Sąd Rejonowy w Chełmie postanowił o zastosowaniu tymczasowego, trzymiesięcznego aresztu wobec 19-letniego Szymona C. - przekazała dzisiaj (1 kwietnia) "Kurierowi" sędzia Marta Śmiech, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie.
Nastolatek jest podejrzany o spowodowanie niedzielnego wypadku w Chełmie. W jego wyniku śmierć poniosło jego dwóch kolegów w wieku 18 lat. C. w momencie zdarzenia miał ponad dwa promile alkoholu we krwi.
Prokuratora postawiła Szymonowi C. dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby - przewożone w bagażniku samochodu, którym kierował nastolatek. Drugi zarzut dotyczył kierowania samochodem pod wpływem alkoholu.
- Prokurator zarzucił podejrzanemu umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Prowadził pojazd w stanie nietrzeźwości i przekroczył dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym o co najmniej 80 km/h, czyli poruszał się z prędkością ok. 120-130 km/h - podała sędzia Śmiech.
Jak poinformowała, prokurator przyjął, że 19-latek uciekł z miejsca wypadku.
- Przy czym sąd rozpoznając wniosek prokuratury o zastosowanie tymczasowego aresztu zaznaczył w uzasadnieniu, że podejrzany na miejsce wypadku później powrócił - zastrzegła rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie.
Za zarzucane czyny Szymonowi C. grozi kara nawet 20 lat więzienia.
- Mężczyzna w trakcie przesłuchania przyznał się częściowo do zarzucanych mu czynów. Mianowicie przyznał się do kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Do drugiego zarzutu się nie przyznał - informowała w poniedziałek prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Tragiczny wypadek
Kierujący autem 19-latek zjechał z prostej drogi, uderzył w słup ulicznej latarni, a następnie w ogrodzenie domu, po czym samochód dachował. W aucie znajdowało się 10 mężczyzn w wieku od 17 do 19 lat z pow. chełmskiego.
W bagażniku auta podróżowały trzy osoby, pozostali znajdowali się na tylnych i przednich siedzeniach samochodu. Dwóch 18-latków, którzy znajdowali się w bagażniku auta zginęło na miejscu. Jeden z poważnymi obrażeniami ciała trafił do szpitala. Pozostali też przewiezieni zostali do szpitala na badania, ale jak się okazało nie mieli większych obrażeń.
