Rodzina Kopyshchyk przyjechała do Legnicy z Ukrainy. Bo nie czuli się tam bezpieczni. Sprzedali co mieli i na Dolnym Śląsku kupili nieduże mieszkanie, które z pomocą przyjaciół wyremontowali. Tu rodzice znaleźli zatrudnienie, a dzieci szkołę i przyjaciół. Chwalą ich sąsiedzi oraz nauczyciele.
Niestety, sielanka skończyła się wraz w styczniu, kiedy to rodzina otrzymała decyzję zobowiązującą Olenę Kopyshchyk, jej męża i siedmioro dzieci do dobrowolnego powrotu na Ukrainę. Termin wyznaczono na 30 czerwca.
Sprawa zaczęła się 1 października 2018 roku. Wtedy do ich drzwi zapukali funkcjonariusze Straży Granicznej z Placówki Straży Granicznej w Legnicy. Była to rutynowa kontrola legalności pobytu cudzoziemców na terytorium RP. Ale jej następstwa są poważne.
- Posiadane przez rodzinę Tymczasowe Zaświadczenie Tożsamości Cudzoziemca wydane przez komendanta placówki Straży Granicznej w Legnicy w związku ze złożonym przez cudzoziemców wnioskiem o status uchodźcy straciło ważność. Ponadto ustalono, że cudzoziemcy nie wyjechali z Polski, po otrzymaniu decyzji o odmowie nadania statusu uchodźcy i odmowie udzielenia ochrony uzupełniającej - informuje mjr SG Joanna Konieczniak.
Olena Kopyshchyk zapewnia, że z tygodniowym wyprzedzeniem wystąpiła do wojewody z wnioskiem o przedłużenie zgody na tymczasowy pobyt. Niestety, coś się stało i decyzja nie została wydana. Wówczas machina ruszyła.
W takich sytuacjach cudzoziemcy mają zazwyczaj dwa tygodnie na opuszczenie kraju. - Państwo Kopyshchyk nie zwrócili się o dłuższy niż 15-dniowy termin dobrowolnego powrotu, jednakże ze względu na wyjątkową sytuację osobistą cudzoziemców, wynikającą z pobierania przez ich nieletnie dzieci nauki w placówkach szkolnych na terytorium RP, Komendant Placówki Straży Granicznej w Legnicy określił termin dobrowolnego powrotu do dnia 30 czerwca 2019 roku, tj. dnia zakończenia roku szkolnego - dodaje mjr Joanna Konieczniak.
Cudzoziemcy od decyzji zobowiązującej ich do opuszczenia Polski odwołali się już do Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców, który procedował będzie odwołanie.
Z pomocą przyszli również sąsiedzi i nauczyciele, którzy na co dzień pracują z dziećmi państwa Kopyshchyk. - Tu jest nasz dom, chcielibyśmy zostać w Polsce na stałe - deklarują Olga i Vadim Kopyshchyk. - Legnica to ciepłe miasto, nieduże, cywilizowane, z umiarkowanymi cenami. Ludzie są tu dobrzy. Najlepsze miasto w Polsce - wyliczają.
Rodzice opiekują się siedmiorgiem dzieci w wieku 7-17 lat. Wszystkie chodzą do legnickich szkół, świetnie się uczą i znakomicie posługują się już językiem polskim.
Legniccy sąsiedzi i przyjaciele rodziny rozpoczęli zbiórkę podpisów pod petycją, w której apelują do władz, żeby rodzina mogła pozostać w Legnicy. - Chcemy zgromadzić jak najwięcej podpisów i napisać pismo do prezydenta Andrzeja Dudy, żeby cofnął decyzję o deportacji.
- Rodzina zintegrowała się ze społeczeństwem, dzieci tu mają przyjaciół - mówi Piotr Budzianowski, inicjator akcji. - Te dzieci to prawdziwy wzór, rodzina się kocha. Nie dopuszczam do siebie myśli, że będą musieli wyjechać z naszego kraju - dodaje.
Zobacz też:
Emerytury dla matek
Jacek Sutryk ogłasza rewolucję w MPK. Oto szczegóły
Najpiękniejsze dziewczyny na studniówkach 2019 we Wrocławiu [zdjęcia]