W meczu z ekwadorską Barceloną Legia straciła trzy bramki i trzech piłkarzy

Tomasz Dębek
Eduardo da Silva
Eduardo da Silva Mateusz Kostrzewa/Legia.com
Legia w pierwszym meczu 2018 roku przegrała na Florydzie z ekwadorską Barceloną SC 2:3. - Bardziej niż wynik martwią mnie kontuzje Eduardo, Szymańskiego i Hlouska - przyznaje trener mistrza Polski Romeo Jozak.

Przegrać z Barceloną to żaden wstyd. W sobotnim meczu Florida Cup legioniści nie mierzyli się jednak z Dumą Katalonii, tylko Barceloną Sporting Club z Guayaquil. Na drużynę Romeo Jozaka, która dzień wcześniej odbyła pierwsze w tym roku zajęcia z piłkami, umiejętności Ekwadorczyków spokojnie jednak wystarczyły.

Mistrzowie Polski szybko objęli prowadzenie po golu Jarosława Niezgody, ale później rywale ich zdominowali. Słabo spisująca się obrona Legii straciła trzy bramki, a mogła jeszcze więcej. W ataku nie było lepiej, przez przerwą znakomitą sytuację zmarnował Michał Kucharczyk.

Jozak chciał zagrać obie połowy różnymi jedenastkami, plany pokrzyżowała mu jednak ostra gra Ekwadorczyków. Już w 27. minucie boisko musiał opuścić Sebastian Szymański, kwadrans później dołączył do niego Adam Hlousek (obaj doznali stłuczeń mięśni). W drugiej połowie Eduardo, niegdyś gwiazdor Arsenalu i reprezentacji Chorwacji, zdążył spędzić na murawie tylko kilkanaście minut. Zanim doznał kontuzji strzelił nawet gola, ale sędzia uznał, że przy podaniu piłka opuściła końcową linię boiska.

- Startując w tym turnieju podjęliśmy ryzyko, wiedzieliśmy z czym się ono wiąże. Sobotni mecz traktowaliśmy jak trochę bardziej wymagający trening. Nie jestem zadowolony z wyniku i straty trzech goli. Ale jeszcze bardziej martwią mnie kontuzje - przyznał Jozak. - Eduardo został uderzony kolanem w kręgosłup i najprawdopodobniej przesunął mu się krąg. Poczuł mocny ból, a problemy z plecami to poważna sprawa, dlatego zdecydowaliśmy się zdjąć go z boiska - dodał.

Razem z Eduardo w drugiej połowie zadebiutowało trzech pozostałych zawodników sprowadzonych zimą. Domagoj Antolić w środku pola i Marko Vešović na prawym skrzydle spisali się całkiem obiecująco. Wielki plus należy się z kolei Williamowi Remy’emu. Francuski stoper nie dość że był pewny w defensywie, stanowił też zagrożenie dla bramki rywali. W ostatniej minucie popisał się ładnym strzałem z dystansu i ustalił wynik na 2:2.

- Pozytywy? Na pewno druga połowa. Cieszy mnie to, jaki wpływ na grę zespołu mieli nowi zawodnicy. Mimo, że musieliśmy odrabiać straty, do samego końca walczyliśmy o dobry rezultat - skomentował Jozak.

Drugi mecz Florida Cup Legia rozegra w nocy z soboty na niedzielę. Jej rywalem będzie Atletico Nacional. Po spotkaniu z Kolumbijczykami drużyna Jozaka wróci do Warszawy, po czym uda się na drugie zgrupowanie, do Hiszpanii.

Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Jarosław Niezgoda: Nie mówmy o nowym otwarciu, najpierw wygrajmy kilka meczów

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marecki
No to legioniści się przekonali, że w Stanach liczy się tylko wygrany. Oby tylko tej lekcji nie przenieśli na nasze boiska.

Wybrane dla Ciebie

Szok we Włoszech. Zaskakujący ruch selekcjonera „Squadra Azzurra”

Szok we Włoszech. Zaskakujący ruch selekcjonera „Squadra Azzurra”

W poniedziałek posiedzenie PKW. Chodzi o sprawę pomyłek w protokołach

W poniedziałek posiedzenie PKW. Chodzi o sprawę pomyłek w protokołach

Wróć na i.pl Portal i.pl