Warszawa: Dworzec Centralny ma kobiece serce, czyli kim jest pani zapowiadająca pociąg

Jakub Szczepański
Dworzec Centralny w Warszawie
Dworzec Centralny w Warszawie Justyna Rosiak/Polskapresse
Do legendy przeszła już słynna scena z filmu "Miś", kiedy megafonistka wkłada sobie kluski do ust, żeby przeczytać wezwanie po angielsku. Ale to już historia. Dzisiaj spikerki muszą sprostać zupełnie innym zadaniom

Pociąg interRegio ,,Cisy" z Warszawy Centralnej do Lublina stoi na torze pierwszym przy peronie drugim! - głośnym echem roznosi się po krętych korytarzach Dworca Centralnego w Warszawie. Pasażerowie tłoczą się przy składach, starając się zająć jak najlepsze miejsca. Wszystko pod czujnym okiem kamer, a przede wszystkim pań piastujących funkcję megafonistek. Być może mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale to one aktualizują godziny przejazdów na wyświetlaczach i dbają, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. A to tylko część ich obowiązków.

Chociaż na Dworcach Wschodnim i Zachodnim pociągi zapowiadane są przy pomocy systemu elektronicznego, to jednak PKP IC, które zajmuje się obsługą Dworca Centralnego, nadal pracuje ze sprawdzonym rozwiązaniem. - Ten obiekt charakteryzuje się specyfiką inną niż pozostałe, więc nasze megafonistki nadal pracują tradycyjnie, zapowiadając na bieżąco pociągi - wyjaśnia Beata Czemerajda z zespołu prasowego PKPIC. No właśnie. Tylko megafonistki. - Czy to nie jest jakaś dyskryminacja? - pytam skonsternowany. - Ograniczeń i restrykcji opierających się na płci nie ma, ale panowie jakoś nie garną się do tej pracy, odpowiada ze śmiechem specjalistka IC zajmująca się kontaktem z mediami. Właśnie z tego powodu obsługą komunikatów sączących się z głośników Dworca Centralnego zajmuje się ośmioosobowy zespół złożony wyłącznie z pań. Wszystkie pracują w systemie zmianowym, po dwanaście godzin każda: od godz. 7 do 19 oraz od 19 do 7.

Co i gdzie na dworcu piszczy

Poznawanie tajników pracy megafonistek z Dworca Centralnego zaczynam od Strefy VIP. To jedno z niewielu miejsc, gdzie można spokojnie porozmawiać. W końcu pojawia się Ewa Kietlińska, spikerka, dla której potyczki z mikrofonem to chleb powszedni. Na pierwszy rzut oka nie widać, że jest w branży już blisko 30 lat. Ubrana na czarno, skromnie, jak również elegancko. Nie nosi żadnego mundurku, który można obserwować chociażby u konduktorów. W jej pracy nie jest przecież potrzebny, chociaż - jak sama przyznaje - zawsze ma jakiś pod ręką. Tak na wszelki wypadek.

Początkowo kobieta zerka na mnie nieśmiało i niechętnie odpowiada na moje pytania. Z czasem udaje mi się ją chyba do siebie przekonać. Chociaż mamy niewiele czasu, bo przerwa w pracy mojej bohaterki nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Niezręcznej ciszy nie ma, a spikerce w końcu rozwiązuje się język.

Pani Ewa Kietlińska pracuje na stanowisku megafonistki od 2004 r. (warto dodać, że oficjalnie takiego stanowiska w zasadzie nie ma - przyp. red.). Wcześniej obsługiwała podróżnych, którzy stali w kolejkach, oczekując informacji dotyczących kolejnych podróży. - Praca przy zapowiedziach pociągów ma inny charakter, co wcale nie oznacza, że jest mniej stresująca - podkreśla spikerka. - Największe wyzwania stoją przed nami, kiedy zbliżają się przerwy świąteczne albo mamy jakieś opóźnienia.

Wtedy trzeba działać na pełnych obrotach - dorzuca.

