Twórczyni "Big Love" sama wystąpiła do portalu z prośbą o dyskusję z Michałem Walkiewiczem, który skrytykował jej film w swojej recenzji. "Przyszłam tutaj nie po to, żeby się bronić. Moim celem jest dyskusja o krytyce polskiej" - twierdziła na samym początku twórczyni. Rozmowa nie dotyczyła jednak wyłącznie kondycji polskiej krytyki filmowej, a pojedynczych fragmentów niepochlebnej recenzji.
Źródło: Filmweb.pl
Białowąs zarzuciła Walkiewiczowi, że porównuje ją do "zjadacza telewizji śniadaniowej", a recenzja jest nieprzemyślana i "tabloidowa": -W pierwszej części ewidentnie odnoszę się do innych filmów i polemizuję z nimi. Nierozpoznanie tego pcha krytyka w zupełnie złe zaułki. Białowąs zarzuciła Walkiewiczowi nierozpoznanie konwencji filmu i złamanie zasad zawodowych.
Reżyserka niejednokrotnie podkreślała swoje wykształcenie (reżyseria i filmoznawstwo), które pozwala jej wypowiadać sie nie tylko na temat tworzenia filmów, ale również ich oceniania.
Czytaj również: "Big love" - śmiały film, nakręcony przez debiutantów (RECENZJA)
Recenzent nie pozostał Białowąs dłużny: "Co to znaczy, że interpretacja poszła w złym kierunku? Przecież to oksymoron. Uważa pani, że jest jedna prawda i pani ją ma w garści?".
Walkiewicz uważa też, że sam fakt odnoszenia się do innych filmów przez Białowąs nie świadczy o dobrej jakości filmu: - Trawestowanie nie jest żadną wartością, jeśli nie chodzi o nic więcej. Jak pani jako filmowiec nie może tego zrozumieć? Co z tego, ze pani film jest naszpikowany cytatami z innych dzieł? - na to pytanie reżyserka miała gotową odpowiedź: - To znaczy, ze trzeba to zauważyć.
Źródło: Filmweb.pl
- Podsumowując nasze spotkanie, uważam, że przede wszystkim "słowa, słowa, słowa". Ja nie zmieniam zdania na temat tej recenzji. - powiedziała na koniec reżyserka.
Na Facebooku powstała już grupa przeciwników Barbary Białowąs, którzy śmieją się z niepoprawnego języka, jakim posługiwała się w w trakcie debaty. Internauci oskarżają Białowąs o brak pokory i nieumiejętność zmierzenia się z krytyką. Pojawiają się jednak głosy krytykujące Michała Walkiewicza za to, ze jego recenzja była za ostra i zbyt emocjonalna.
Czytaj również: Recenzja filmu "Kac Wawa"
Źródło: TVP2
Dwa dni po ukazaniu się debaty w internecie doszło do rozmowy krytyka filmowego Tomasza Raczka ze scenarzystą "Kac Wawa" Piotrem Czają. Mimo że rozmowa była mniej emocjonalna od poprzedniej, to krytyk nie pozostawił na komedii suchej nitki. Raczek zdziwił się, że scenarzysta zdecydował się na rozmowę z nim: -To jest normalne, że krytyk ma odwagę wypowiadać swoje zdanie, ale jestem pod wrażeniem, że pan ma odwagę bronić ten film.
Czytaj również: Raczek: "Rozstanie" to film wybitny, werdykt nie jest krzywdzący dla Holland
Raczej uważa, że w tego typu produkcjach aktorzy trwonią swój talent: -Do tego filmu zostali zaangażowani aktorzy wybitni, którzy grają poniżej swoich możliwości. Chodzi mi o Borysa Szyca, czy Romę Gąsiorowską, która w zeszłym roku otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki na festiwalu w Gdyni. Taki film jest rodzajem nowotworu, który niszczy polską tkankę życia filmowego.
Scenarzysta bronił aktorów twierdząc, że byli bardzo wiarygodni w swoich rolach, a widzowie śmieją się w trakcie projekcji.
BŁ