Stowarzyszenie "Szansa" prowadzi sześć prywatnych szkół w Lublinie (Społeczne LO im. Adama Asnyka, Niepubliczne Technikum Leśne, Policealna Szkoła Obsługi Ruchu Turystycznego, Policealna Szkoła Agroturystyki i Hotelarstwa dla Dorosłych, Dwuletnie Zaoczne Uzupełniające LO, Trzyletnie Zaoczne LO).
W trakcie trzech kontroli wyszło na jaw, że z dotacji przekraczającej ponad 2 mln 200 tys. zł "Szansa" będzie musiała zwrócić ponad 999 tys. 833 zł. Zastrzeżenia urzędników wzbudziły m.in. wydatki poniesione w innym roku niż ten, na który udzielono dotacji oraz składki na ZUS odprowadzane po czasie. Bałagan panował również w papierach. Stowarzyszenie wyliczało wydatki dla nauczycieli, nie podając jednoznacznie, w której ze szkół przeprowadzili oni zajęcia.
Co ciekawe, dyrektor szkół niezgodnie z prawem brał pieniądze za opiekę nad uczniami, którzy pojechali na obowiązkowe praktyki do Wisły i Ustronia. Jak wynika z analizy list obecności, dzienników lekcyjnych oraz praktyk, w tym samym czasie prowadził on zajęcia i wypełniał obowiązki dyrektora w... Lublinie.
Stowarzyszenie nie oszczędzało też na wynagrodzeniach dla pracowników najwyższych szczebli. Miasto nie będzie domagało się ich zwrotu, chociaż budzą zastrzeżenia etyczne.
- Pięciu uczących w szkołach członków zarządu miało kilkakrotnie wyższe pensje niż pozostali nauczyciele. Z tego tytułu ponad połowa całej dotacji została przeznaczona na wypłaty dla nich, oczywiście kosztem uczniów. Szczególnie bulwersuje fakt, iż ponad 960 tys. zł zasiliło konta prezesa i wiceprezesa stowarzyszenia - relacjonuje Anna Morow, dyrektor WAiK.
Dzięki takim pensjom najważniejsi członkowie zarządu mogli zarabiać miesięcznie nawet 27 tys. złotych.
A jak druzgocące wyniki kontroli komentuje "Szansa"?
- Nasi prawnicy już przygotowują stosowne pisma i zamierzamy odwołać się od decyzji miasta - informuje Urszula Raszewska, prezes zarządu stowarzyszenia.
- Ale czy zwrot prawie miliona złotych dotacji nie zagrozi sytuacji finansowej szkół? - pytamy.
- Nic więcej nie mogę powiedzieć - ucina Raszewska.
Nie wiadomo też, jak na ujawnione nieprawidłowości zareagują uczniowie, którzy zaufali stowarzyszeniu. Za naukę w szkołach "Szansy" płacili miesięcznie od 100 do 250 zł.