Krzyki okaleczonych odbijały się echem w całym więzieniu. Ponad 180 więźniów było upakowanych w 20 celach na drugim piętrze. Na ścianach cel żołnierze okupanta nabazgrali graffiti: "Zełenski, nadchodzimy".
Katownia na pierwszym piętrze
Stamtąd prowadzili więźniów na pierwsze piętro, gdzie ich torturowali, razili prądem, okaleczali nożami. Wśród nich był Walerij, biznesmen, którego uwięziono, gdy próbował powstrzymać ludzi Putina przed splądrowaniem jego biura.
Głos mu się łamał, gdy opowiadał Sky News, jak ludzi podtapiano i okaleczano. - Robili nam rzeczy, których nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak mógłby zrobić jakikolwiek człowiek. Modliliśmy się, żeby Ukraińcy jak najszybciej nas wyzwolili - powiedział.
Trauma na długi czas
Oprawcy uciekli z Chersonia, ale przerażające wspomnienia mordów i gwałtów zostaną w pamięci Ukraińców na długo. Mieszkańcy opowiadają, że gdyby mieli na sobie coś żółtego i niebieskiego – narodowe barwy Ukrainy – mogliby zostać zastrzeleni lub zabrani do katowni.
Andrei, który mieszka obok więzienia, mówił Sky News, że słyszał krzyki więźniów. - To było przerażające – powiedział. Gwałcili dziewczyny, wielu więźniów zabili.
Inni opowiadali Reuterowi o zabójstwach i porwaniach. - Podchodzili do ciebie na ulicy i pytali, czy jesteś Ukraińcem, czy Rosjaninem. Gdy mówiłeś, że Ukraińcem, zabierali cię – mówiła Natalia Papernaja, 43-letnia projektantka odzieży.
Zobacz też: Ukraiński hymn w wyzwolonym Chersoniu

mm