Trump, przedstawiając założenia amerykańskiej polityki, oświadczył w Waszyngtonie, że polityka amerykańska będzie bardzie agresywna wobec irańskich planów rozwoju broni jądrowej i rakietowej. Oskarżył Iran, że kraj ten robi wszystko, by stać się nuklearną potęgą oraz wspiera grupy ekstremistyczne na Bliskim Wschodzie.
Donald Trump oskarżył o działania terrorystyczne członków irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, a postępowanie Teheranu nazwał destabilizującymi sytuację w Syrii, Jemenie i Iraku.
- Nie będziemy tolerowali polityki, która oznacza przemoc, jeszcze więcej terroru i zagrożenie atomowe ze strony Iranu – wyjaśniał amerykański prezydent.
Przemówienie Trumpa jest częścią jego wyborczego hasła „America First” , które objęło już wycofanie się Stanów Zjednoczonych z porozumienie klimatycznego zawartego kilka lat temu w Paryżu, transpacyficznych rozmów handlowych oraz konieczność renegocjacji porozumienia handlowego USA o wolnym handlu z Meksykiem i Kanadą. Strategia Donald Trumpa wobec Iranu wywołała niezadowolenie sygnatariuszy porozumienia z Teheranem, a więc Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Rosji, Chin oraz Unii Europejskiej, które korzystają z handlowych profitów, jakie przyniosło zniesienie sankcji nałożonych na Iran.
Na reakcje Teheranu na słowa Trumpa nie trzeba było długo czekać. Prezydent Iranu Hassan Rouhani oskarżył amerykańskiego przywódcę o bezpodstawne oskarżenia i dodał, że jego naród nigdy nie ugnie się przed żadnymi zagranicznymi naciskami.
Europejscy sprzymierzeńcy Ameryki podkreślają, że zerwanie przez Waszyngton porozumienia z Iranem podważy tylko wiarygodność tego kraju. Amerykańscy Demokraci z kolei wyrazili sceptycyzm jeśli chodzi o decyzję Donalda Trumpa. Zdaniem senatora Bena Cardina podejmowanie takich kroków w sytuacji, kiedy Stany Zjednoczone i ich sojusznicy stoją w obliczu północnokoreańskiego kryzysu nuklearnego może oznaczać tylko izolację Ameryki.