Do zdarzenia doszło w miasteczku Terrasson-Lavilledieu w południowo-zachodniej Francji. Emigrantka z Portugalii przyjechała swoim Peugeotem 307 do serwisu. Mechanicy, naprawiający jej samochód, usłyszeli dobiegające z bagażnika dziwne pomruki. Narzekali, że auto "strasznie cuchnie". Pomimo sprzeciwu kobiety otworzyli bagażnik i znaleźli tam rażąco zaniedbane niemowlę. Dziecko leżało we własnych ekskrementach i było blade jak ściana.
Od razu zabrano je do szpitala. Lekarze stwierdzili, że dziewczynka jest niedorozwinięta fizycznie i mentalnie. Jej wiek oceniono na od piętnastu miesięcy do dwóch lat.
- Dziecko było w bagażniku prawdopodobnie od urodzenia. Jest bardzo zapóźniona w rozwoju - mówił "The Times" prokurator Jean-Pierre Laffitte - To nie do wiary!
Nikt nie zarejestrował narodzin dziecka, ani nie nadał mu imienia. Dziewczynka nie mówi ani słowa.
W niedzielę aresztowano matkę dziewczynki 45-letnią Rose-Marie i jej narzeczonego, 40-letniego robotnika budowlanego (oboje są Portugalczykami). Oskarżono ich o maltretowanie i zaniedbanie dziecka. Grozi im 10 lat więzienia.
Matka powiedziała policji, że urodziła dziewczynkę w tajemnicy i nikt nie wiedział o jej istnieniu - nawet jej partner,który wg. niej jest ojcem dziecka. Prokurator mówi, że motywy jej działania pozostają "wielka tajemnicą".
Para ma troje dzieci - 4-letnią dziewczynkę i dwóch chłopców w wieku 9 i 10 lat. Oddano je pod opiekę odpowiednich służb.
Sąsiedzi portugalskiej pary ze wsi Brignac-la-Plaine powiedzieli dziennikarzom, że mieli z nimi niewielki kontakt.
- Miałem wrażenie, że ta kobieta mieszka w samochodzie. Nigdy go nie opuszczała - mówił jeden z nich, Pascale - Bagażnik był często otwarty. Zastanawiałem się, co ona tam robi.