Jeśli praca mojej bohaterki zaczyna się na pierwszej zmianie, zawsze nastawia budzik na godz. 5.30, tak żeby zdążyć jeszcze przed 7 i w spokoju wypić kawę. Koniecznie bez mleka. Przed każdym dniem pracy kobieta musi pokonać odległość dzielącą Piastów od Warszawy, ale wcale jej to nie przeszkadza. - Dojazdy nie zajmują mi wiele czasu i dawno się przyzwyczaiłam.
Zresztą stanowiska pracy nie można opuścić, dopóki nie pojawi się ktoś, kto cię zmieni - śmieje się Kietlińska. Podczas zmian dziennych mikrofon obsługują dwie megafonistki, ale na noc zostaje zazwyczaj tylko jedna. Średnio przysługują im trzy przerwy. To wtedy można zjeść obiad, czy dać odetchnąć głosowi.

Wbrew pozorom spikerki nie ograniczają się do pracy w swoim dwuosobowym zespole. Panie współpracują z konduktorem ruchu, dyspozytorem opóźnień czy dyżurnym. Na jedną zmianę i jedną osobę przypada średnio aż 400 komunikatów dziennie! Spikerki informują o planowanych odjazdach, przyjazdach, opóźnieniach, jak również aktualizują dane, które pasażerowie przeglądają na ekranach rozsianych po całym Dworcu Centralnym.

Co zrobić, żeby zostać megafonistą w sercu stolicy? - Przede wszystkim trzeba zostawić CV - śmieje się Ewa. - No i wykazać się odpowiednimi umiejętnościami głosowymi - dodaje. Nie bez znaczenia jest również tolerancja na stres. Megafonistki z pobłażliwym uśmiechem wspominają wizytę jednego z dziennikarzy radiowych, który przygotowywał materiał na temat ich pracy. Reporter chciał zapowiedzieć jeden ze zbliżających się pociągów. Na co dzień używał swojego głosu w pracy, ale kiedy siadł przed mikrofonem na Dworcu Centralnym nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa. Po prostu zaniemówił. A to już chyba coś znaczy. Zresztą wydaje się, że dziennikarze darzą pracę spikerów szczególną sympatią. W podziemiach dworca krąży nawet plotka, że jeden z reporterów wiodącej stacji telewizyjnej, po godzinach, dorabia sobie jako megafonista. Podobno nie robi tego dla pieniędzy, ale z czystego sentymentu.

Skąd dowodzi megafonistka

Może i Strefa VIP jest przylądkiem spokoju na Dworcu Centralnym, ale w praktyce ma niewiele wspólnego z codzienną pracą zespołu megafonistek. Tylko gdzie właściwie pracują spikerki z Warszawy Centralnej? Żeby poznać odpowiedź na to pytanie, wstajemy z przytulnych kanap i zagłębiamy się w krzykliwy tłum, nieodłączną część serca Warszawy. Podróż zajmuje nam tylko kilka minut. Po chwili stajemy przed żelazną furtką, a spikerka zaprasza do środka.

Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest ogromna popielniczka na żelaznej stopie. Od razu widać, że nie ma tu za wiele miejsca. Serce Dworca Centralnego mieści się właściwie w dwóch pomieszczeniach: jedno spełnia funkcję przedpokoju, drugie jest podzielone na pół za pośrednictwem wielkiej szyby. Jedną część zajmuje dyżurny ruchu, drugą zespół spikerek. Brakuje tu okien, ale za to stoją dwie choinki obleczone pstrokatymi łańcuchami. W oczy rzucają się też szafki doskonale znane miłośnikom sportu. Na każdej widnieje imię i nazwisko spikerki do której należy szafka. Dookoła stoją również monitory przedstawiające to, co dzieje się na peronach. Automatyczne schody są sprawne, głośniki wymienione, a korytarze wydają się bardziej czyste i spokojne.

Załoga również twierdzi, że na Dworcu Centralnym jest dzisiaj dużo lepiej, niż było kiedyś. - Często widujemy mężczyzn, którzy przychodzą po kobiety z kwiatami. Nic tylko pozazdrościć - mówi do mnie spikerka siedząca za konsoletą. W pamięć zapada jej dyskretne westchnienie.

Wróć na i.pl Portal i.pl