż wina była tu bezsprzeczna to nic nie można było zrobić, bo chronił go immunitet. [b]Kiedy dziś mówią, że trzeba ukrócić sędziom te przywileje i odebrać immunitety – to ja jestem za. Widziałam takie dokumenty, gdzie prokurator, czy sędzia zabił kogoś, ale za ten czyn nigdy nie odpowiadał. Uważam, że trzeba zrobić reformę w sądach.

Jak przyjęto i oceniano możliwość współpracy z Samoobroną w Sejmie? Jak zachowywały się różne ugrupowania? Czy łatwiej się współpracowało niż to co widzimy obecnie w Sejmie?

- Na początku nie tolerowali nas jako Samoobrony, no bo gdzie taka chłopska partia do polityki. A później przekonali się, że my też mamy coś do powiedzenia, zwłaszcza o sytuacji nie tylko w rolnictwie, ale ogólnie na wsi. Mam wrażenie, że wtedy była większa kultura słowa, nie było takich awantur i wyzwisk. Zawsze powtarzam można nie lubić prezydenta czy premiera personalnie, ale trzeba szanować urząd, który ta osoba sprawuje w państwie polskim. A to co dziś dzieje się w państwie polskim – to widać tylko agresję i nienawiść.

- 30 lat temu wszystko zaczęło się od dramatycznej sytuacji na wsiach. Jak pani sądzi czy teraz gospodarzy się łatwiej? W ostatnim czasie nastąpił olbrzymi skok cenowy na nawozy? Czy to może wywołać fale protestów?

- Rolnikom do tej pory żyło się dość dobrze. Ale tak, jak wszystkich dotykają ich codzienne problemy - w górę poszybowały ceny węgla i nawozów i to może być zapowiedź poważnych problemów. Dotychczas rolnictwo na Żuławach świetnie się rozwijało, rolnicy kupowali bardzo dobry sprzęt. Rolnicy mogli skorzystać z przeróżnych dotacji i grantów przyznawanych z Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa. Był taki czas kiedy do rolników płynęła fala pieniędzy. Może nie wszyscy skorzystali, może te małe gospodarstwa najmniej. Ale żuławską ziemię uprawia sporo naprawdę solidnych gospodarzy i oni otrzymali duże wsparcie, zmodernizowali swoje gospodarstwa. Teraz bardzo niepokojący jest tak olbrzymi wzrost cen nawozów, przez to znowu spadnie opłacalność produkcji rolniczej. Przed żniwami rzepak miał dobrą cenę, przyszły żniwa cena spada. To samo z pszenicą. Ten kto ma elewatory może poczekać i przetrzymać do dobrej ceny, ale większość musi oddać po obecnej cenie skupu. Trzeba dodać, że w sprawach rolniczych wciąż jest dużo do zrobienia.

Czy widząc różne problemy, nie tylko żuławskiej, ale ogólnie polskiej wsi nie kusi panią powrót do działalności politycznej? Jakieś szersze działania?

- Wiele, wiele lat temu Żuławy miały swoje reprezentanta – to był pan Głowacki z Kmiecina. Później długo nikt nie zasiadał w Sejmie, aż do czasów Samoobrony. To, że tak rolniczy i solidny region jak Żuławy nie ma przedstawiciela w Sejmie wynika z układu sił politycznych i różnych również lokalnych porozumień. Ja sobie tak myślę, że na Żuławach jest tak wiele do zrobienia, oby tylko zdrowie dopisało i czas pozwolił. Będąc tu na miejscu z moim ludźmi więcej zrobię niż z ławy poselskiej w Warszawie.
Tu jestem bliżej ludzkich i społecznych spraw. Tu ludzie wiedzą, że drzwi do mnie zawsze otwarte i służę pomocą. (w trakcie naszego wywiadu pani sołtys odbiera kilka razy telefon komórkowy – załatwia sprawę paszportu, podpowiada namiar na lekarza – specjalistę, uzgadnia spotkanie żeby poprawnie wypełnić wniosek i ustala, że zapyta o sprawę w ministerstwie, w tzw. międzyczasie wydaje dyspozycje dotyczące przygotowań do Bitwy Regionów – przy.red.)

Pani sołtys, co jeszcze przed panią? Jakie plany chce pani zrealizować? Skąd w pani tyle energii do nieustannej aktywności?

- Jak tylko zdrowie pozwoli, to chciałabym mieszkańców naszego sołectwa zabrać do Brukseli. Przed pandemią były takie plany, ale musieliśmy je zmienić. Może nam się uda przygotować inny ciekawy wyjazd. Plany? Gdybym tak miała milion złotych to i tak wiedziałabym jak je wydać. Chciałabym, aby wszystkim u nas żyło się lepiej. Mam tu wspaniałych ludzi do współpracy, jak coś organizuje to wspólnie – przychodzą panie, pomagają panowie, bardzo wspiera nas ks.Arkadiusz z naszego Sanktuarium. Tworzymy naprawdę zgraną wspólnotę.

Moim motorem jest moja cudowna rodzina. Mam fajną rodzinę, wspaniałe wnuki, oni tu mieszkają na Żuławach. To piękne, młode pokolenie – to nie tylko przyszłość rodzin, to również przyszłość żuławskiej ziemi. Na koniec chciałabym serdecznie wszystkich Czytelników zaprosić do naszego Lubieszewa. Odwiedzając Żuławy warto zajrzeć do naszej małej żuławskiej wsi.
Znajdziecie państwo u nas dobre serce, otwarte drzwi i staropolską gościnność.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rolnicy kontra policja. Blokada pod Nowym Dworem Gdańskim w 1999 r. Wspomnienia i wywiad z Danutą Hojarską. ZDJĘCIA - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl