"Jeszcze nie dociera do mnie, że zginął, że jutro jego ławka w klasie będzie pusta". Na miejscu tragicznego wypadku zapłonęły znicze

W niedzielę (30 marca) w Chełmie doszło do tragicznego wypadku. Samochód prowadzony przez pijanego 19-latka uderzył w latarnię, a później w ogrodzenie. W aucie było dziesięć osób. Zginęło dwóch nastolatków, którzy jechali w bagażniku. Dziś prokurator postawił kierowcy dwa zarzuty.

Prokuratura postawiła kierowcy zarzuty

W poniedziałek (31 marca) prokuratura postawiła zarzuty 19-latkowi, który kierował toyotą w niedzielę nad ranem w Chełmie. W wyniku wypadku śmierć poniosło jego dwóch kolegów. Nastolatek miał ponad 2 promile alkoholu we krwi.

Prokurator postawił Szymonowi C. dzisiaj dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby - przewożone w bagażniku samochodu, którym kierował nastolatek. Drugi zarzut dotyczy kierowania samochodem pod wpływem alkoholu. Badanie wykazało, że miał on ponad dwa promile.

Mężczyzna w trakcie przesłuchania przyznał się częściowo do zarzucanych mu czynów. Mianowicie przyznał się do kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Do pozostałej części tego zarzutu się nie przyznał - informuje prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Ze względu na dobro śledztwa nie jest ujawniona treść wyjaśnień nastolatka. Prokuratura wysłała wniosek o tymczasowy areszt dla 19 -latka.

Grozi mu kara do 15 lat więzienia.

Tragiczny wypadek

Kierujący autem 19-latek zjechał z prostej drogi, uderzył w słup ulicznej latarni, a następnie w ogrodzenie domu, po czym samochód dachował. W aucie znajdowało się 10 mężczyzn w wieku od 17 do 19 lat z pow. chełmskiego.

W bagażniku auta podróżowały trzy osoby, pozostali znajdowali się na tylnych i przednich siedzeniach samochodu. Dwóch 18-latków, którzy znajdowali się w bagażniku auta zginęło na miejscu. Jeden z poważnymi obrażeniami ciała trafił do szpitala. Pozostali też przewiezieni zostali do szpitala na badania, ale jak się okazało nie mieli większych obrażeń.

Na miejscu tragicznego wypadku zapłonęły znicze

W niedzielę po południu udaliśmy się na miejsce wypadku. Z daleka widoczna jest złamana wpół latarnia i rozbite ogrodzenie. Palą się dwa znicze. Spotkaliśmy tam grupę młodych chłopców, kolegów 18-latka, który zginął w wypadku.

– Jesteśmy wszyscy w szoku. To był nasz dobry kolega. Jeszcze nie dociera do mnie, że zginął, że jutro jego ławka w klasie będzie pusta. Przyszliśmy tu, żeby zapalić znicze, aby uczcić jego pamięć. Nie wiem, czy będę jutro w stanie pójść do szkoły. Nie mogę zrozumieć, że nikt z całej grupy nie zareagował i bezmyślnie wszyscy wsiedli do auta z pijanym kierowcą. A wystarczyło żeby ktoś po prostu zabrał kierowcy kluczyki – mówi jeden ze spotkanych tu chłopców.

– Cale szczęście, że to było w nocy i nikt nie przechodził chodnikiem, bo mogło dojść do jeszcze większej tragedii – dodaje drugi kolega.

Mieszkańcy są w szoku

W miejscu wypadku pojawili się też okoliczni też mieszkańcy. Wszyscy nie wierzą wręcz w to co się tu stało.

– To straszna tragedia – mówią spotkani mieszkańcy i podkreślają, że na tej ulicy jest niebezpiecznie, bo jest dość wąska, a kierowcy jeżdżą tu bardzo szybko, chociaż to teren zabudowany i powinni zdjąć nogę z gazu.

Oświadczenie szkoły

Wszyscy uczestnicy wypadku to uczniowie kilku chełmskich szkół średnich. Prawdopodobnie bawili się na urodzinowej imprezie. Jeden z nich, który uczył się w I LO w Chełmie, niestety zginął w wypadku. Na stronie Facebooka I LO w Chełmie ukazało się oświadczenie dyrekcji szkoły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wypadki

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl